MSWiA proponuje, aby samoloty rządowe miały status cywilnych, natomiast MON chce utrzymania wyłącznie wojskowego statusu samolotów specpułku. Samolot cywilny musi być ubezpieczony i nie może lądować w strefie wojennej.
Ministrowie spierają się o status rządowych samolotów. Resort spraw wewnętrznych chce, aby samoloty 36. Pułku Lotnictwa Transportowego używane do przewozu najważniejszych osób w państwie były obowiązkowo wpisane do Rejestru Cywilnych Statków Powietrznych ze wszystkimi konsekwencjami wynikającymi z tego wpisu. W praktyce oznacza to, że samoloty uzyskałyby status cywilnych. Jednostka podlegałaby wszystkim regulacjom zwykłego przewoźnika lotniczego, a także rygorystycznym przepisom bezpieczeństwa Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Zdaniem MSWiA poprawi to bezpieczeństwo lotniczych operacji realizowanych na rzecz najważniejszych osób w państwie.
Na to nie zgadza się jednak resort obrony – gospodarz prac nad założeniami do nowelizacji ustawy o urzędzie ministra obrony narodowej. To właśnie podczas prac nad tym dokumentem MSWiA zaproponowało nowe rozwiązanie. MON argumentuje, że podział na samoloty wojskowe i cywilne jest dwudzielny. Sztuczne łączenie tych reżimów prawnych prowadziłoby do nieracjonalnej dwoistości prawa. MON podkreśla także, że samoloty cywilne nie mogłyby się poruszać w rejonach konfliktów zbrojnych. Poza tym przewozy realizowane przez specpułk nie są realizowane na stałych trasach i nie mogą być traktowane jako przewozy nieregularne. Wykonywanie przewozów lotniczych wymaga także koncesji prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a takiej nie może uzyskać jednostka państwowa.

Różne światy

Dziś samoloty rządowe dla VIP-ów mają status wojskowy. Wpisywane są do rejestru prowadzonego przez ministra obrony narodowej. Ich loty nie podlegają specjalnym procedurom międzynarodowym. Samoloty wojskowe nie muszą być ubezpieczone. Mogą lądować w rejonach konfliktów zbrojnych, a także na lotniskach wojskowych bez dodatkowych zgód. Ostatnio jednak rząd korzysta także z embraerów obsługiwanych przez cywilne załogi.
– Gdyby samoloty 36. pułku miały status cywilnych, musiałyby być ubezpieczone. A jeśli tak, to nie mogłyby latać do rejonów konfliktów zbrojnych, np. do Afganistanu czy Iraku – mówi Michał Fiszer, mjr rez., ekspert wojskowy.
Jego zdaniem nie mogłyby także swobodnie lądować na lotniskach wojskowych. Musiałyby mieć na to specjalną zgodę.
– Pilot wojskowy ma prawo wykonywać takie manewry, za które pilot cywilny straciłby licencję i groziłby mu prokurator. W niektórych wypadkach tego typu manewry są jednak nieuniknione, np. w strefie działań wojennych, gdzie obowiązuje specjalna technika lądowania w celu uniknięcia ostrzału – dodaje Michał Fiszer.
Według niego lotnictwo cywilne i wojskowe to dwa zupełnie odmienne światy.
– Moim zdaniem tę propozycję należy głęboko przemyśleć. Być może resort, w którym toczą się prace nad raportem w sprawie katastrofy smoleńskiej, uznał, że to jest jeden ze sposobów na rozwiązanie różnych problemów, które dały o sobie znać po katastrofie smoleńskiej. Jednak robienie z wojska przewoźnika lotniczego nie ma sensu. Trzeba się zdecydować: albo status cywilny, albo wojskowy – dodaje Fiszer.



Przewoźnik lotniczy nie spełnia wymagań wojskowych i odwrotnie. – Ten pułk nie tylko przewozi polityków do Brukseli, pełni też inne zadania, np. zajmuje się ewakuacją naszych obywateli z rejonów objętych konfliktem – dodaje Fiszer.
Wpisanie samolotu wojskowego do Rejestru Cywilnych Statków Powietrznych wiązałoby się z wprowadzeniem nowych zasad funkcjonowania całego 36. pułku.
– Samoloty cywilne poruszają się na zupełnie innych zasadach w przestrzeni powietrznej krajowej i międzynarodowej. Samoloty cywilne muszą poruszać się według międzynarodowych procedur, natomiast w lotnictwie wojskowym nie ma takich obostrzeń – mówi Norbert Bączyk z czasopisma Nowa Technika Wojskowa.
W lotnictwie cywilnym obowiązują inne zasady szkolenia, dopuszczenia do lotu danym statkiem powietrznym, inne procedury, inny zakres znajomości języków obcych. Procedury wojskowe są mniej wymagające w tym zakresie.

Poziom bezpieczeństwa

Jego zdaniem, aby zapewnić wyższy poziom bezpieczeństwa przewozów dla VIP-ów, wystarczyłoby przestrzegać procedur obowiązujących w lotnictwie cywilnym.
MSWiA podjęło ważny wątek, pokazując, że te procedury, które obowiązują w wojsku, nie spełniają najwyższych norm bezpieczeństwa. Tymczasem tego typu samoloty służą także do przewozu pasażerów.
Statkiem powietrznym cywilnym powinien latać pilot z uprawnieniami cywilnymi. Piloci wojskowi musieliby więc uzyskać specjalne licencje, musieliby także podlegać tym wszystkim rygorom, którym podlegają cywilni piloci. Musieliby mieć także limitowany czas pracy. Trzeba byłoby także dostosować system obsługi technicznej do wymagań cywilnych. Mechanicy musieliby nabyć uprawnienia.
Na zmianę statusu samolotów dla Vip-ów musi zgodzić się MON

Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy MSWiA

Pomysł wpisania statków powietrznych 36. Pułku Lotnictwa Transportowego do Rejestru Cywilnych Statków Powietrznych to nasza propozycja, ale gospodarzem zmian w ustawie o urzędzie Ministra Obrony Narodowej jest MON. Gdy MON będzie chciało o tym rozmawiać, będziemy mówić o szczegółach. Daliśmy pod rozwagę pewne rozwiązanie, więc na razie o szczegółach nie może być mowy.
Komisja ministra Millera badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej nie miała nic wspólnego z tą propozycją. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji to jedna struktura, natomiast Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego kierowana przez szefa MSWiA Jerzego Millera to zupełnie inna struktura. W komisji ministra Millera nie zasiada nikt z MSWiA i żaden z urzędników resortu nie ma dostępu do dokumentów, na których pracuje komisja. Komisja nie była tworzona przez MSWiA. Ale rzeczywiście elementem wspólnym tych struktur jest osoba ministra spraw wewnętrznych i administracji.