Przekroczyłeś prędkość, jadąc przez Francję? Przejechałeś na czerwonym w Irlandii? Piraci drogowi szalejący po unijnych drogach już niedługo mogą liczyć na bezkarność. Transgraniczne ściganie piratów drogowych ruszy najpóźniej za dwa lata.
Przekroczenie dozwolonej prędkości, jazda bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, niezatrzymanie się na czerwonym świetle, kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu lub środków odurzających – czy dopuścimy się tego w Lizbonie, Berlinie czy w Warszawie, mandat nas nie ominie.
Informacje przydatne w podróży / DGP
Policjanci z państw Unii Europejskiej będą bowiem elektronicznie wymieniać się informacjami na temat kierowcy, który popełnił przestępstwa bądź wykroczenia drogowe. Takie rozwiązania przewiduje nowo uchwalona dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/82/UE z 25 października 2011 r. w sprawie ułatwień w zakresie transgranicznej wymiany informacji dotyczących przestępstw lub wykroczeń związanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego, która została opublikowana 5 listopada. Wszystkie kraje UE mają czas na wdrożenie tych przepisów do 7 listopada 2013 roku.
Wprowadzenie nowych przepisów umożliwi ściganie przestępstw i wykroczeń drogowych niezależnie od tego, w jakim państwie Unii zostały popełnione, z którego kraju pochodzi kierowca i w jakim państwie zarejestrowany jest pojazd, którym naruszono przepisy. Ścigane będzie wszędzie nie tylko przekraczanie prędkości, ale także jazda na motorze bez kasku, korzystanie z niedozwolonego pasa ruchu (np. zatoczki dla służb porządkowych) czy prowadzenie rozmów przez telefon komórkowy podczas jazdy.

Koniec z bezkarnością

Polscy policjanci pozytywnie oceniają przepisy dyrektywy.
– Nie pozostaną bezkarne wykroczenia popełnione przez kierowców na terenie innego państwa, jeżeli zostały one zarejestrowane np. przez fotoradar czy kamerę – mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji. Dodaje, że wdrożenie przepisów dyrektywy do polskiego prawa powinno zachwiać przekonaniem naszych kierowców, że odpowiedzialność za wykroczenia popełnione za granicą jest czysto iluzoryczna. Mariusz Sokołowski wskazuje, że co prawda już dziś można ustalić sprawcę wykroczenia z innego państwa, lecz odbywa się to na zasadzie międzynarodowej pomocy prawnej.
– A procedura ta jest długa i skomplikowana. Dlatego najczęściej odstępuje się od jej stosowania w sprawach o wykroczenia drogowe – mówi Mariusz Sokołowski. Zaznacza, że nowa dyrektywa pozwoli szybko ustalić sprawcę wykroczenia i go ukarać. Jego zdaniem świadomość, że kara staje się nieunikniona, wpłynie na poprawę bezpieczeństwa na drogach Europy.
Mniej optymistycznie na temat odstraszającej funkcji dyrektywy wypowiada się prof. Ryszard Stefański, ekspert od wykroczeń i przepisów ruchu drogowego z Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
– Kierowcy mają niską świadomość na temat obecnie obowiązujących przepisów. Dlatego wdrożenie dyrektywy nie będzie miało żadnego przełożenia na jazdę kierowców w innych państwach Unii Europejskiej – stwierdza prof. Ryszard Stefański. Zaznacza, że taką świadomość zyskają głównie ci, którzy zostaną ukarani. Przyznaje jednak, że wdrożenie dyrektywy powinno mieć pozytywne efekty.
– Przyspieszy wymianę informacji o kierowcach popełniających wykroczenia. Dlatego nie będzie trzeba czekać z mandatem, aż kierowca z innego państwa, który popełnił wykroczenie w Polsce, ponownie do nas przyjedzie i zostanie złapany przez kontrolę drogową – ocenia prof. Stefański.
Obecnie nie ma problemu, gdy obcokrajowiec popełni w Polsce wykroczenie, za które od razu zostanie zatrzymany do kontroli drogowej. W takim przypadku osoba, która nie ma stałego miejsca zameldowania na terytorium naszego kraju, płaci mandat gotówkowy. Co jednak, gdy nie chce go przyjąć?
– Taka sprawa jest kierowana do sądu, gdzie w trybie przyspieszonym jest rozpatrywana następnego dnia. Zdarza się nawet, że o ile uda się zgromadzić szybko wszystkie dokumenty, sąd rozstrzyga sprawę w dniu, w którym wykroczenie zostało popełnione – mówi Wojciech Pasieczny z wydziału ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji.



Elektroniczny system

Zgodnie z dyrektywą państwa członkowskie zapewniają sobie nawzajem dostęp do krajowych danych rejestracyjnych pojazdów i umożliwiają natychmiastowe wyszukiwanie potrzebnych informacji. Ma to się odbywać drogą elektroniczną przy użyciu oprogramowania umożliwiającego łączność z krajowymi punktami kontaktowymi. Mają one powstać w każdym państwie UE, by za ich pomocą policja z innego kraju członkowskiego mogła ustalić np. dane właściciela pojazdu, którym przekroczono prędkość czy przejechano na czerwonym świetle. Funkcjonariusz, który będzie prowadził postępowanie mandatowe, zaloguje się do takiego systemu, by za jego pomocą pozyskać odpowiednie dane i zidentyfikować sprawcę wykroczenia.
Z uwagi na to, że wszelkie informacje o użytkownikach polskich dróg, które mają być przekazywane, znajdują się w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Centralnej Ewidencji Kierowców, a te podlegają Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, za wdrożenie unijnej dyrektywy odpowiedzialny jest właśnie ten urząd. Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA, ocenia, że wdrożenie przepisów umożliwiających wymianę informacji o popełnionych wykroczeniach będzie miało wpływ na zwiększenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Przed MSWiA zatem stanęło zadanie opracowania systemu informatycznego, który umożliwi policji z innych państw UE dostęp do takich danych, jak numer rejestracyjny i identyfikacyjny (VIN) auta czy jego marka. Dyrektywa wymusza też, by dostępne były dane o właścicielach pojazdów: ich nazwisko i imię, data urodzenia.

Przesyłka z mandatem

Dyrektywa określa, że po ustaleniu właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie drogowe, policja jednego państwa wyśle odpowiedni formularz do obywatela drugiego kraju. W takim dokumencie podany będzie rodzaj wykroczenia, miejsce, data i czas jego popełnienia. Ponadto właściciel auta wyczyta – w języku ojczystym – jakie dokładnie naruszył przepisy obcego państwa i ile to będzie go kosztowało.
Właściciel auta będzie mógł jednak odmówić przyjęcia mandatu. Na specjalnym formularzu będzie musiał to uzasadnić. O tym, czy wyjaśnienie było wystarczające i sprawa została umorzona, dowie się w ciągu 60 dni.
Przepisy drogowe w państwach UE różnią się od siebie. Dlatego po wdrożeniu dyrektywy kierowcy będą musieli uważać na wiele nawet drobnych wymogów, o ile po powrocie do kraju nie chcą dostać wezwania do zapłacenia mandatu, nieraz znacznie wyższego niż kary przewidziane w jego ojczyźnie. Dla pirata drogowego kosztowne mogą się okazać wakacje np. we Włoszech: mandaty za przekroczenia prędkości wynoszą tam od 39 euro do 779 euro. W dodatku są one podwajane, gdy takie wykroczenie zostanie popełnione w nocy między godziną 22 a 7 rano. We Francji szybka jazda może się skończyć mandatem w wysokości nawet 1500 euro. Ponadto są kraje, gdzie za znaczne przekroczenia prędkości stosuje się dodatkowe kary. W Hiszpanii przekroczenie prędkości o 60 km/godz. w obszarze zabudowanym oraz o 80 km/godz. w obszarze niezabudowanym, nie jest już wykroczeniem, lecz przestępstwem. Grozi za nie kara pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia pojazdów. Na Łotwie policja ma możliwość zatrzymania prawa jazdy na okres od 3 miesięcy do roku.

Polska to jedyny kraj UE, w którym w osobowym aucie nie trzeba wozić apteczki

Podstawa prawna
Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/82/UE z dnia 25 października 2011 r. w sprawie ułatwień w zakresie transgranicznej wymiany informacji dotyczących przestępstw lub wykroczeń związanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego.