Zamawiający chętnie wybierają do obsługi najtańsze kancelarie prawne, jednak wiele ofert jest odrzucanych z przetargu za niedozwoloną rażąco niską cen. Tymczasem prawnicy bez stażu pożyczają doświadczenie od kolegów z branży
Instytucje publiczne oszczędzają jak mogą na obsłudze prawnej. Coraz chętniej, aby wybrać specjalistyczną kancelarię, organizują otwarte przetargi. Problem w tym, że zwykle o wyborze oferty decyduje najniższa cena. Niejednokrotnie więc publiczne zlecenia trafiają do niedoświadczonych kancelarii zakładanych przez świeżo upieczonych pełnomocników, którzy dają nierealnie niskie ceny. Zdarza się, że kontrakty uzyskują także wykonawcy bez żadnego doświadczenia, bo przepisy od niedawna pozwalają na pożyczanie doświadczenia od innych.

Od tysiąca do miliona

Centrum Nauki Kopernik przeprowadziło przetarg na obsługę prawną na okres 12 miesięcy. Wymagania były niewygórowane, cena była jedynym kryterium. Oferty kancelarii wahały się od ponad 1 mln zł do 10 tys. zł. W końcu skrajnie tanie oferty Centrum uznało za dumping (zarzut rażąco niskiej ceny) i wybrano ofertę za 144 tys. zł. Odrzuciło więc ofertę najtańszą.
– Zamawiający w specyfikacji i we wzorze umowy dokładnie opisał zakres i zasady świadczenia obsługi prawnej. Ponadto w warunkach udziału w postępowaniu wymagał wykazania się doświadczeniem w tego rodzaju obsłudze prawnej, jak również wykazania dysponowania odpowiednim potencjałem ludzkim do realizacji przedmiotu zamówienia – przekonuje Katarzyna Nowicka z Centrum Nauki Kopernik.
Inny przykład. Instytucja rządowa organizowała przetarg na obsługę zamówień publicznych. Zamawiający oszacował zamówienie na 12 tys. zł miesięcznie. Doświadczone kancelarie dawały od 10,5 tys. do 20 tys. Kontrakt dostała kancelaria założona przez świeżo upieczonego pełnomocnika – za 3,5 tys. miesięcznie. W tym przetargu kryterium cenowe nie było jedyne. Liczyło się także doświadczenie. Zwycięzca nie miał doświadczenia w wykonywaniu zawodu radcy prawnego przez co najmniej 3 lata. Wygrał, bo posłużył się oświadczeniem innego pełnomocnika, który udostępnił mu swe doświadczenie. Pozostali nie mieli prawa do odwołania (wartość umowy za niska). Powiadomili więc zamawiającego o naruszeniu prawa przez zastosowanie w ofercie rażąco niskiej ceny. Zamawiający odpisał, że ceny w usługach są wolne i każdy może zaproponować, co uważa.

Tanio bez doświadczenia

Większość prawników ma krytyczne zdanie na temat przetargów na obsługę prawną. Wskazują, że poddanie usług np. prawniczych pod konieczność udzielania zamówień w trybach konkurencyjnych prowadzi do absurdów. Zamawiający poszukuje specjalistycznej obsługi prawnej. Chce, aby fachowcy pomagali mu organizować przetargi, zawierać umowy czy prowadzić spory sądowe. Ogłasza przetarg i zamówienie trafia do najmniej przygotowanej kancelarii. Gdy pojawiają się prawdziwe kłopoty, zamawiający i tak musi szuka dodatkowej pomocy prawnej.
– W usługach prawnych doświadczenie ma szczególne znaczenie. Dlatego taniej oznacza zwykle gorzej – wskazuje partner w jednej z dużych kancelarii prawnych. Przyznaje, że w ostatnim czasie jego kancelaria straciła kilku ważnych klientów z sektora publicznego.
– Paranoją jest możliwość przekazywania doświadczenia w tego typu przetargach. Jednak zamawiający mają związane ręce. Nowe przepisy pozwalają na takie triki – dodaje.
– Praktyka pożyczania doświadczenia przy zamówieniach na usługi prawnicze ujawnia słabość naszego ustawodawcy – ocenia Anna Szymańska, radca prawny z kancelarii Salans, wykładowca Podyplomowego Studium Zamówień Publicznych UW.
Podkreśla, że wykonawca powołujący się na cudze doświadczenie musi udowodnić, że będzie dysponował wypożyczonymi zasobami niezbędnymi do realizacji zamówienia (np. w formie podwykonawstwa, przekazania know-how itp.).
– W praktyce rynkowej to wypożyczenie dokonane na rzecz małej kancelarii powinno się odbywać odpłatnie, co ostatecznie powinno mieć wpływ na cenę ofertową. Jeżeli tak nie jest, powstaje pytanie, czy mała kancelaria, która wygrała przetarg, nie zastosowała rażąco niskiej ceny – dodaje Anna Szymańska.



Szansa dla nowych

Prawnicy dostrzegają też plusy przetargów.
– Przetargi na usługi prawnicze wzbudzają większe zainteresowanie wśród potencjalnych oferentów, co daje szansę na wybór bardziej wartościowych ofert. Są również szansą dla nowo powstałych firm oraz mogą stanowić remedium na problemy budżetowe zamawiających – ocenia Anna Szymańska.
Ostrzega jednak, że zamawiający dużo ryzykuje, wskazując cenę jako jedyne kryterium oceny. Profesjonalna obsługa prawna wiąże się ze szczególnym stosunkiem zaufania, a zły dobór prawnika może mieć katastrofalne skutki.
Wiele zależy od samych zamawiających. Cena jest obowiązkowym kryterium oceny ofert, ale można (i warto) stosować też dodatkowe kryteria związane z jakością usług.
– W tego typu zamówieniach kryteria mogą dotyczyć także właściwości wykonawcy, tj. doświadczenia, potencjału osobowego i ekonomicznego itd. W praktyce spotyka się punktację przyznawaną np. za wysokość ubezpieczenia OC, liczbę wykwalifikowanych w danej dziedzinie prawników oraz ich doświadczenie, liczbę i wartość prowadzonych lub wygranych spraw – wskazuje Anna Szymańska.
Usługi prawnicze należą do tzw. usług niepriorytetowych. Do niedawna zamawiający mógł udzielić zamówienia na doradztwo prawne z pominięciem przetargu. Obecnie usługi prawnicze muszą co do zasady być zlecone w trybie konkurencyjnym. Przepisy przewidują też kilka ułatwień, np. możliwość stosowania dowolnych terminów, punktowania doświadczenia wykonawcy. Tryby niekonkurencyjne, np. wolna ręka, mogą być zastosowane na zasadach ogólnych, ale także w kilku dodatkowych – przewidzianych tylko dla usług niepriorytetowych – przypadkach.
– Specyfiką usług prawniczych jest możliwość udzielenia ich bez organizowania przetargu, jeżeli polegają na zastępstwie procesowym przed sądami, trybunałami lub innymi organami orzekającymi (np. KIO) lub jeżeli wymaga tego ochrona ważnych interesów Skarbu Państwa – wskazuje Anna Szymańska.
Można łatwo manipulować przetargami na obsługę prawną
Jerzy Pieróg | adwokat, kancelaria Jerzy T. Pieróg Kancelaria Prawna
Dlaczego nie jest pan zwolennikiem przetargów na obsługę prawną?
Bo demoralizują. Zachęcają do manipulowania zamówieniami i osłabiają szacunek do prawa. Jeżeli odbywa się przetarg, to jest ustawiony pod konkretnego wykonawcę. Zresztą w ustawianiu ten wykonawca aktywnie uczestniczy. A jeżeli nie jest ustawiony, to najczęściej wygrywa tani wykonawca, niegwarantujący rzetelnej obsługi. O tym, że wolna ręka jest najlepsza, doskonale wiedział ustawodawca, który pozwolił ją stosować bez ograniczeń wtedy, gdy wymagała tego ochrona ważnych praw lub interesów Skarbu Państwa. Przepisy UE pozwalają na konkurencję, ale jej nie wymuszają. Takie były też nasze przepisy. Kto chciał, mógł stosować przetarg. Ale kto miał zaufaną lub wyspecjalizowaną obsługę, mógł powierzyć jej dalsze wykonywanie z wolnej ręki.
Padają jednak argumenty, że kancelarie krytykują przetargi na usługi prawne – bo są stroną w sprawie i są zainteresowani tym, aby nie było konkurencji.
Nie. Obecne przepisy zmuszają do kombinowania, bo mało kto chce mieć przypadkową obsługę prawną. Zresztą podobnie jest z usługami medycznymi, szkoleniowymi czy restauracyjnymi. Najtańsze usługi bierze ten, kto jest do tego zmuszony sytuacją finansową. Tymczasem w zamówieniach zmuszono do tego przepisami.
Czy nie jest tak, że problemem nie jest sam przetarg, tylko to, że cena jest najważniejsza i nie ma dodatkowych kryteriów?
Jakich dodatkowych kryteriów? Tak robią właśnie ci, którzy ustawiają przetargi: wymyślają zupełnie nieprzydatne kryteria, aby tylko wybrać swojego prawnika. Jak można w przetargu ocenić renomę czy zaufanie? Jak można sprawdzić poziom kwalifikacji i doświadczenia? Referencjami? A ten, kto je wystawił, to jak to sprawdził? Był do tego kompetentny i uprawniony? Nie, po prostu zaprzyjaźnionej kancelarii czy prawnikowi wystawił referencje. One o niczym nie świadczą. Co najwyżej o dobrym układzie z zamawiającym. Usługi prawne mają zbyt osobisty charakter, by dobrą obsługę jednego podmiotu przekładać bezpośrednio na równie dobrą innego.