Na wywiezienie z Polski cennego zabytku trzeba wcześniej uzyskać pozwolenie, a brak znajomości przepisów nie zwalnia podróżnych z odpowiedzialności karnej.
Krzyż i płaskorzeźby przypominające prawosławne ikony znaleźli funkcjonariusze z łódzkiej Straży Granicznej w trakcie kontroli bagaży pasażerów odlatujących do Wielkiej Brytanii. Właścicielka nie posiadała przy sobie dokumentów, na podstawie których można było ustalić wartość i wiek przedmiotów. Płaskorzeźby i krzyż zostały zabezpieczone. Jak poinformowała Komenda Główna Straży Granicznej, przedmioty zostaną poddane ekspertyzie biegłego, który ustali, czy na ich wywóz potrzebne jest specjalne zezwolenie. Podróżnej po zakończeniu czynności służbowych zezwolono na kontynuowanie podróży.
Funkcjonariusze Straży Granicznej podczas przeprowadzania kontroli na lotnisku w Rzeszowie-Jasionce w bagażu podręcznym podróżnej z Rejowca znaleźli 66 zabytkowych monet. Większość z nich pochodziła z XVIII wieku. Kobieta tłumaczyła, że monety znalazła na strychu w swoim domu i chciała je wycenić w Anglii. Monety również trafiły do ekspertyzy biegłego.

Raport instytutu

Według raportu Narodowego Instytutu Dziedzictwa zabytki z naszego kraju są nieustannie przemycane i wprowadzane na rynek zagraniczny.
NID podkreśla, że taki stan rzeczy jest w dużej mierze skutkiem słabej świadomości społecznej dotyczącej rozbudowanych przepisów o wwożeniu zabytków do kraju i ich wywożeniu. Najczęściej w nielegalnym obrocie zabytkami uczestniczą bowiem osoby, które nie zdają sobie sprawy z tego, że łamią prawo.
– To głównie turyści, którzy przywożą pamiątki z jednego kraju do drugiego i nie mają świadomości, że nabyli zabytki, lub kolekcjonerzy dzieł sztuki, którzy nie znają przepisów – wyjaśnia Bartosz Skaldawski, zastępca dyrektora NID.
Dodaje, że osoby, które łamią prawo bezwiednie, stanowią znacznie większą grupę niż ci, którzy naruszają przepisy świadomie. Dzieje się tak między innymi z tego powodu, że zabytków, które mają niewielką wartość, jest o wiele więcej i są one łatwiejsze do nabycia niż te, których ceny sięgają milionów złotych. Co więcej, osoby, które nielegalnie obracają bardzo drogimi przedmiotami zabytkowymi, zwykle przepisy znają bardzo dobrze.
Jednocześnie NID zwraca uwagę na to, że ogólna liczba pozwoleń wydawanych na wywóz zabytku z kraju nieustannie spada.
– Parę lat temu było ich kilkaset. W zeszłym roku zaledwie pięć – mówi Olgierd Jakubowski z NID.
Powodem tego stanu rzeczy może być nie tylko brak prawnej wiedzy podróżnych, ale również wstąpienie Polski do strefy Schengen i obowiązek uiszczenia bardzo wysokiej opłata skarbowej za uzyskanie pozwolenia. Dziś za uzyskanie takiego dokumentu trzeba zapłacić aż 25 procent wartości wywożonego zabytku. W przypadku cennych obrazów koszt uzyskania pozwolenia może zatem sięgać nawet kilkunastu tysięcy złotych.



Obowiązkowe pozwolenia

Zgodnie z obwiązującym prawem, by legalnie wywieźć z kraju zabytek, trzeba posiadać odpowiednie pozwolenie, które wydaje Ministerstwo Kultury. To, czy jest ono potrzebne, uzależnione jest od wieku i ceny przedmiotu. Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad nimi zawiera bardzo szczegółowy katalog zabytków z określonymi progami cenowymi i wiekowymi zabytkowych przedmiotów, na których wywóz zezwolenie trzeba posiadać obowiązkowo. Wśród nich znajdują się np. dzieła malarskie, które mają więcej niż 50 lat i są warte ponad 40 tys. zł, oraz oryginalne rzeźby, które również mają więcej niż 50 lat, a ich cena przekracza 20 tys. zł.
Bez pozwolenia można wywozić zabytki, które nie osiągają ustawowych kryteriów wiekowych i cenowych. Oznacza to, że o pozwolenie na wywóz nie musi ubiegać się osoba, która chce wyjechać z kraju np. z książką, która ma mniej niż 100 lat, a jej wartość nie przekracza 6 tys. Warto jednak pamiętać, że zwolnienie właściciela z obowiązku posiadania specjalnego pozwolenia na wywóz danej rzeczy nie zwalnia go jednocześnie z posiadania innych dokumentów związanych z zabytkiem.
– Nawet jeśli osoba wyjeżdżająca z kraju nie musi mieć pozwolenia na wywóz danego zabytku, może spotkać się z tym, że Straż Graniczna będzie od niej chciała innych dokumentów, np. wyceny lub oceny przedmiotu, które wskażą jego czas powstania i wartość – mówi Jakubowski z NID.
Takim dokumentem może być również faktura, która zawiera dane identyfikujące przedmiot, lub ubezpieczenie przewozu zabytku z zagranicy.

Różne kary

Twórca przepisów przewidział inną karę dla tych, którzy nie wiedzą, że łamią prawo, i inną dla tych, którzy robią to z premedytacją. Osobie, która celowo wywiezie zabytek bez zezwolenia, grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Jeżeli podróżny nie ma odpowiedniego dokumentu, ale działa nieumyślnie, wówczas może trafić do więzienia maksymalnie na 2 lata lub otrzymać karę ograniczenia wolności.
– Sąd może też nałożyć na taką osobę obowiązek zapłaty określonej kwoty pieniędzy (do wysokości trzydziestokrotnego minimalnego wynagrodzenia) na wskazany cel społeczny związany z opieką nad zabytkami – wyjaśnia dr Maksymi- lian Cherka z Kancelarii Prawnej Elżanowski Cherka & Wspólnicy w Warszawie.
Jeżeli na lotnisku okaże się, że książka kupiona przez podróżnego na pchlim targu pochodzi z XIX w., a jej wartość przekracza 6 tys. zł, lepiej będzie dla turysty, jeśli zacznie on współpracować ze Służbą Graniczną.
– Najlepiej okazać tzw. czynny żal i współpracować z właściwymi organami. Wtedy istnieje największa szansa, że sprawa zakończy się nałożeniem grzywny – mówi dr Patrycja Antoniak z Kancelarii Prawnej Elżanowski Cherka & Wspólnicy w Warszawie.
– Oczywiście wyjaśnienia podróżnego są brane pod uwagę, ale najważniejsza jest mimo wszystko ocena biegłego rzeczoznawcy. To on oceni, czy przedmiot osiągnął ustawowe progi cenowe i wiekowe, czy nie – mówi Wojciech Krupiński, główny specjalista Zarządu Operacyjno-Śledczego Komendy Głównej Straży Granicznej.
Wydanie opinii przez biegłego rzeczoznawcę może trwać nawet dwa miesiące. Niekiedy mamy do czynienia z sytuacjami, kiedy podróżni wylatujący z Polski w związku z podejmowaną przez służby na granicach weryfikacją przedmiotu zabytkowego, decydują się na jego pozostawienie na czas realizowanych ustaleń. Ma to miejsce szczególnie wtedy, gdy zależy im na czasie podróży. Jednakże zdarza się iż po te przedmioty już nie wracają. Najczęściej dzieje się tak w sytuacji wyjaśnienia, iż na wywóz tych przedmiotów nie było potrzebne pozwolenie. Jeśli okaże się, że taki dokument był potrzebny, sprawa może trafić do sądu.