Polska musi do 21 sierpnia 2011 r. otworzyć rynek zamówień wojskowych na konkurencję. Wciąż nie jest pewne, czy odbędzie się to przez nowelizację prawa zamówień publicznych, czy przez odrębną ustawę.
Mamy tylko pół roku na otwarcie rynku zamówień obronnych na konkurencję. Taki obowiązek nakłada na nas unijny ustawodawca w Dyrektywie obronnej 2009/81/WE. Tymczasem projekt nowelizacji prawa zamówień publicznych wciąż nie jest jeszcze gotowy. Przez Komitet Stały Rady Ministrów nie przeszły nawet założenia do planowanej nowelizacji. Wszystko dlatego, że nie ma zgody co do sposobu wdrożenia dyrektywy obronnej.

Resortowe spory

Ministerstwo Obrony Narodowej chce, aby przepisy implementujące dyrektywę znalazły się nie w prawie zamówień publicznych, lecz w odrębnej ustawie szczególnej. Na to nie godzi się Urząd Zamówień Publicznych. Argumentuje, że normy dyrektywy obronnej w ok. 85 proc. pokrywają się z normami dyrektywy zamówieniowej i nie ma sensu tworzyć odrębnych aktów, które i tak będą zawierały wzajemne odesłania. Zastrzeżenia do zmian ma też resort Skarbu Państwa. Kością niezgody jest kwestia ochrony polskiej zbrojeniówki przed negatywnymi skutkami otwarcia rynku obronnego oraz przesądzenie o losach offsetu.
Według nieoficjalnych informacji minister Michal Boni cofnął projekt UZP do poprawienia, a przede wszystkim wskazania skutków implementacji dyrektywy – także tych negatywnych dla sektora obronnego.
Otwarcia rynku obawiają się polscy wykonawcy, zarówno ci o rodowodzie państwowym (Grupa Bumar), jak i prywatne firmy. Do tej pory zamówienia obronne były udzielane poza trybem przetargowym. Zlecenia były zagwarantowane. Po zmianach o polskie zamówienia na równych zasadach będą się ubiegać także zagraniczne koncerny.

Protesty zbrojeniówki

– Otwarcie rynku zamówień zbrojeniowych w UE jest dla naszych przedsiębiorstw zbrojeniowych jednocześnie szansą i zagrożeniem – uważa Henryk Kruszyński, prezes Teldatu.
Według niego zmiany mogą przynieść więcej korzyści dużym zagranicznym koncernom.
– Nie wierzę, aby firmy polskie analogicznie zwiększyły swoje możliwości dostępu do rynków, zwłaszcza w starych krajach UE. Z praktyki widać, iż większość ciekawych kontraktów we Francji otrzymuje Thales, a w innych krajach EADS, Konsberg itd. – dodaje Kruszyński.
– Polski rynek nie jest jeszcze gotowy na pełne otwarcie rynku uzbrojenia dla zagranicznej konkurencji – uważa Sławomir Kułakowski, prezes Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju.
Bumar zwrócił się po raz kolejny z propozycją zmian założeń nowelizacji. Zarzuca, że UZP nie podjął dyskusji merytorycznej o sposobie i skutkach wprowadzenia dyrektywy.
– Krajowy sektor obronny nie jest jeszcze przygotowany do walki konkurencyjnej w warunkach otwartego rynku europejskiego. Dlatego też bezkrytyczna implementacja dyrektywy spowoduje konieczność przeprowadzenia znacznie głębszych, niż obecnie planowane, zwolnień grupowych – ostrzega Bumar.
Postulaty legislacyjne polskiej zbrojeniówki
Jakie rozwiązanie prawne proponują firmy realizujące zamówienia dla wojska
● implementację dyrektywy obronnej w odrębnej ustawie,
● ustawowe zagwarantowanie możliwości wyłączania niektórych zamówień (istotnych dla podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa) z obowiązkowych przetargów
● rozszerzenie możliwości udzielania zaliczek
● możliwości uregulowania mniejszych zamówień w oparciu o wewnętrzne regulacje zamawiającego
● zagwarantowanie dopuszczalności offsetu