W czwartek sejmowa komisja infrastruktury zajęła się zasadami sprzedaży mieszkań wybudowanych przez TBS-y. PO, która przygotowała projekt, ma nadzieję, że ustawa wejdzie w życie jeszcze w tej kadencji, a formalna sprzedaż ruszy w pierwszej połowie przyszłego roku. Jeśli tak się stanie, prawie 90 tys. rodzin, które wynajmują dziś czynszówki, będzie mogło wykupić je na własność.
Projekt zakłada, że mieszkania będą sprzedawane po cenie rynkowej pomniejszonej o zwaloryzowany wkład własny, czyli partycypację. Zwykle wynosiła ona 30 proc. wartości mieszkania. To oznacza, że najemca, który 5 lat temu podpisał umowę na wynajem mieszkania wartego 100 tys. zł i wpłacił 30 tys. zł partycypacji, dziś dostanie bonifikatę w wysokości 90 tys. zł. Taką kwotę będzie mógł odliczyć od ustalonej przez rzeczoznawcę ceny mieszkania. Biorąc pod uwagę, że jego lokal wart jest dziś na rynku 300 tys., zapłaci za niego mniej więcej 210 tys. zł.
Pieniądze ze sprzedaży mieszkań mają pójść głównie na spłatę długu, które TBS-y zaciągnęły na budowę z państwowego Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Z wyliczeń resortu infrastruktury wynika, że w ciągu 5 lat państwo odzyska ok. 1,5 mld zł z 4,5 mld zł, które do tej pory wyłożyło na budowę mieszkań czynszowych. To byłoby na rękę rządowi, bo ograniczyłoby deficyt finansów publicznych.
Sprzedaż popierają też deweloperzy, którzy kilka lat temu za preferencyjne kredyty stawiali czynszówki. Liczyli na stałe zyski z wynajmu, ale przy rosnących kosztach utrzymania nieruchomości i ustawowych ograniczeniach w podniesieniu czynszów większość z nich marzy o tym, aby pozbyć się czynszówek, spłacić kredyt i uwolnić zamrożony kapitał.
Przyjęciu ustawy sprzeciwia się wiele samorządów. Oddawały grunty pod budowę TBS-ów i teraz nic z tego nie będą miały. „Nie” mówią także władze towarzystw budownictwa społecznego, bo nowa ustawa ograniczy ich dochody. Projekt krytykują także PiS i SLD. Uważają, że czynszówki powinny być sprzedawane ze znacznie większą bonifikatą, tak samo jak np. mieszkania komunalne czy spółdzielcze.
– Projekt korzystny jest przede wszystkim dla deweloperów i rządu, a nie dla najemców, których w większości przypadków nie stać będzie na wykup – mówi Łukasz Zbonikowski z PiS.
Jedno jest jednak pewne: w takiej formie jak obecnie TBS-y nie mają racji bytu. Ale najbardziej pokrzywdzeni są najemcy, którzy wiele lat temu włożyli w wynajmowane mieszkania oszczędności całego życia i dziś nie mają żadnych szans na ich wykup.