Osoby pośredniczące w uzyskiwaniu odszkodowań muszą ponosić odpowiedzialność dyscyplinarną i podlegać obowiązkowemu ubezpieczeniu OC. To pomysły na walkę z patologią na rynku tych usług.
Brak przygotowania merytorycznego, pobieranie zbyt wysokich opłat za świadczone usługi, czy nakładanie rażąco wygórowanych kar za odstąpienie przez klienta od umowy – to tylko przykłady nieprawidłowości występujących na rynku usług pośrednictwa w uzyskiwaniu odszkodowań.
Niedozwolone praktyki / DGP

Decyzje urzędu

Rynkowi, na którym świadczą usługi tzw. kancelarie odszkodowawcze, bacznie przygląda się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Efektem tego są m, in. dwie opublikowane dziś decyzje.
– Pierwsza dotyczy Kancelarii Prawnej Król i Partnerzy z Legnicy – mówi Agnieszka Majchrzak z UOKiK.
Prezes urzędu uznała, że firma wprowadzała klientów w błąd, gdyż nie informowała ich o pełnej cenie świadczonej usługi. Podana w umowie cena była wartością netto, do której trzeba było doliczyć stawkę VAT.
– W tym przypadku prezes zdecydowała o nałożeniu na firmę kary 3 tys. 527 zł – mówi Agnieszka Majchrzak.
Druga decyzja dotyczy praktyk stosowanych przez korporację Prawno-Finansową Feniks z Lublina. Tutaj prezes UOKiK zakwestionowała m.in. nieprzestrzeganie obowiązku potwierdzania na piśmie informacji o prawie odstąpienia od umowy w ciągu 10 dni.
– Przedsiębiorcy nakazano zmianę zawieranych umów – mówi Agnieszka Majchrzak.

Brak profesjonalizmu

Działaniom takich firm przygląda się również rzecznik ubezpieczonych. I on także, na podstawie trafiających do niego skarg, stwierdził, że wiele kancelarii odszkodowawczych działa w sposób narażający klientów na straty. Głównym problemem jest brak profesjonalizmu.
– Spotykamy się z przypadkami mylenia podstawowych instytucji prawa odszkodowawczego, przepisów regulujących działalność ubezpieczeniową, czy też nieznajomością podstawowych praw i obowiązków zakładu ubezpieczeń – mówi Aleksander Daszewski, radca prawny z biura rzecznika.
Dodaje, że zdarza się, iż działalność w zakresie pośrednictwa odszkodowawczego prowadzą osoby niedające rękojmi rzetelnego i uczciwego wykonywania obowiązków. Są wśród nich np. skazani za przestępstwa przeciwko mieniu oraz osoby, z którymi rozwiązano umowę o pracę w związku z ich nierzetelnością lub popełnieniem czynów niedozwolonych na szkodę zakładu ubezpieczeń lub jego klientów.
Problem zauważają również prawnicy.
– Wśród osób zajmujących się wspomaganiem pokrzywdzonych w uzyskiwaniu odszkodowań jest zapewne mnóstwo ludzi uczciwych i pewna część hochsztaplerów żerujących na nieświadomości i przymusowej często sytuacji pokrzywdzonych – mówi Andrzej Michałowski, adwokat z kancelarii Michałowski Stefański.



Wygórowane stawki

Poszkodowani to łatwy łup dla takich naciągaczy.
– Zwabieni wizją rzekomo gigantycznych odszkodowań, które zostaną im szybko załatwione przez czatującego przy szpitalnym łóżku oszusta, zgodzą się na absurdalne rozwiązania, m.in. podpiszą umowę, że oddadzą pośrednikowi 80 proc. uzyskanego odszkodowania – mówi Andrzej Michałowski.
Zdaniem Aleksandra Daszewskiego ustanowienie na takim poziomie wynagrodzenia może nosić znamiona wyzysku, o którym mowa w art. 388 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tym przepisem osoba, która padła ofiarą wyzysku, może żądać unieważnienia podpisanej umowy. Ma na to dwa lata od dnia zawarcia kontraktu.
Zapłata zbyt wygórowanego wynagrodzenia kancelarii odszkodowawczej to tylko przykład tego, co może spotkać poszkodowanego, który podpisze umowę w pośpiechu, nie czytając jej postanowień. Często bowiem zawierają one np. zapisy, zgodnie z którymi klient musi zapłacić bardzo wysoką karę za odstąpienie od umowy.
Eksperci mają zastrzeżenia także do sposobu werbowania klientów przez niektóre kancelarie odszkodowawcze.
Jak tłumaczy Aleksander Daszewski są to często metody wyjątkowo nieetyczne. Naciągacze poszukują kontaktu z przyszłymi klientami m.in. w placówkach służby zdrowia udzielających pomocy poszkodowanym bezpośrednio po wypadkach, ośrodkach rehabilitacyjnych, jednostkach policji czy straży pożarnej.
Problem nieuczciwych kancelarii odszkodowawczych jest tak poważny, że rzecznik ubezpieczonych wystąpił do ministra finansów z propozycją podjęcia działań legislacyjnych, które miałyby uregulować działalność tego typu podmiotów. Obecnie takie szczególne przepisy nie istnieją, a kancelarie odszkodowawcze działają na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.

Propozycje rozwiązań

W swoich wystąpieniach rzecznik domagał się m.in. wprowadzenia systemu weryfikacji takich firm . Za wzór mogłyby posłużyć systemy, które obowiązują np. w korporacjach prawniczych.
– Taki zabieg pozwoliłby na ograniczenie dostępu do wykonywania tych czynności osobom niemającym odpowiedniego przygotowania zawodowego i doświadczenia w tej dziedzinie – ocenia Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Pomysł popierają prawnicy.
– Władza nie powinna zostawiać najsłabszych obywateli samym sobie i powinna przynajmniej gwarantować, że pozyskiwaniem odszkodowań będą się zajmować profesjonaliści, którzy będą odpowiadali dyscyplinarnie i będą obowiązkowo ubezpieczeni – mówi Andrzej Michałowski.
I wskazuje, że taką działalnością mogą się zajmować np. adwokaci, radcowie, agenci ubezpieczeniowi, a także inni prawnicy spełniający kryteria profesjonalizmu. Ponadto rzecznik proponuje, aby organy państwa objęły kancelarie odszkodowawcze szerszym nadzorem.
– Należałoby rozważyć powierzenie nad nimi nadzoru Komisji Nadzoru Finansowego, Ministerstwu Sprawiedliwości lub Finansów, które weryfikowałyby przygotowanie i rękojmię prowadzenia tego typu działalności, a także dysponowałyby szerokim katalogiem instrumentów władczych i byłyby w stanie na bieżąco przeciwdziałać dostrzeganym nieprawidłowościom – tłumaczy Krystyna Krawczyk.
Potrzeby wprowadzania takiego nadzoru nie widzi jednak Andrzej Michałowski.
– Jeżeli pomoc w uzyskaniu odszkodowań świadczyliby przedstawiciele zawodów regulowanych, to nadzór ze strony państwa może się sprowadzać do pilnego weryfikowania rzetelności postępowań dyscyplinarnych – ocenia adwokat. Jego zdaniem problem tkwi nie w braku mechanizmów nadzoru, tylko w przyzwoleniu na nieuczciwe często metody.
– Bez takiej nieprzemyślanej życzliwości włodarzy miejsc, w których bałamuci się pokrzywdzonych, pomoc w uzyskaniu odszkodowań odbywałaby się w cywilizowanych warunkach – bardziej sprzyjających podejmowaniu racjonalnych decyzji – konkluduje Andrzej Michałowski.