"Rzeczą wartą refleksji" jest wprowadzenie możliwości orzekania dożywotniego zakazu stadionowego w sytuacji, gdy mamy do czynienia z recydywą - uważa prokurator generalny Andrzej Seremet.

"Byłby to środek surowy, ale podobne rozwiązanie jest w kodeksie karnym w przypadku sprawców wypadków drogowych w stanie nietrzeźwości. Jest to instytucja znana polskiemu prawu i jej surowość może mieć pozytywne aspekty" - powiedział Seremet w poniedziałek na konferencji prasowej.

Przyznał, że jeśli chodzi o przestępczość stadionową, szerzej powinno się stosować tzw. sądy 24-godzinne, przypomniał jednak, że wszczynanie takich postępowań leży w gestii policji.

Odnosząc się do zeszłotygodniowych wydarzeń w Bydgoszczy, Seremet powiedział, że "nie ma żadnych wątpliwości, że ochrona podczas meczu nie dopełniła swoich obowiązków", dopuszczając do zajść podczas meczu, które były "preludium do dalszych wydarzeń".

Policja identyfikuje pseudokibiców

Powołane przez policję zespoły ekspertów zidentyfikowały kilkudziesięciu pseudokibiców, którzy brali udział w zamieszkach po finałowym meczu Pucharu Polski w Bydgoszczy. Wkrótce zostaną im postawione zarzuty. Trwa identyfikacja kolejnych stadionowych chuliganów, tak aby jak najszybciej ponieśli odpowiedzialność przed sądem.

Zidentyfikowanie pseudokibiców to wspólna praca policjantów z Warszawy, Poznania, Bydgoszczy, Szczecina i Sosnowca. Do identyfikacji osób biorących udział w zamieszkach posłużyły materiały operacyjne nagrane przez policjantów z Wydziału Prewencji, zapisy monitoringu ze stadionu, relacje telewizyjne. Materiały są bardzo dokładnie analizowane, aby stadionowi chuligani jak najszybciej stanęli przed sądem i ponieśli karę za swoje czyny. Za burdy na stadionie Zawiszy, jak twierdzi prokuratura, zarzuty może usłyszeć nawet kilkaset osób.

Po wtorkowym finale piłkarskiego Pucharu Polski między drużynami Legii Warszawa i Lecha Poznań policja, na bazie swoich ustaleń, proponowała dwa podstawowe postępowania - pierwsze miało dotyczyć organizatora, jego działań i staranności w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa, drugie - osób, które we wtorek na bydgoskim stadionie złamały prawo: zakrywały twarz, wbiegły na murawę, odpalały materiały pirotechniczne lub wniosły na stadion alkohol. Prokuratura zdecydowała się jednak na jedno wielowątkowe postępowanie, obejmujące dwa powyższe.

W zabezpieczeniu finałowego meczu o Puchar Polski brało udział 1300 policjantów, w tym 600 z Warszawy, Poznania, Olsztyna, Łodzi i Białegostoku. Do akcji włączono także 38 psów służbowych z przewodnikami oraz dwa helikoptery z Komendy Głównej Policji i Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.