Komisja nadzwyczajna odrzuciła wszystkie poprawki PO do projektu zmian w konstytucji, zgłoszone podczas wtorkowej debaty w Sejmie. Za odrzuceniem poprawek byli posłowie PiS, PSL, SLD, a także szef komisji Jarosław Gowin (PO).

Poprawki, nad którymi głosowała komisja zostały zgłoszone we wtorek podczas drugiego czytania projektu zmian w konstytucji regulującego relacje Polski z UE. Projekt, który powstał na podstawie propozycji prezydenta oraz projektu autorstwa posłów PiS zakłada m.in. wpisanie do niej nowego rozdziału Xa regulującego kwestie członkostwa Polski w UE.

Zgłoszone przez PO poprawki dotyczyły m.in. obniżenia progu przy podejmowaniu przez Senat decyzji o przekazywaniu organizacjom międzynarodowym oraz UE kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach. W sprawozdaniu komisji większość ta wynosi 2/3 w Sejmie i w Senacie, a PO chciała, by w Senacie wymagana była tylko większość bezwzględna. PO chciała także wykreślenia z projektu klauzuli limitacyjnej, która określa warunki członkostwa Polski w UE.

Posłowie PiS i PSL ocenili, że poprawki zgłoszone przez Platformę burzą kompromis, który wypracowano wokół projektu i mogą spowodować, że "trafi on do kosza".

W komisji poprawki PO zostały odrzucone m.in. dzięki głosom dwóch posłów PO - Gowina i Jacka Tomczaka. Poprawki poparli posłowie PO, m.in. Andrzej Halicki, Witold Pahl, Grzegorz Karpiński, Joanna Fabisiak i Michał Szczerba. Szczerba przedstawiał poprawki podczas debaty sejmowej, choć - jak wyjaśnił PAP - ich autorem jest szef klubu Tomasz Tomczykiewicz. Tłumaczył, że został zobligowany do ich złożenia.

Wtorkowe głosowanie sejmowej komisji ds. zmian w konstytucji zakończyło jej prace

Po głosowaniu wiceszef komisji Eugeniusz Kłopotek (PSL) apelował do tych posłów PO, aby zastanowili się nad tym, co robią. "Jeśli cały efekt naszej pracy pójdzie do kosza, to będzie kompromitacja dla nas wszystkich" - mówił.

Gowin pytany po głosowaniu, czy nie obawia się konsekwencji za niesubordynację ze strony władz kluby Platformy powiedział PAP, że głosował zgodnie ze swoim sumieniem. "Mam też poczucie, że głosowałem za projektem, za którym opowiedział się pan prezydent Komorowski, czyli głowa państwa" - zaznaczył.

Wtorkowe głosowanie sejmowej komisji ds. zmian w konstytucji zakończyło jej prace. Teraz projekt powinien trafić do trzeciego czytania w Sejmie, ale o tym, kiedy się to stanie, zdecyduje prezydium izby.

"Teoretycznie głosowanie nad projektem mogłoby się odbyć w środę lub na najbliższym posiedzeniu Sejmu w połowie września (będzie to ostatnie posiedzenie w tej kadencji). Gdyby do głosowania doszło za dwa tygodnie, to wtedy konieczne byłoby zwołanie jeszcze dodatkowego posiedzenia Senatu" - powiedział PAP Gowin.

Członkowie komisji obawiają się, że ostatecznie do głosowania nie dojdzie

Poseł nie wyklucza jednak, że projekt może w ogóle nie być głosowany przed końcem kadencji. "Kadencja Sejmu jest na finiszu, a projekt budzi wątpliwości w klubie PO. Nie wykluczam takiego scenariusza, że w programie najbliższych głosowań tego projektu nie będzie" - stwierdził.

Także inni członkowie komisji obawiają się, że ostatecznie do głosowania nie dojdzie. Kłopotek powiedział PAP, że zablokowanie głosowania nad projektem będzie kompromitacją Sejmu, ale przede wszystkim PO. Jego zdaniem, takie głosowanie, zmuszałoby też posłów PO do opowiedzenia się "za bądź przeciw małemu i dużemu pałacowi" (kancelaria premiera i Kancelaria Prezydenta).

Według nieoficjalnych informacji PAP o dalszych losach projektu Komorowski będzie rozmawiał z Tuskiem. Według informacji PAP zbliżonych do kierownictwa klubu PO premier jest zdeterminowany, aby zablokować prezydencką inicjatywę, stąd zgłoszone w środę poprawki. Rozmówca PAP dodaje przy tym, że szef rządu wywiera także nacisk na marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę, by ten uniemożliwił głosowanie nad projektem.

Także wiceszef komisji Karol Karski (PiS) twierdzi, że posłowie PO w nieoficjalnych rozmowach mówią, że premier jest przeciwny projektowi z dwóch powodów. "Po pierwsze Tusk byłby niezadowolony z sukcesu prezydenta Komorowskiego. Po drugie kampania wyborcza PO jest nastawiona na spór z PiS i byłoby wielką tragedią, gdyby nagle coś mogło być przyjęte i okazało się, że z PiS można się dogadać" - zaznaczył.

Projekt ustala m.in. wysokość progów wyrażania przez polski parlament zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej w relacjach Polski z UE

Prezydencki projekt zakłada zmodyfikowanie art. 90. konstytucji mówiącego o przekazywaniu organizacjom międzynarodowym kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Jego usunięcie proponował początkowo w swoim projekcie zarówno PiS, jak i prezydent. Posłowie zdecydowali jednak, by zapisać w nim, że zgodę na przekazanie takich kompetencji musi wyrazić Sejm większością co najmniej 2/3 głosów i Senat - większością bezwzględną.

Zgodnie z ustawą zasadniczą, zmiany konstytucji Sejm może uchwalić większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

Projekt ustala m.in. wysokość progów wyrażania przez polski parlament zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej w relacjach Polski z UE. Zgodnie z propozycjami wymagana będzie większość 2/3 zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Taka sama większość byłaby także wymagana w przypadku ewentualnej decyzji o wyjściu Polski z UE. Pierwotnie projekt prezydenta zakładał, że zgodę na ratyfikację umowy wyraża Sejm większością 2/3, a następnie Senat większością bezwzględną. PiS chciał natomiast, aby w obu izbach wymagana była większość 2/3.

W nowym rozdziale konstytucji byłoby ponadto zapisane, że politykę Polski w UE prowadzi rząd, a prezydent w tym zakresie współdziała z premierem i właściwym ministrem.