Strefy ograniczonego użytkowania wokół Okęcia obowiązują – uznał sąd. Dzięki temu właściciele działek sąsiadujących z lotniskiem otrzymają odszkodowania.
Sąsiedzi lotniska Okęcie dostaną jednak odszkodowania za hałas i spadek wartości działek. Wszystko dlatego, że w trzech precedensowych wyrokach Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że rozporządzenie wojewody mazowieckiego o strefach wokół lotniska Okęcie nadal obowiązuje. Sąd uchylił niekorzystne dla mieszkańców wyroki Sądu Okręgowego w Warszawie i przekazał sprawy do ponownego rozpatrzenia.
Dotąd dominowała całkowicie inna interpretacja. Sądy cywilne niższych instancji uznawały, że rozporządzenie straciło moc 15 listopada 2008 r. Wzorowały się w tym zakresie na orzeczeniach Naczelnego Sądu Administracyjnego, który we wrześniu 2009 r. uznał, że rozporządzenie o strefach straciło moc. Dla ludzi, którzy już wnieśli sprawy przeciwko lotnisku, taka wykładnia oznaczało jedno – w trakcie drogi sądowej nieoczekiwanie odpadała podstawa prawna ich roszczeń. Po kolei więc przegrywali sprawy.
– Sądy cywilne nie potrafiły oprzeć się autorytetowi orzeczeń NSA. Na pewno znaczenie miało także to, że sprawozdawcą w tych sprawach był sam prof. Roman Hauser, prezes NSA – wskazuje jeden z adwokatów, który ma kilkadziesiąt spraw przeciwko lotnisku.

Odszkodowania za lotnisko

W warszawskich sądach jest ok. 200 spraw odszkodowawczych przeciwko P.P. Porty Lotnicze. Większość tych, którzy przegrali walkę z lotniskiem, nie zdecydowała się na apelację. Barierą były koszty. Jednak ci, którzy poszli na całość i zaskarżyli orzeczenia, dziś mogą czuć satysfakcję.
– Sąd Apelacyjny przesądził, że rozporządzenie wojewody z 7 sierpnia 2007 r. cały czas obowiązuje. W tym zakresie sąd pierwszej instancji przy ponownym rozpoznaniu sprawy będzie związany tą oceną prawną – mówi Elżbieta Cendrowska, adwokat z kancelarii Łepkowski, Boszko i Wspólnicy. Firma Adwokacka (reprezentowała stronę w sprawie sygn. akt VI ACa 1156/10).
W sprawach zwróconych przez Sąd Apelacyjny do ponownego rozpatrzenia sąd będzie więc musiał merytorycznie odnieść się do roszczeń. Będzie musiał rozpoznać złożone wnioski dowodowe i dopuścić biegłych sądowych, którzy wycenią spadek wartości nieruchomości lub wartość nakładów na dostosowanie budynków do hałasu z lotniska.
– W sprawie mojej klientki Sąd Apelacyjny odniósł się także do uzasadnienia Sądu Okręgowego, w którym ten uznał, że jedna z ustaw zawierająca kluczowe w sprawie przepisy przejściowe straciła moc w dniu 30 czerwca 2008 r. Wszystko wskazywało na to, że pogląd Sądu Okręgowego opierał się na danych zawartych w systemie informacji prawnej. Sąd Apelacyjny wskazał, że pogląd pracowników sytemu informacji prawnej nie może być poglądem wiążącym – wskazuje Elżbieta Cendrowska.
Dodaje, że to, iż dany akt oznaczony został w programie komputerowym jako akt archiwalny, nieobowiązujący, nie może być przyjmowany bezkrytycznie. System informacji prawnej nie wiąże sądów przy orzekaniu, a program komputerowy nie zwalnia sędziego z obowiązku dogłębnej interpretacji prawa. O sprawie orzekania na podstawie programu komputerowego Dziennik Gazeta Prawna doniosła 26 listopada (Sędzia orzeka zgodnie ze swym komputerem – nr 230.10).



Pozwolenia na budowę

Brak zgody w kwestii obowiązywania rozporządzenia rzutuje nie tylko na bieg spraw odszkodowawczych. Problemy pojawiają się także przy wydawaniu inwestorom z rejonu lotniska pozwoleń na budowę lub decyzji o warunkach zabudowy.
– Mamy zupełnie kuriozalną sytuację. W sprawie statusu rozporządzenia wojewody są dwie całkowicie sprzeczne ze sobą linie orzecznictwa. Z jednej strony mamy linię NSA, z której wynika, że rozporządzenie o strefach wokół lotniska utraciło moc. Dotąd ten nurt dominował i był bezkrytycznie przyjmowany także przez sądy cywilne, które nie miały żadnego formalnego obowiązku przyjmowania wykładni NSA. No i teraz mamy zupełnie inną linię, którą zaprezentował Sąd Apelacyjny jednoznacznie uznając, że rozporządzenie wojewody obowiązuje – wskazuje Maria Caspaeri-Dąbska, adwokat z kancelarii Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy (reprezentowała stronę w sprawie sygn. akt VI ACa 1058/10).
Wyjaśnia, że wyroki Sądu Apelacyjnego nie będą miały automatycznego skutku wobec wszystkich spraw. Będą jednak oddziaływać siłą swego autorytetu.
– W ramach jednego porządku prawnego mamy więc swego rodzaju schizofrenię. W zakresie spraw administracyjnych ludzie będą mieli prawo budować się bo uznano, że rozporządzenie straciło moc. Natomiast w sądach powszechnych ludziom będą przyznawane odszkodowania, bo uznano, że rozporządzanie wojewody obowiązuje – uważa Maria Caspaeri-Dąbska.

Odmowy NSA

Do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego wpłynęły już trzy wnioski o podjęcie uchwały na temat sprzecznych orzeczeń w sprawie obowiązywania stref wokół lotniska Okęcie. Z wnioskami wystąpili prezydent m.st. Warszawy, wójt gminy Michałowice i osoba prywatna. Poglądu NSA nie podzielał m.in. WSA w jednym ze swych prawomocnych orzeczeń. Wszystkie wnioski prezes NSA rozpatrzył odmownie.
– To bulwersujące, że odmowy wydaje ten sam sędzia, który był sprawozdawcą w sprawach, w których przesądzono o utracie mocy stref wokół lotniska – ocenia jeden z adwokatów.
Jednoznaczne rozstrzygnięcie o tym, czy strefy istnieją, ma znaczenie dla toczących się spraw odszkodowawczych związanych z sąsiedztwem lotniska. Również inwestorzy, którzy budują wokół lotniska, muszą wiedzieć, czy na tych terenach wciąż obowiązują ograniczenia dotyczące zabudowy mieszkaniowej, budowania przedszkoli czy szpitali. Może się bowiem okazać, że jeśli dziś wybudują tam budynki (bo formalnie nie ma ograniczeń), to później, gdy strefy zostaną już uchwalone, nie dostaną pozwoleń na ich użytkowanie. Będą więc dochodzić odszkodowań.
Miasto musi wydać inwestorom pozwolenia na budowę wokół lotniska
Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent m.st. Warszawy
Z jakich powodów zwracała się pani do Naczelnego Sądu Administracyjnego z wnioskiem o rozstrzygnięcie czy rozporządzenie wojewody mazowieckiego w sprawie stref ograniczonego użytkowania wokół lotniska Okęcie obowiązuje?
– Główną przyczyną mojego wystąpienia było niejednolite orzecznictwo sądów i organów administracji w tej kwestii. Rozstrzygnięcie, czy obszar ograniczonego użytkowania istnieje, czy nie, ma priorytetowe znaczenie dla działań planistycznych na tym terenie, postępowań z zakresu zagospodarowania przestrzennego oraz administracji architektoniczno-budowlanej. Równie istotny jest aspekt społeczny – brak strefy dla lotniska może stać się podstawą do wydania decyzji na lokalizację np. osiedli mieszkaniowych w strefie okołolotniskowej, gdzie warunki życia mieszkańców mogą okazać się naprawdę dyskomfortowe. Prezes NSA odmawiając podjęcia uchwały w tej sprawie wskazał, że wystąpienie z wnioskiem o podjęcie uchwały rozstrzygającej jest niecelowe. Uzasadnił to przyjętym orzecznictwem, z którego wynika, że w związku ze zmianą przepisu zawierającego upoważnienie do utworzenia obszaru ograniczonego użytkowania, rozporządzenie stało się nieaktualne. Przeciwny pogląd zaprezentowany przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. Akt IV SA/Wa 2569/07) ma zdaniem NSA charakter jednostkowy.
Jaki pogląd w zakresie obowiązywania rozporządzenia ma Prezydent m.st. Warszawy?
– Dla mnie pilne wyjaśnienie kwestii istnienia obszaru ograniczonego użytkowania jest bardzo ważne głównie ze względu na ochronę potencjalnych nowych mieszkańców terenów wokół lotniska przed hałasem. Jasna sytuacja co do istnienia obszaru ograniczonego użytkowania pozwoliłaby nam na skuteczne niewydawanie warunków zabudowy i pozwoleń na budowę dla obiektów chronionych. Hałas lotniczy, jaki występuje na tym terenie, jest przecież uciążliwy. Logika wskazuje więc na potrzebę korzystania z zapisów o utworzeniu obszaru ograniczonego użytkowania, tyle że odmowne decyzje administracyjne są uchylane przez organy odwoławcze. Ponadto utrzymujący się stan niepewności rodzi problemy dotyczące roszczeń odszkodowawczych wobec organów administracji.
Ale w tej sprawie zupełnie inny pogląd niż NSA mają sądy cywilne. Co w takiej sytuacji?
– Najlepiej byłoby, gdyby orzecznictwo sądów cywilnych i administracyjnych było jednolite. Wtedy sprawa byłaby jasna – nie wydawalibyśmy pozwoleń na budowę czy decyzji o warunkach zabudowy tam, gdzie strefa ograniczonego użytkowania obowiązuje, będąc pewni, że organy odwoławcze naszych decyzji nie uchylą.