Osoba, której skradziono zabytkowy obraz, będzie mogła zamieścić go w rejestrze utraconych dóbr kultury. Dzięki temu nikt nie nabędzie takiego dzieła na własność, nawet jeżeli kupując je, nie wiedział, że pochodzi z kradzieży.
Skradzione rzeźby czy obrazy, nawet jeżeli mają znaczenie dla dziedzictwa narodowego, nie są dziś pod specjalną ochroną prawa. Kodeks cywilny zalicza je po prostu do rzeczy ruchomych. Traktowane są więc tak samo jak rower czy samochód.
A rzecz ruchomą łatwo można zasiedzieć. Wystarczy, że osoba kupująca obraz nie wie, że pochodzi on z przestępstwa, a od kradzieży upłynęły minimum trzy lata. Prawo wyraźnie stanowi, że w takim przypadku kupujący uzyskuje prawo własności. Prawowity właściciel nie ma szans na jej odzyskanie.
Aby lepiej chronić dobra kultury, zarówno te będące własnością prywatną, jak i te, które znajdują się w muzeach czy bibliotekach, powstał projekt ustawy o rzeczach znalezionych. Zakłada on, że minister kultury prowadzić będzie rejestr utraconych dóbr kultury. Będą do niego wpisywane skradzione zabytki.
Poza właścicielem rzeczy oraz dyrektorem np. muzeum czy biblioteki, w zbiorach których rzecz się znajdowała, wniosek o dokonanie wpisu do rejestru będą mogły składać organy ścigania (policja i prokurator) oraz wojewódzki konserwator zabytków.
Rejestr będzie dostępny w internecie. Każdy będzie mógł zapoznać się z jego treścią. Co ważne – właściciel będzie mógł domagać się zwrotu skradzionego dzieła w każdym czasie. Zgodnie bowiem z omawianym projektem jego roszczenie w tym zakresie nigdy się nie przedawni.