Nie tylko filolog zostanie tłumaczem przysięgłym. Od 1 lipca szanse na dostęp tego zawodu uzyskają również absolwenci dowolnych studiów wyższych, którzy mają tytuł magistra. W ten sposób droga do zawodu tłumacza przysięgłego zostanie otwarta dla prawników, ekonomistów, inżynierów czy informatyków, o ile oczywiście biegle władają językami obcymi
Zmianę wprowadza tzw. ustawa deregulacyjna z 25 marca 2011 r., czyli ustawa o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców (Dz.U. z 2011 nr 106, poz. 622). Nowelizuje ona ustawę o zawodzie tłumacza przysięgłego (Dz.U. nr 273, poz. 2702 z 2006 r., nr 107, poz. 722 oraz z 2010 r. nr 182, poz. 1228).

Nowa fala

Tłumacze przysięgli nie obawiają się konkurencji. Otwarcie dostępu do zawodu oceniają pozytywnie.
– Rezygnacja z wymogu ukończenia studiów filologicznych to słuszne rozwiązanie – głównie dlatego, że umożliwi dostęp do zawodu specjalistom z innych dziedzin – ocenia Krzysztof Przyłucki, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Biur Tłumaczeń.
Przyznaje, że obecnie trudno jest znaleźć tłumacza przysięgłego, który zna się np. na rynku telekomunikacyjnym.
Po nowelizacji zniknie stawiany kandydatom wymóg ukończenia studiów filologicznych lub podyplomowych w zakresie tłumaczenia. Oczywiście trzeba będzie perfekcyjnie znać język obcy oraz język polski i zdać organizowany przez resort sprawiedliwości egzamin.
– To krok w dobrym kierunku, o ile egzamin będzie nadal na wysokim poziomie – ocenia Renata Świgońska, prawnik i tłumacz przysięgły języka angielskiego i niemieckiego.
Na razie przez egzaminacyjne sito przechodzi niewielu.
– To bardzo trudny egzamin – ze zdawalnością na poziomie ok. 20 proc. Aby go zdać, niezbędna jest bardzo dobra znajomość języka prawniczego oraz przynajmniej kilkuletnie doświadczenie w tłumaczeniu tekstów prawniczych – dodaje Renata Świgońska.
Jej zdaniem mimo że zwiększy się zainteresowanie egzaminem na tłumacza przysięgłego, nie wzrośnie gwałtownie liczba tłumaczy przysięgłych na rynku. Kandydatów odstraszać będą także realia wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego.
– Obecna nowelizacja w dalszym ciągu nie reguluje kwestii zwrotu kosztów zwią- zanych z tłumaczeniem poza miejscem zamieszkania (koszt dojazdu, utraconego zarobku). Nie została także rozwiązana kwestia bardzo niskich stawek urzędowych oraz inne pilne kwestie od dawna postulowane przez środowisko tłumaczy przysięgłych – wskazuje Renata Świgońska.

Niepopularne języki

Likwidacja wymogu ukończenia studiów podyplomowych w zakresie tłumaczenia to przede wszystkim dobra wiadomość dla tłu- maczy języków mniej popularnych. Dotychczasowy wymóg ukończenia studiów podyplomowych był dla tych osób barierą nie do przejścia.
– Studia podyplomowe w zakresie tłumaczenia dla takich języków, jak rumuński, węgierski, grecki, nie były organizowane ze względu na niewielką liczbę zainteresowanych – przyznaje Renata Świgońska.
I tak na przykład przed nowelizacją obywatel Rumunii, który biegle znał języki polski i rumuński, i dodatkowo ukończył prawo w Polsce, musiał ukończyć także filologię rumuńską, aby przystąpić do egzaminu na tłumacza przy- sięgłego. Po nowelizacji wystarczy mu tytuł magistra jakiegokolwiek kierunku bez obowiązku odbycia studiów podyplomowych.
– Studia podyplomowe można oczywiście skończyć, ale nie będzie już ustawowego obowiązku posiadania wykształcenia filologicznego (magisterskiego lub podyplomowego). To nie papier będzie teraz decydować o tym, kto może przystąpić do egzaminu na tłumacza przysięgłego – wskazuje Renata Świgońska.
Dzięki zmianom dostęp do zawodu uzyskają Polacy, którzy ukończyli studia za granicą, np. osoby, które przez wiele lat przebywały na placówkach dyplomatycznych i chodziły tam do szkół. Zwiększy się też zainteresowanie zawodem obcokrajowców z UE, którzy na stałe mieszkają w Polsce.
Nowela likwiduje także uciążliwy dla kandydatów na tłumaczy roczny okres karencji w przypadku niezdania egzaminu. Osoby zainteresowane ponownym zdawaniem będą mogły przystąpić do egzaminu w najbliższym możliwym terminie.

Wpis z urzędu

Wpis na listę tłumaczy przysięgłych będzie następował z urzędu, a nie na wniosek.
– Obie zmiany oceniam pozytywnie. Egzaminy nie są organizowane zbyt często, więc nie ma ryzyka, że kiepski kandydat będzie co tydzień przystępował do egzaminu na zasadzie „a nuż się uda” – uważa Krzysztof Przyłucki.
Dotychczas tłumacz po zdaniu egzaminu kierował wniosek do ministra sprawiedliwości o wpisanie go na listę tłumaczy przysięgłych. Zgodnie z ustawą tłumacz podlegał wpisowi na listę wyłącznie na swój wniosek.
– Zdarzało się, że niektórzy tłumacze po zdaniu egzaminu i wysłaniu wniosku czekali nawet pół roku na wpis na listę, nie mogąc w tym czasie wykonywać czynności tłumacza przysięgłego – wskazuje Renata Świgońska.
Natomiast likwidacja rocznego okresu karencji oznacza, że od 1 lipca 2011 r. osoby zainteresowane ponownym zdawaniem egzaminu będą mogły do niego przystąpić w najbliższym możliwym terminie. Do tej pory w razie niedostatecznego wyniku egzaminu kandydat na tłumacza przysięgłego mógł przystąpić ponownie do egzaminu nie wcześniej niż po upływie roku od daty poprzedniego egzaminu.
– To niewątpliwie dobra wiadomość dla zdających, o ile nie zostanie podwyższona opłata za egzamin, która wynosi obecnie 800 zł – ocenia Renata Świgońska.