Zarówno przyznanie, jak i odmowa dofinansowania projektu ze środków Unii Europejskiej stanowi decyzję administracyjną, a w związku z tym podlega kontroli wojewódzkiego sądu administracyjnego.
Do historii funduszy unijnych przeszedł już przykład z Holandii, gdzie władze wydały ponad 7,5 mln euro otrzymanych z UE na stworzenie internetowego pamiętnika osiołka, który podróżuje po kraju i ma uczyć dzieci tolerancji. Niestety także w Polsce realizowane są projekty, których zasadność trudno zrozumieć. Z drugiej strony dużo projektów nie uzyskało dotacji, chociaż były wartościowe i przynosiłyby realne korzyści. Czy można upomnieć się o swoje prawa, jeśli instytucja wdrażająca odmówi przyznania dofinansowania?

Niejednolite orzecznictwo

Dopiero pod koniec 2008 roku wprowadzona została wyraźna podstawa do odwoływania się od rozstrzygnięć organów zarządzających środkami unijnymi w przedmiocie przyznania lub odmowy przyznania dotacji. Wskutek zmiany ustawy z 6 grudnia 2006 roku o zasadach prowadzenia polityki rozwoju wprowadzono możliwość poddania kontroli sądowej aktów podejmowanych w zakresie redystrybucji środków unijnych.
Wcześniej, mimo braku regulacji ustawowej przewidującej możliwość odwołania się, część niedoszłych beneficjentów decydowała się na zaskarżanie niekorzystnych dla nich rozstrzygnięć odmawiających udzielenia dotacji. Orzecznictwo w tej sprawie było jednak niejednolite. Znaczna część sądów administracyjnych uznawała się za niewłaściwe do rozpoznawania skarg niedoszłych beneficjentów. Przełomowym orzeczeniem okazał się wyrok NSA z czerwca 2006 roku, w którym NSA stwierdził, że zarówno udzielenie, jak i odmowa udzielenia dofinansowania ze środków unijnych stanowi decyzję administracyjną, a w z związku z tym podlega kontroli sądu administracyjnego (II GSK 63/06). Jednak jeszcze w tym samym roku ten sam sąd przedstawił zupełnie odmienne stanowisko, oddalając skargę kasacyjną wnioskodawcy, który nie uzyskał dofinansowania, powołując się na fakt, że odmowa przyznania dotacji nie stanowi decyzji (II GSK 95/06). Te rozbieżności w orzecznictwie nie wystawiały najlepszego świadectwa polskiemu systemowi prawnemu. Dlatego jasne określenie procedury odwoławczej w ustawie stało się koniecznością.

Skarga do WSA

Po wyczerpaniu środków odwoławczych określonych w dokumentacji poszczególnych programów operacyjnych wnioskodawca ma możliwość wniesienia skargi do wojewódzkiego sądu administracyjnego (sądu właściwego wg instytucji będącej organizatorem konkursu) w terminie 14 dni od otrzymania rozstrzygnięcia protestu (lub odwołania). Skarga do sądu administracyjnego podlega opłacie stałej w wysokości 200 zł. Wnioskodawca do skargi dołącza kompletną dokumentację w sprawie, tj. wniosek o dofinansowanie, informacje w przedmiocie oceny projektu, kopie wniesionych środków odwoławczych oraz informacje właściwej instytucji o wynikach procedury odwoławczej (z pierwszego etapu). Postępowanie przed sądem administracyjnym toczy się w trybie przewidzianym w ustawie z 30 sierpnia 2002 – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi.

Skutki zmiany ustawy

Z jednej strony nowelizacja ustawy o zasadach rozwoju wprowadziła bardziej przyjazny beneficjentom i przejrzysty system korzystania z instrumentów prawnych, które mogą oni wykorzystać w sytuacji, gdy ich projekt uzyskał negatywną ocenę w procedurze ubiegania się o przyznanie dotacji ze środków unijnych. Uznanie rozstrzygnięć o przyznaniu bądź o odmowie przyznania dotacji ze środków unijnych za decyzje administracyjne otworzyło furtkę do ich sądowej kontroli.
Z drugiej strony wprowadzenie powszechnego prawa do odwołań może spowodować znaczne opóźnienia w procedurze aplikacyjnej. Podobne dylematy towarzyszą również procedurze udzielania zamówień publicznych, gdzie środki odwoławcze często przedłużają postępowanie, z drugiej jednak strony służą one zachowaniu przejrzystości i konkurencyjności. Natomiast jednoznacznie sformułowana procedura odwoławcza powinna motywować urzędników odpowiedzialnych za redystrybucję środków unijnych do dobrej pracy i rzetelnej oceny składanych wniosków. Należałoby natomiast zastanowić się, czy instytucje prowadzące konkursy w ramach PO Innowacyjna Gospodarka rzeczywiście potrzebują aż 70 dni roboczych na rozstrzygnięcie protestu wnioskodawców.