Żeglarz, który będzie w łodzi pod wpływem alkoholu, musi liczyć się z tym, że jacht zostanie odholowany, jeżeli na pokładzie nie będzie trzeźwej osoby z patentem żeglarskim.
Żeglarze, kajakarze i wędkarze muszą być trzeźwi, by ich wypoczynek nad wodą nie skoczył się koniecznością poniesienia kosztów holowania łodzi. Rozwiązanie takie przewiduje przyjęta przez Sejm nowa ustawa o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych.
Zgodnie z ustawą statek, żaglówkę, łódkę, a nawet rower wodny, którym kieruje osoba nietrzeźwa lub pod wpływem środków odurzających, będzie można usunąć z jeziora czy morza. Taka sytuacja będzie miała miejsce, jeżeli nie będzie innej możliwości zabezpieczenia sprzętów wodnych.
Usunięte łódki zostaną umieszczone w strzeżonym porcie lub przystani. Jeżeli w pobliżu nie będzie takiego miejsca, to łódka czy kajak trafią na parking strzeżony. Tam pozostanie do czasu uregulowania opłat za jego usunięcie i przechowywanie.
To, ile trzeba będzie zapłacić, określi rada powiatu. Jednak stawki nie będą mogły przekroczyć limitów określonych w ustawie. Będą one oczywiście różne w zależności od wielkości łódki czy żaglówki.
Najmniejsze kary będą za holowanie skutera i roweru wodnego. Maksymalnie trzeba będzie zapłacić 50 zł i 15 zł za dobę przechowywania. W przypadku statków o kadłubie do 10 metrów (kajaki, łódki) stawka maksymalna wyniesie 120 zł za holowanie oraz 30 zł za każdą dobę postoju w strzeżonym porcie. Najwięcej za holowanie zapłacą nietrzeźwe osoby, które będą poruszać się statkami czy jachtami o długości kadłuba powyżej 20 metrów – 200 zł. Za każdą dobę przechowywania zapłacą natomiast 150 zł.
Przyjęta ustawa określa też, że za pływanie m.in. łódkami czy kajakami w stanie nietrzeźwości będzie groziła grzywna (do 5 tys. zł.).
Posłowie przyjęli też poprawkę Senatu, zgodnie z którą minister ma określić, ilu ratowników będzie przypadać na dany akwen.
Ustawa trafi teraz do podpisu prezydenta.