Turyści skarżą się na portale pośredniczące w wynajmie domków wczasowych. W większości przypadków strona www nie odpowiada za warunki pobytu. W sporze z wynajmującym pomoże Europejskie Centrum Konsumenckie.
Do Europejskiego Centrum Konsumenckiego (ECK) trafiają skargi polskich turystów. Czują się oni poszkodowani wysokimi karami pieniężnymi za rezygnację z pobytu w domku letniskowym czy apartamencie. Okazuje się, że w większości krajów są one zgodne z prawem. Dlatego tak ważne jest, aby przed zarezerwowaniem pobytu zorientować się, jakie regulacje prawne obowiązują w danym państwie.

Bez odpowiedzialności

Rezerwując za pośrednictwem portalu internetowego dom na Cyprze czy w Chorwacji, należy pamiętać, że zazwyczaj przedsiębiorca prowadzący taką stronę nie będzie ponosił odpowiedzialności za warunki pobytu. Nie należy więc zwracać się do niego z reklamacją, że np. do plaży było w rzeczywistości 5 km, mimo iż w ogłoszeniu napisano, że znajduje się ona 50 m od domku.
– Większość portali oferujących najem domków letniskowych lub turystycznych ogranicza się do kontaktowania ze sobą zainteresowanych najemców i osób wynajmujących domki – mówi Alicja Lidzińska, prawnik w kancelarii Gide Loyrette Nouel. Tłumaczy, że w takich wypadkach trudno uznać operatora portalu za pośrednika turystycznego. Działalność taka stanowi działalność ogłoszeniową i podlega regulacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Oznacza to, że roszczenia z tytułu nienależytego wykonania umowy najmu należy kierować do osoby, od której wynajęliśmy domek.
Polski przedsiębiorca, który prowadzi tego typu portal, musi jednak spełnić kilka obowiązków, jakie nakłada na niego prawo.
– Przepisy ustawy wymagają od operatorów portali internetowych zamieszczenia na stronie regulaminu świadczonych usług, a także szczegółowych informacji o samym usługodawcy – wyjaśnia Alicja Lidzińska. Dodaje, że na stronie powinny się również znaleźć zastrzeżenia oraz szczegółowe informacje co do charakteru, w jakim występuje operator portalu.
Na tym właściwie kończą się obowiązki portalu, który jedynie kontaktuje ze sobą najemców i wynajmujących.
Nie oznacza to jednak, że turysta wynajmujący domek wczasowy znaleziony za pośrednictwem takiego portalu całkowicie pozbawiony jest ochrony.
Jak bowiem wskazuje Alicja Lidzińska, turysta może na podstawie przepisów kodeksu cywilnego dochodzić odpowiedzialności od operatora portalu za nienależyte wykonanie umowy. Należy jednak pamiętać, że w przypadku operatora niebędącego pośrednikiem turystycznym jakiekolwiek roszczenia będą ograniczone do roszczeń z tytułu świadczonych usług ogłoszeniowych.
Inaczej sytuacja będzie się przedstawiać, jeżeli zarezerwujemy apartament za pośrednictwem portalu internetowego, który jest pośrednikiem turystycznym.

Lepsza ochrona

– Portale internetowe świadczące usługi związane z wynajmem domków letniskowych mogą być zakwalifikowane do grupy pośredników turystycznych tylko wtedy, kiedy na zlecenie właściciela domku zawierają umowę z odbiorcą końcowym – tłumaczy Alicja Lidzińska. A zatem w przypadku gdy zawierana umowa wiąże turystę z operatorem portalu internetowego, możemy mówić o pośrednictwie turystycznym, a co za tym idzie o wzmożonej ochronie turystów zawierających z nim umowę najmu.
Do takich przedsiębiorców stosowane będą odpowiednie regulacje ustawy o świadczeniu usług turystycznych dotyczące m.in. przekazania szczegółowych informacji o proponowanej ofercie, podstaw prawnych i konsekwencji wynikających z umowy oraz wymogów, jakim podlega umowa o świadczenie usług turystycznych. Oznacza to m.in., że taki portal nie mógłby podnieść ceny za wynajem na 20 dni przed rozpoczęciem pobytu.



Więcej roztropności

Tak więc jeżeli wynajęliśmy domek czy apartament za pośrednictwem portalu niebędącego pośrednikiem turystycznym, musimy się liczyć z tym, że umowa, którą podpiszemy, będzie podlegać przepisom państwa, w którym chcemy spędzić wymarzone wakacje. I tutaj może nas czekać niemiła niespodzianka. Może się bowiem okazać, że w przypadku rezygnacji z pobytu będziemy musieli zapłacić bardzo wysoką karę. Dlatego też prawnicy przestrzegają – zanim dokonamy rezerwacji, powinniśmy zapoznać się z warunkami umowy. Jak jednak wynika z doświadczenia ECK, wielu turystów z Polski nie zachowuje potrzebnej w tym przypadku ostrożności.
– Do ECK trafiają skargi konsumentów, którzy odwiedzając zagraniczne portale turystyczne, pochopnie kliknęli „rezerwuj”, zawierając tym samym umowę o zakwaterowanie. Po kilku dniach, gdy dochodzą do wniosku, że zakup był nieprzemyślany, lub znajdują lepszą ofertę cenową, mają problem z odstąpieniem od umowy – mówi Elżbieta Seredyńska, prawnik z ECK.
Okazuje się bowiem, że w przypadku umów o zakwaterowanie zawieranych przez internet nie przysługuje prawo do odstąpienia od umowy bez żadnych konsekwencji w ciągu 7 dni roboczych lub – tak jak jest to w Polsce – w ciągu 10 dni. Dlatego też ważne jest, abyśmy dobrze przemyśleli swój wybór.
– Zarówno przepisy prawa, jak i kodeksy dobrych praktyk, np. w Niemczech czy Austrii, przewidują kary za rezygnację z umowy o zakwaterowanie w terminie krótszym niż 30 dni od rozpoczęcia pobytu – informuje Elżbieta Seredyńska.
I wyjaśnia, że im termin jest bliższy, tym kara ta będzie wyższa – nawet do 80 – 90 proc. ceny. Uprawnienie przedsiębiorcy do pobrania kary umownej za rezygnację z pobytu wynika najczęściej z przepisów prawa.

Pomoc w sporze

Nie oznacza to jednak, że turysta zawsze będzie musiał zapłacić tak wysoką karę.
– Jeśli zdarzy się, że doszło do zawarcia umowy i z różnych przyczyn konsument nie może skorzystać z pobytu, wówczas w pierwszej kolejności należy skontaktować się z przedsiębiorcą – właścicielem hotelu czy domku letniskowego – i poinformować o zmianie planów – radzi Elżbieta Seredyńska.
Jeżeli nie uda się dojść do porozumienia, warto skorzystać z fachowej pomocy. Można zgłosić się do ECK, które pomoże w polubownym dochodzeniu roszczeń.
– Prawnicy ECK udzielają bezpłatnych porad i pomocy prawnej w sporach z firmami zarejestrowanymi poza Polską, w krajach UE – mówi Elżbieta Seredyńska. W wielu przypadkach dzięki interwencji ECK udaje się odzyskać całość lub część pieniędzy od hotelu, nawet jeśli w regulaminie nie była przewidziana możliwość bezkosztowego odstąpienia.
Zagraniczny wynajmujący może odpowiadać przed polskim sądem

Dominika Kołodziejska-Koza, prawnik z kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór Adwokaci

Sąd jakiego państwa będzie właściwy do rozpatrzenia sporu polskiego turysty, który zarezerwował za granicą domek letniskowy?
Kwestię właściwości sądu reguluje rozporządzenie Rady (WE) nr 44/2001 z 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych. W świetle art. 16 rozporządzenia konsument może wytoczyć powództwo przeciwko swemu kontrahentowi albo przed sąd państwa członkowskiego, na którego terytorium ten kontrahent ma miejsce zamieszkania, albo przed sąd miejsca, w którym konsument ma miejsce zamieszkania. Konsument, który ma miejsce zamieszkania w Polsce, może zatem wytoczyć powództwo przed polskim sądem.
Czy istnieją przesłanki wykluczające rozpatrzenie takiej sprawy przez polski sąd?
Krajowy sąd będzie musiał rozstrzygnąć zgodnie z art. 15 lit. c) rozporządzenia, czy kontrahent kierował swoją działalność do polskich klientów. W ocenie tej mają pomóc kryteria określone przez Trybunał Sprawiedliwości w wyroku z 7 grudnia 2010 r. w sprawach połączonych C 585/08 i C 144/09. Trybunał określił w wyroku minimalny zakres kategorii, które mogą stanowić oznaki pozwalające stwierdzić, czy działalność przedsiębiorcy jest kierowana do państwa członkowskiego, w którym konsument ma miejsce zamieszkania.
Jakie kategorie powinien więc wziąć pod uwagę sąd, aby rozstrzygnąć, czy dany wynajmujący kierował swoją działalność do polskiego konsumenta?
Kategoriami tymi są między innymi: międzynarodowy charakter działalności, podanie tras z jednego lub kilku państw członkowskich do miejsca, gdzie przedsiębiorca ma siedzibę, użycie języka lub waluty innych niż używane zwyczajowo w państwie członkowskim, w którym przedsiębiorca ma siedzibę, z możliwością rezerwacji i potwierdzenia rezerwacji w tym innym języku. Będą nimi także podanie numerów telefonicznych z międzynarodowym numerem kierunkowym, zaangażowanie środków w usługę odsyłania w internecie u operatora wyszukiwarki w celu ułatwienia konsumentom zamieszkałym w różnych państwach członkowskich dostępu do strony przedsiębiorcy lub pośrednika i inne. Trybunał podkreślił jednak, że sama dostępność strony internetowej przedsiębiorcy lub pośrednika w państwie konsumenta nie jest wystarczająca.