Jak walczyć o swoje prawa, jeśli dobra osobiste zostały naruszone w Internecie? Sąd Apelacyjny w Łodzi wydał właśnie precedensowe orzeczenie, uznając, że światową wyszukiwarkę Google można pozwać w Polsce. Oznacza to, że osoba pokrzywdzona przez Internet może zmusić nawet zagraniczny podmiot do wytłumaczenia się przed polskim sądem.

Sprawa znana jest jako historia Karoliny (imię zmienione). Dziewczyna została podstępnie nagrana przez swojego chłopaka podczas uprawiania z nim seksu. Kiedy się z nim rozstała, były narzeczony nie tylko ją pobił, ale też wrzucił do Internetu około dwuminutowy filmik o charakterze pornograficznym z jej nieświadomym udziałem. Zdjęcia z tego nagrania i samo nagranie dotarło błyskawicznie do znajomych dziewczyny, ale także do mnóstwa przypadkowych odbiorców na całym świecie. Karolina zaczęła dostawać e-maile z całego świata, w tym z niewybrednymi propozycjami. Zadbał o to jej były chłopak – na ujęciach widnieje jej imię, nazwisko, rok i kierunek studiów oraz adres mailowy.

Przez dwa lata dziewczyna wstydziła się zgłosić sprawę komukolwiek. Miała nadzieję, że wszyscy o niej zapomną, ale film wciąż krążył w sieci. W lipcu 2007 r. zgłosiła sprawę do prokuratury. Okazało się jednak, że nie ma przepisu w kodeksie karnym, z którego można ścigać autora takiego filmiku nawet z osobą nieświadomą, jeśli ukończyła 15 lat.

A co, jeśli ktoś przez Internet rujnuje życie osobie dorosłej? Okazało się, że można co najwyżej dochodzić swoich praw w procesie cywilnym o ochronę dóbr osobistych. Prześladowca Karoliny jednak zniknął gdzieś za granicą. Niestety filmik nadal był rozsyłany, w tym np. do wszystkich jej znajomych z Naszej Klasy. Dziewczyna nie miała spokojnego życia, popadała w depresję.

Sprawą Karoliny zajął się łódzki adwokat Piotr Paduszyński. Postanowił przy okazji powalczyć o zmianę prawa karnego oraz zaalarmować przez polskich europosłów Brukselę o konieczności uregulowań prawnych nie nadążających za nowymi technologiami. Ale zdecydował się też zrobić coś ze skutkami naruszenia dóbr osobistych dziewczyny w Internecie.

- Mleko już się rozlało. Film z jej wizerunkiem krąży w sieci po całym świecie. Ale chcieliśmy zahamować jego rozpowszechnianie przez wpisywanie w wyszukiwarki i portale imienia i nazwiska dziewczyny – wyjaśnia gazecieprawnej.pl mecenas Paduszyński. Z dwiema wyszukiwarkami, w tym światową Yahoo, udało mu się zawrzeć ugodę pozasądową. Jej treść jest poufna.

Natomiast przeciwko światowej wyszukiwarce Google i polskiemu portalowi Onet.pl złożył pozew w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Sąd uznał, że chociaż dotyczy to podmiotu zagranicznego, zarejestrowanego w Kaliforni, to prymat ma tutaj osoba poszkodowana i przyjął sprawę do rozpoznania. Pełnomocnik prawny Google złożył zażalenie, domagając się odrzucenia pozwu.

Proces przeciwko światowej wyszukiwarce będzie się jednak toczył w Polsce i to właśnie w łódzkim sądzie. 29 grudnia 2010 roku I Wydział Cywilny, Sądu Apelacyjnego w Łodzi oddalił bowiem zażalenie Google.

- Sąd uznał, że jeśli treści naruszające dobra osobiste dostępne są w Polsce, to mimo iż jest to podmiot zagraniczny, musi się z tego wytłumaczyć przed naszym krajowym sądem – mówi gazecieprawnej.pl mecenas Paduszyński. - To niezwykle ważne, bo oznacza, że każdy pokrzywdzony, a nie tylko ten, którego byłoby stać na wydanie 200 tysięcy dolarów na procesowanie się w USA, może dochodzić swoich praw w swoim najbliższym sądzie.