Od nowego roku straż miejska będzie mogła ustawiać się z fotoradarem tylko w miejscach wskazanych przez policję jako niebezpieczne, a na autostradzie będzie obowiązywał limit prędkości 140 km/godz.

Fotoradary nie będą już traktowane przez samorządy jak maszynki do zarabiania pieniędzy. Gminy przestaną łatać dziury w budżetach mandatami wystawianymi dzięki odczytom z tych urządzeń, bo fotoradary staną tylko tam, gdzie na kierowców rzeczywiście czyhają niebezpieczeństwa. Lokalizacje wskaże policja, wybierając te miejsca, w których najczęściej dochodzi do groźnych wypadków. Miejsca te będą wyraźnie oznaczone. Takie zasady zaczną obowiązywać już od 31 grudnia 2010 r. za sprawą nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym, która właśnie została opublikowana w Dzienniku Ustaw.

Celem nowelizacji nie jest zwiększenie kar dla kierowców, lecz poprawa bezpieczeństwa na drogach. Dlatego wyraźnie oznakowane zostaną również te miejsca, w których ustawi się straż miejska lub gminna z przenośnym fotoradarem.

Zmiany mają zmusić kierowców do zdjęcia nogi z gazu. Zbliżając się do fotoradaru, prowadzący pojazd dostanie sygnał, że zaraz znajdzie się w miejscu rzeczywiście niebezpiecznym. Zwolni, by nie płacić mandatu, ale zarazem przejedzie bezpiecznie.

Od 31 grudnia straż miejska będzie mogła kontrolować prędkość tylko na obszarze zabudowanym. Nie ustawi się z fotoradarem na autostradzie i drodze ekspresowej, nawet jeśli przebiegają one przez obszar zabudowany.

– Dla nas nowością jest tylko konieczność oznakowania miejsca pomiaru fotoradarem mobilnym – mówi Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy straży miejskiej w Poznaniu. Wyjaśnia, że miejsca pomiaru prędkości już dziś uzgadniane są z policją.

Ważną zmianą jest też to, że kierowców samochodów osobowych będzie mogła skontrolować Inspekcja Transportu Drogowego. Jej inspektorzy skorzystają przy tym z fotoradarów.

Rozszerzone zostaną uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego (ITD). Funkcjonariusze tej służby skontrolują także kierowców samochodów osobowych i motocykli. Zatrzymają też do kontroli kierowcę, co do którego mają podejrzenie, że prowadzi pojazd pod wpływem alkoholu, lub takiego, który spowodował zagrożenie w ruchu drogowym. Takie uprawnienia daje im nowelizacja ustawy – Prawo o ruchu drogowym, która wejdzie w życie 31 grudnia 2010 roku.

Wsparcie dla policji

– W tej chwili inspektorzy transportu drogowego, widząc kierowcę np. samochodu osobowego, który rażąco narusza przepisy ruchu drogowego, formalnie nic nie mogą zrobić. Zmiana prawa wprost pozwala zatrzymać do kontroli taką osobę – mówi Marcin Flieger z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Obecnie inspektorzy transportu drogowego kontrolują kierowców samochodów ciężarowych i autobusów. Jednak wkrótce skontrolują pozostałych uczestników ruchu drogowego, w dodatku dostaną pokaźny arsenał do walki z piratami drogowymi. Najdalej w trzy miesiące od wejścia w życie tych przepisów zostaną im przekazane wszystkie stacjonarne fotoradary. Co prawda zgodnie nowelą na drogach pozostaną tylko te, w których są urządzenia do rejestracji wykroczeń. Atrapy znikną. W dodatku fotoradary pozostaną wyłącznie w niebezpiecznych miejscach, które wskaże policja, kierując się statystykami dotyczącymi wypadków.
– Nie oznacza to, że policja przekaże inspekcji cały swój sprzęt. W dalszym ciągu będziemy ścigać piratów drogowych radarami ręcznymi czy nieoznakowanymi pojazdami – zapewnia Marek Kąkolewski z Komendy Głównej Policji.
Główna Inspekcja Transportu Drogowego będzie miała też pieczę nad specjalnym Centrum Nadzoru Nad Ruchem Drogowym, gdzie trafią wszystkie zarejestrowane wykroczenia ze stacjonarnych fotoradarów. Centrum ma być skomputeryzowane i niemal automatycznie ustalać personalia właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie.
– Mimo że od 31 grudnia uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego będą szersze, to kontrole przy użyciu stacjonarnych urządzeń rejestrujących będziemy mogli wykonywać dopiero od 1 lipca 2011 roku. Do tego czasu planujemy też uruchomienie Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym – mówi Marcin Flieger.
Kierowców cieszy zapewne to, że fotoradary pozostaną tylko w miejscach niebezpiecznych. Przede wszystkim nie będzie pustych masztów i będą one widoczne.
– Chodzi o to, by kierowcy zwolnili w miejscach niebezpiecznych. Dlatego kierowca musi wiedzieć, że tam, gdzie rzeczywiście jest fotoradar, musi jechać zgodnie z przepisami, bo w przeciwnym razie zostanie ukarany – mówi Krzysztof Tchórzewski,wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, w której powstały te przepisy. W jego przekonaniu rozwiązania wprowadzone do ustawy sprawią, że kierowcy zwolnią w miejscach niebezpiecznych.



Średnia prędkość

ITD będzie miała prawo do używania urządzeń, które zmierzą średnią prędkość na danym odcinku drogi z jednego punktu do drugiego. Oznacza to, że kierowcy przy wjeździe na dany odcinek drogi zostanie zrobione np. zdjęcie i podana dokładna godzina. Przy zjeździe z danego odcinka również zostanie podany czas. Na tej podstawie automat wyliczy średnią prędkość i ustali, czy kierowca pokonał daną trasę szybciej niż czas potrzebny do jej pokonania przy jeździe z dopuszczalną prędkością. Jeżeli okaże się, że np. kilometrowy odcinek pokonał ze średnią prędkością 100 km/godz., a w tym miejscu na całym odcinku jest 90 km/godz., to zapłaci mandat.

Szybsza jazda

Nowelizacja pozwala kierowcom samochodów osobowych jeździć nieco szybciej na autostradach i drogach ekspresowych. Do 140 km/godz. pojedziemy autostradą, a do 120 km/godz. na dwujezdniowych drogach ekspresowych. W obu przypadkach oznacza to podniesienie limitu prędkości o 10 km/godz.
Marek Kąkolewski z KGP tłumaczy, że to krok w dobrym kierunku i nie wpłynie negatywnie na bezpieczeństwo na takich trasach.
– W takich miejscach jest bardzo mało wypadków, mimo że kierowcy już obecnie na autostradzie przekraczają 130 km/godz. i 110 na drogach ekspresowych – tłumaczy. Dodaje, że takie drogi są szerokie i w miarę proste. Ponadto ich nawierzchnie są równe i to powoduje, że są znacznie bezpieczniejsze od pozostałych tras.
Zgodnie z nowelą teoretycznie będzie można jeździć też szybciej niż pozwalają przepisy i znaki drogowe. Od 1 lipca 2011 roku zacznie obowiązywać przepis, który określa, że fotoradary zarejestrują wykroczenie, gdy kierowca przekroczy dozwoloną prędkość o ponad 10 km/godz. Jednak zapis ten dotyczy tylko tolerancji przy pomiarach fotoradarów, gdyż te urządzenia nieco się mylą.
– Kierowca nie może też cały czas patrzeć na prędkościomierz – zaznacza Krzysztof Tchórzewski.
Jednak przepis ten nie dotyczy np. radarów czy wideorejestratorów, z których w dalszym ciągu będzie korzystać policja.

Trzeba wskazać sprawcę

W noweli określono, że właściciel pojazdu nie uniknie mandatu, gdy zdjęcie z fotoradaru będzie nieczytelne. Zmieniono bowiem także kodeks wykroczeń w taki sposób, by nie było wątpliwości, że jeżeli właściciel pojazdu nie wskaże, kto prowadził pojazd, w momencie gdy fotoradar zrobił zdjęcie w związku z przekroczeniem dozwolonej prędkości, to zostanie ukarany grzywną.
– Przepis ten kładzie kres sporom, z jakiego przepisu kwalifikować taki czyn – z art. 65 par. 2 czy z art. 97 kodeksu wykroczeń – mówi prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego, ekspert od ruchu drogowego i przepisów karnych. Dodaje, że ustawa jednoznacznie przesądza, że straż miejska może żądać od właściciela pojazdu wskazania, kto w danym czasie kierował pojazdem.