Kontrolerzy biletów w tramwajach i autobusach mogą w nieuzasadniony sposób stosować środki przymusu wobec gapowiczów - uważa Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Od wtorku kontrolerzy mają prawo ująć gapowicza, który odmawia okazania dokumentów lub próbuje uciec.

HFPC zaapelowała do Cezarego Grabarczyka o podjęcie działań legislacyjnych zmierzających do sprecyzowania uprawnień kontrolerów w środkach transportu zbiorowego.

Wystąpienie Fundacji to efekt obowiązującego od 1 marca nowego prawa przewozowego, które pozwala kontrolerom komunikacji publicznej żądać okazania dokumentu tożsamości, jeśli gapowicz odmawia zapłacenia należności. W razie nieokazania dokumentów mogą oni "ująć podróżnego i niezwłocznie oddać go w ręce policji lub innych organów porządkowych".

W opublikowanym na stronie HFPC w internecie wystąpieniu Fundacji do Grabarczyka podkreślono, że posłużenie się generalnym określeniem "ujęcie" nasuwa uzasadnione wątpliwości z punktu widzenia wolności obywatelskich. "Ogólny charakter tego zwrotu może prowadzić do nadużycia władzy przez kontrolerów i zbędnego, a także nieuzasadnionego posługiwania się środkami przymusu bezpośredniego" - napisano w liście podpisanym przez sekretarza HFPC Adama Bodnara.

Zwrócił on też uwagę na fakt, że termin "ujęcie" stosowany jest m.in. w kodeksie postępowania karnego, ale "odnosi się do sytuacji o zdecydowanie poważniejszym charakterze" (każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku przestępstwa, gdy podejrzenie jego popełnienia jest niemal pewne - PAP).

W Warszawie kontrolerzy biletów zostali poinstruowani, by w sytuacji konfliktu m.in. stawali w drzwiach i po prostu blokowali drogę ucieczki. Stołeczny Zarząd Transportu Miejskiego informował, że jeśli gapowicz zlekceważy polecenie kontrolera i podejmie próbę ucieczki, pracownik ZTM "najpierw zastosuje perswazję słowną". "Dopiero jeśli nie przyniesie ona skutku, podejmie działania uniemożliwiające ucieczkę pasażera" - podkreślał ZTM.

Ustawa wprowadziła też sankcje karne dla pasażerów, którzy nie chcą poddać się procedurze kontroli. Takiego gapowicza policja może teraz ukarać mandatem do 500 zł, a sąd - grzywną do 5 tys. zł.