Polak jest najbardziej inwigilowanym obywatelem UE - uważa Naczelna Rada Adwokacka. Dlatego postuluje pilną zmianę prawa dot. przechowywania danych telekomunikacyjnych, m.in. bilingów. W zeszłym roku służby pytały o nie 1,3 mln razy. To najwięcej w Unii.

"Chodzi nam o to, żeby osoby niewinne nie były narażone na przechowywanie najbardziej intymnych danych w sposób niekontrolowany i żeby się nie okazało, że dane osób, które nie mają żadnego związku z zagrożeniem terrorystycznym czy popełnianiem przestępstw są wykorzystywane przez struktury publiczne dla rozmaitych politycznych celów" - powiedział w czwartek na konferencji prasowej prezes NRA Andrzej Zwara.

NRA przygotowała raport nt. skali inwigilacji i retencji (przechowywania) danych telekomunikacyjnych. Zdaniem Rady służby, które nie są w tym wypadku w kontrolowane przez sądy czy prokuraturę, nadużywają prawa i nie liczą się z ochroną prywatności obywateli.

Według raportu Polska wdrożyła unijną dyrektywę retencyjną w sposób bardzo restrykcyjny. Wybraliśmy najdłuższy możliwy okres przechowywania danych; w naszym kraju są to dwa lata, w większości krajów UE - pół roku.

Niepokój NRA budzi fakt, że gromadzenie danych dotyczy wszystkich, nawet zobowiązanych do przestrzegania tajemnicy zawodowej: lekarzy, adwokatów, radców prawnych, notariuszy czy dziennikarzy.

Polska zajmuje pierwsze miejsce w Europie pod względem liczby wniosków składanych do firm telekomunikacyjnych o dane klientów

Ponadto w Polsce katalog spraw, w których można sięgać po dane, jest otwarty. NRA zwraca uwagę, że nie jest to praktykowane w innych krajach, a celem dyrektywy było ściganie najpoważniejszych przestępstw; wprowadzono ją w 2006 r. po zamachach terrorystycznych w Madrycie w 2004 r. i Londynie w 2005 r.

Polska zajmuje pierwsze miejsce w Europie pod względem liczby wniosków składanych do firm telekomunikacyjnych o dane klientów. Według KE w 2010 r. zanotowano 1,3 mln zapytań dot. danych abonentów, wykazów połączeń (bilingów) oraz informacji o lokalizacji telefonów komórkowych, czyli również ich użytkowników.

Dane te nie dotyczą kontroli operacyjnej (podsłuchów, podglądu i kontroli korespondencji). O ujawnienie statystyk dot. tych rodzajów inwigilacji prowadzonej przez ABW w latach 2002-2009 od kwietnia 2009 r. walczy Helsińska Fundacja Praw Człowieka. We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że ABW musi rozpatrzyć wniosek Fundacji. Wcześniej Agencja odmawiała, uważając, że to nie jest informacja publiczna.

NRA postuluje pilną reformę przepisów krajowych, bo uważa je za niezgodne z konstytucją i europejskimi standardami ochrony praw człowieka. Adwokaci chcą skrócenia czasu przechowywania danych do sześciu miesięcy, ograniczenia kręgu służb uprawnionych do dostępu do danych, zmniejszenia katalogu przypadków, w których mogą być wykorzystywane dane retencyjne, do najpoważniejszych przestępstw. Jak mówił mecenas Mikołaj Pietrzak z NRA, katalog ten mógłby obejmować terroryzm, zabójstwa, zorganizowaną przestępczość czy handel narkotykami na dużą skalę.

Ponadto adwokaci chcą ograniczenia kategorii danych, jakie mogą być przechowywane, zmniejszenia możliwości sięgania po dane dotyczące zawodów zaufania publicznego, a także informowania inwigilowanych o czynnościach kontrolnych po ich zakończeniu.

NRA chce też publikowania co roku pełnych danych statystycznych przez policję i służby specjalne co do ilości informacji telekomunikacyjnych uzyskanych przez daną służbę i celów, dla których były zbierane. Obowiązek przedstawiania takich jawnych statystyk Sejmowi i Senatowi nałożyła na Prokuratora Generalnego nowelizacja Kodeksu postępowania karnego uchwalana w styczniu. Adwokaci uważają ją jednak za rozwiązanie połowiczne.

W sobotę NRA organizuje konferencję pod hasłem "Retencja danych: troska o bezpieczeństwo czy inwigilacja obywateli

Ponadto zdaniem NRA zbliżająca się polska prezydencja będzie dobrym momentem do przyspieszenia prac nad zmianą dyrektywy retencyjnej. W połowie kwietnia Komisja Europejska poinformowała bowiem, że dokument ten niewystarczająco gwarantuje prawo do prywatności i należy go zmienić.

Od początku dyrektywa wywoływała wiele kontrowersji i krytyki wśród obrońców prywatności i praw podstawowych. Austria i Szwecja w ogóle jej nie wdrożyły. W 2008 r. krajowe przepisy dot. retencji zakwestionował naczelny sąd administracyjny w Bułgarii. Przepisy retencyjne zakwestionowały też trybunały konstytucyjne w Rumunii (2009 r.), Niemczech (2010 r.) oraz na Cyprze i w Czechach (oba w 2011 r.). Sprawy przed sądami konstytucyjnymi toczą się na Węgrzech i w Polsce. W naszym kraju skargę do TK złożył klub SLD. Za niekonstytucyjne uważa on przepisy, które pozwalają prowadzić działania operacyjne wobec dziennikarzy.

W sobotę NRA organizuje konferencję pod hasłem "Retencja danych: troska o bezpieczeństwo czy inwigilacja obywateli".

NRA nie jest pierwszą instytucją w Polsce, która krytykuje przepisy retencyjne. Podobne zdanie wyrażał Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, a także Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz. Ta ostatnia w styczniu wystąpiła do premiera o podjęcie działań w celu zmiany zasad dostępu do bilingów obywateli przez służby specjalne i "dostosowanie go standardów konstytucyjnych". W odpowiedzi, jakiej w imieniu szefa rządu udzielił sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki, częściowo uwzględniono uwagi RPO. Premier powołał też w ramach Kolegium zespół roboczy. W marcu Cichocki informował, że zapewne po wakacjach zespół przedstawi propozycje zmian prawa.