8 listopada upływa termin usunięcia przez komitety wyborcze plakatów swoich kandydatów.
Jeśli nie wykonają tego obowiązku, do działania przystąpią służby miejskie, które wystawią rachunki za swoją pracę. Tymczasem w Warszawie niektóre komitety nie uregulowały należności za kampanię sprzed 4 lat.
Plakaty i hasła wyborcze oraz urządzenia ogłoszeniowe ustawione w celu prowadzenia agitacji wyborczej należy usunąć w terminie 30 dni po dniu wyborów (art. 110 par. 6 ustawy – Kodeks wyborczy, Dz.U. z 2011 r. nr 21, poz. 112 ze zm.).
Jak tłumaczy Iwona Fryczyńska, rzecznik prasowy Zarządu Oczyszczania Miasta w Warszawie, jeśli komitety nie zdążą bądź zlekceważą ustawowy obowiązek, do działań przystąpią służby oczyszczania.
Najpierw przeprowadzony zostanie monitoring pod kątem ustalenia miejsc, w którym zalegają plakaty, a następnie zostaną one posprzątane. Na koniec komitety dostaną faktury i będą zobowiązane zwrócić do kasy miasta koszty porządkowania.
Praktyka jednak wskazuje, że komitety mają problem z mobilizacją, a służby miejskie okres powyborczy zapamiętują jako czas wytężonej pracy.
– Najgorsza sytuacja jest z tymi komitetami, które mają małe poparcie i nie mają pieniędzy na ich ściągnięcie - wyjaśnia Piotr Hamarnik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.
W Warszawie po ostatnich wyborach do Sejmu i Senatu posprzątać trzeba było po sześciu komitetach. Wystawione rachunki opiewały na kwotę 23,5 tys. zł. Wciąż są jednak komitety, które nie zapłaciły za sprzątanie plakatów wyborczych po tej kampanii.
Polska Partia Pracy i Liga Polskich Rodzin mają nawet sądowe nakazy zapłaty zaległości. Łączna kwota to ponad 2 tys. zł plus odsetki za ponad 4-letnią zwłokę.