Precedensowy proces ruszył przed warszawskim sądem. Wytoczył go komendantowi głównemu Straży Granicznej obywatel brytyjski, praktykujący sikh, któremu na Okęciu kazano zdjąć do kontroli turban - przedmiot szczególnej czci sikhów.

Pozwany wnosi o oddalenie powództwa, powołując się na bezwzględną konieczność zapewnienia bezpieczeństwa lotów.

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie zachęcał strony do ugody. "Sprawa nadaje się do ugody" - mówił sędzia Jacek Tyszka. "Powód pozostaje w kontakcie z polskimi władzami i jesteśmy gotowi do ugody" - odpowiedział adwokat sikha mec. Janusz Tomczak. "Przekażę to stanowisko pozwanemu" - odparła reprezentująca KG SG radca Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa Magdalena Kowalczyk.

Zarazem sąd odmówił wstępnego przesłuchania powoda, powołując się na bogaty materiał przedstawiony przez strony procesu. Sprawę odroczono do 12 stycznia 2011 r., na kiedy wezwano świadków z SG, wnioskowanych przez stronę pozwaną.

Podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku Okęcie w 2009 r. Shaminder Puri, obywatel Wlk. Brytanii pochodzenia hinduskiego, został poproszony o zdjęcie turbanu - choć żaden alarm nie odezwał się, gdy mijał on bramkę. Sikh tłumaczył strażnikom, że nie pozwalają na to względy religijne, a wyznawcy sikhizmu uznają to za publiczną zniewagę. Proponował, by turban poddać kontroli manualnej, ale strażnik ponowił żądanie. W końcu został ukarany mandatem 500 zł za "niestosowanie się do poleceń funkcjonariuszy" i "utrudnianie kontroli bezpieczeństwa".

Puri, ekspert wielu międzynarodowych organizacji, który studiował w Polsce i dobrze zna język polski, nagłośnił sprawę, bo - jak mówił - "coś takiego nie spotkało go na żadnym lotnisku na świecie". Interweniował u ambasadora RP w Indiach, komendanta głównego SG i w innych instytucjach - praktyka jednak nie zmieniła się, a incydent powtórzył się w br. Sikh podkreślał, że w Wlk. Brytanii zdjęcie turbanu jest traktowane jako ostateczność, a lotniskowe procedury na świecie przewidują, że sikhowie sami dotykają nakrycia głowy, a strażnik czujnikiem sprawdza potem ich dłonie.

Sikh uznaje zachowanie funkcjonariuszy SG za naruszające jego godność i wolności religijne. Chce, by sąd nakazał SG przeprosiny go za to i nakazał stosowanie przez SG praktyk zgodnych z normami innych państw UE, respektujących godność sikhów oraz wpłatę 30 tys. zł zadośćuczynienia na cel dobroczynny.

Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, badający odwołanie sikha od mandatu, skierował niedawno do Trybunału Konstytucyjnego pytanie o legalność przepisów Prawa lotniczego będących podstawą kontroli bezpieczeństwa na lotniskach. Mec. Tomczak złożył w SO ten dokument.

Sikh powiedział dziennikarzom, że podczas ostatniej kontroli na Okęciu 15 listopada nie był proszony o zdjęcie turbanu. Podkreślił, że stało się to po tym, jak wiceszef MSZ Jacek Najder zapewniał go, że sprawa jest badana. Dodał, że nie uchyliłby się od zdjęcia turbanu, jeśli detektor wykryłby coś podejrzanego.

Strona pozwana wnosi o oddalenie pozwu i chce, by sąd przesłuchał ponad 20 świadków z SG. Kowalczyk mówiła mediom, że dobra osobiste podlegają we współczesnym świecie ograniczeniom ze względów bezpieczeństwa. Podkreśliła, że obowiązkiem SG jest kontrola pasażerów, także gdy niebezpiecznych przedmiotów nie jest w stanie wykryć bramka do metali. Zaznaczyła, że zdjęcie turbanu następuje w osobnym pomieszczeniu.

Pozew wspiera Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która prowadziła korespondencję ze Strażą Graniczną. "Nakrycie głowy w postaci turbanu składa się z wielu zwojów materiału, tworzących przedmiot na tyle masywny i wielowarstwowy, iż z łatwością może posłużyć do ukrycia plastikowych noży, niemetalowych elementów urządzeń wybuchowych i innych rzeczy mogących stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego" - napisała SG. Zaznaczyła, że zgodnie ze stanowiskiem Urzędu Lotnictwa Cywilnego "przepisy z zakresu ochrony lotnictwa cywilnego nie przewidują możliwości odstępstw od poszczególnych elementów kontroli ze względu na noszone przez podróżnych nakrycia głowy".

Sikhizm jest kompilacją islamu i hinduizmu. Z islamu pochodzi nieposiadający żadnego wizerunku ani wcieleń Bóg, który jednak ma "miliony imion"; z hinduizmu - praktyki medytacyjne, wiara w możliwość uzyskania bezpośredniej łączności z Bogiem poprzez medytację, wiara w reinkarnację. Liczba wyznawców tej religii na świecie wynosi, według Wikipedii, ok. 24 milionów.