DEBATA „DGP” Znak towarowy – ochrona w praktyce
Znak towarowy odgrywa istotną rolę w obrocie gospodarczym. Jego rozpoznawalność wpływa nie tylko na wizerunek właściciela znaku, ale także na jego kondycję ekonomiczną. Niestety nie wszyscy uczestnicy rynku przestrzegają praw wynikających z ochrony zarejestrowanych znaków towarowych.
Nasza dyskusja dotyczy 11-kg butli gazowych. Obecnie w obrocie handlowym jest ich około 11 mln. Butle stanowią swoistego rodzaju opakowania dla gazu w stanie płynnym propan-butan. Ich zdecydowana większość opatrzona jest na całej swej powierzchni znakami towarowymi słowno-graficznymi, stanowiącymi własność 22 operatorów. Zakres ich ochrony został dokładnie określony regulacjami prawa własności przemysłowej, jak również przepisami o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Niestety nie wszyscy uczestnicy rynku działają zgodnie z prawem oraz zasadami rzetelności kupieckiej. W tym zakresie prowadzonych jest wiele postępowań karnych i cywilnych, ale z powodu niejednolitej interpretacji przepisów oraz diametralnych różnic w ocenie materiału dowodowego, różne postanowienia i wyroki w takim samym stanie faktycznym są na porządku dziennym.

Znaki towarowe stanowią gwarancję napełniania butli przez podmiot będący ich właścicielem

Ewa Nowińska
Ochroną w systemie prawa polskiego objęte są nie tylko znaki towarowe formalnie zarejestrowane przez Urząd Patentowy, ale także oznaczenia niezgłoszone do rejestracji. Funkcja znaku polega zawsze na wskazywaniu pochodzenia produktu nim opatrzonego. Ochrona wynikająca z decyzji UP zapewnia jednak także bezpieczeństwo procesowe. Na jej mocy powstaje bowiem monopol używania znaku przede wszystkim dla oznaczenia towarów wskazanych w dokumentach rejestracyjnych. Ten, kto ma prawo ochronne wynikające z odpowiedniej decyzji urzędu, może zatem z wyłączeniem innych przedsiębiorców korzystać ze znaku w zakresie, w jakim pozwalają na to przepisy prawa. Sądy często nie potrafią zrozumieć, że dochodzi w ten sposób do dozwolonej monopolizacji rynku także w rozumieniu ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Ten monopol wynika z treści art. 153 ust. 1 p.w.p., zaś jego ochrona wskazana została w art. 296 ust. 2 p.w.p., który wskazuje, że naruszenie znaku towarowego polega na jego bezprawnym używaniu w obrocie gospodarczym, czyli bez zgody osób uprawnionych. Nie chodzi zatem o oznaczanie wyrobu podrobionym oznaczeniem, ale wprowadzanie i korzystanie ze znaku w jakiejkolwiek formie.
Adam Kubiak
Znaki towarowe stanowią gwarancję napełnienia butli przez podmiot, który ma obowiązek zapewnić pełne bezpieczeństwo konsumentowi używającemu gazu płynnego. W sytuacji negatywnych zdarzeń z butlami podmiot napełniający jest w pełni rozpoznawalny, pozostając dla użytkownika adresatem roszczeń odszkodowawczych. Duża anonimowość w napełnianiu butli pod cudzym znakiem towarowym działa na szkodę konsumentów. Kwestii bezpieczeństwa korzystania z butli gazowych starano się nadać większe znaczenie i w tym celu wprowadzono ścisłe przepisy dotyczące oznaczania butli. Wprowadzono obowiązek oznakowania butli na całej jej powierzchni trwałym oznaczeniem wskazującym przedsiębiorcę odpowiedzialnego za jej stan techniczny. Napełnianie gazem przez inny podmiot wymaga uzyskania pisemnej zgody przedsiębiorcy opisanego na płaszczu butli. Oznaczenia te zwykle stanowią znaki towarowe. Praktyka oceny uprawnień przedsiębiorcy do wyłączności napełniania butli oznaczonej jego znakiem towarowym zupełnie jednak nie koresponduje ze wskazanymi przepisami.
Zbigniew Ćwiąkalski
Ważne jest określenie, z jakimi znakami towarowymi mamy do czynienia. W przypadku butli gazowych znak towarowy powinien być czytelny dla konsumenta.
Oklejenie zaworu butli folią termokurczliwą ze znakiem towarowym nie wystarcza, jest ona bowiem przeważnie wyrzucana przez użytkownika po rozpoczęciu korzystania z butli. Oznacza to, że w razie wybuchu konsument będzie kojarzył nieprawidłowości wyłącznie z właścicielem znaku umieszczonego na płaszczu butli, a nie z napełniającym. Problem pojawia się więc wówczas, gdy rzeczywistego operatora można zidentyfikować poprzez dodatkowe elementy, których napełniający nie jest w stanie usunąć.
Ewa Nowińska
W przypadku branży gazowej przedsiębiorca napełniający gazem butlę, na której widnieje cudzy znak towarowy, wprowadza ponownie do obrotu gospodarczego ten właśnie znak. W takiej sytuacji, pomimo umieszczenia przez niego na zaworze butli folii z własnym oznaczeniem, to klient nadal utożsamia bądź utożsamiać może produkt (butla z gazem) ze znakiem towarowym operatora. Jest to szczególnie istotne w odniesieniu do znaków renomowanych. Wśród konsumentów może powstać wyobrażenie, że istnieje związek pomiędzy przedsiębiorcą napełniającym butlę a właścicielem znaku. Małe rozlewnie bezprawnie zatem mogą czerpać korzyści z renomowanych znaków towarowych znanego operatora. Co więcej, w razie wadliwego napełniania gazem w obrocie może zacząć funkcjonować przeświadczenie o niskiej jakości usług właściciela znaku.
Zbigniew Ćwiąkalski
Mówiąc o art. 305 p.w.p., należy zatem skupić się na naruszeniu opierającym się na praktyce obrotu towarami oznaczonymi zarejestrowanymi znakami towarowymi, czyli takimi, których dany podmiot nie ma prawa używać. W przypadku przesłonięcia znaku towarowego umieszczonego na butli w sposób, który pozwala na zidentyfikowanie jej pierwotnego operatora, mamy do czynienia z przestępstwem. To samo dotyczy umieszczenia opaski z własnym logo, jeżeli spod niego widać znak Shell, Gaspol lub BP. Należy jednak spojrzeć również na rozporządzenie bhp, które wymaga trwałego oznakowania obejmującego całą powierzchnię. Oklejenie więc całej butli trudno usuwalną taśmą samoprzylepną spełnia taki wymóg. Problem powstaje wówczas, gdy mamy do czynienia z trwałym oznaczeniem dodatkowym, jak wycięcie lub wygrawerowanie logo. W takim przypadku można zidentyfikować operatora, więc jest to przestępstwo. Rozwiązaniem najpełniej gwarantującym bezpieczeństwo byłoby więc przyznanie uprawnienia do napełniania butli wyłącznie jej właścicielowi, bez prawa do przeklejania czy przemalowywania jej powierzchni.
Ewa Nowińska
Brak stosowania nakazu rozporządzenia bhp przez napełniającego butlę należy także rozpatrzyć przez pryzmat przepisów o nieuczciwej konkurencji. Częściowe zaklejanie znaku towarowego stało się już powszechnym zjawiskiem. Fakt, że coś jest praktyką, nie oznacza jednak, iż stanowi dobre obyczaje. Sąd nie powinien pochwalać zachowań, które niszczą znak towarowy oraz pozycję rynkową ich właścicieli.



Niejednolitość orzecznictwa osłabia ochronę prawną znaków towarowych

Ewa Nowińska
Analizując w świetle powyższych zasad orzeczenia wydawane w odniesieniu do ochrony znaku towarowego na butlach gazowych, można stwierdzić, że powstał swego rodzaju horror prawny. W zależności od tego, w jakim regionie wydano orzeczenie, sąd (policja, prokuratorzy) dochodzi do wniosku, że dane zachowanie wprowadza konsumenta w błąd bądź też nie.
Wojciech Wąsowicz
Obecna linia orzecznicza zdecydowanie nie zachęca do podnoszenia standardów. Z praktyki sali sądowej mogę powiedzieć, że wynika to z kilku przyczyn. Pierwsza z nich ma swoje źródło w nieprawidłowym systemie kształcenia prawników. Sędziowie sądów karnych ze znakami towarowymi nie mają wiele do czynienia. Co więcej, zapoznają się z tą tematyką na własną rękę na potrzeby konkretnej sprawy. Efektem tego jest chociażby upowszechnienie poglądu, że skoro znak towarowy jest zastrzegany dla towaru lub usługi, to nie dla opakowania. Jest to prawda, tyle że nie może być jednak z tego faktu wyciągany wniosek, iż postępowanie z opakowaniem, na którym znak towarowy jest umieszczony, może być dowolne. Tymczasem sądy uznają, że korzystanie z butli gazowej, na której umieszczony jest znak towarowy operatora, jest możliwe, mimo że oznaczenie to na niej pozostaje. Sędziowie orzekający w sprawach karnych nie wiedzą ponadto, jak badać ryzyko konfuzji, czyli wprowadzenia w błąd konsumenta. Należy także zaznaczyć, że w tego rodzaju sprawach rzadko zapadają wyroki skazujące na bezwzględną karę pozbawienia wolności, co sprawia, że nie podlegają one zbyt często kontroli kasacyjnej przez Sąd Najwyższy.
Ewa Nowińska
W orzeczeniu z 14 marca 2008 roku także Sąd Najwyższy nie dostrzegł znaczenia funkcji i roli znaku towarowego w obrocie gospodarczym. Sąd uznał bowiem że jeżeli przykryjemy znak na opakowaniu, to pomimo że nie jest to przesłonięcie zupełne, nie mamy do już do czynienia ze znakiem identycznym, ale podobnym. Można w tym przypadku dojść do zdumiewającego wniosku, że ten sam znak w zależności od tego, co na niego nałożymy, może być uznany raz za identyczny, a w innym przypadku za podobny. Takie rozumowanie sądu nie ma według mnie podstaw prawnych. Obecna sytuacja jest patologiczna, gdyż sądy nie dokonują niekiedy poprawnej analizy z zakresu ochrony znaku towarowego.
Adam Kubiak
Istota wyroku SN sprowadza się do oceny, w jakim stopniu kawałek folii opasującej część płaszcza butli przesłania znaki towarowe powodowej spółki, tak że kupujący gaz klient nie ma wątpliwości co do pochodzenia towaru. W tym samym stanie faktycznym oceny dwóch instancji sadowych i SN różniły się znacząco. Ostatecznie przeważył pogląd Sądu Najwyższego i stał się swoistą wytyczną nie tylko dla kierunku orzekania w podobnych sprawach cywilnych, ale także do odmów wszczęcia i umarzania już wszczętych postępowań przygotowawczych. Po tym wyroku jeden z podmiotów rynkowych zlecił przeprowadzenie stosownego badania odbioru konsumentów. Wyniki w sposób jednoznaczny dowiodły, że w swojej ocenie mógł mylić się Sąd Najwyższy; przedmiotową butlę opasaną folią klient kojarzył z operatorem, którego znaki towarowe naniesione były na butlę w sposób trwały.
Wojciech Wąsowicz
Sąd Najwyższy powinien mieć na celu ujednolicenie orzecznictwa. W zakresie butli gazowych doprowadził do wprowadzenia takiej linii orzecznictwa, która jednak nie sprzyja interesom przedsiębiorców ani tym bardziej konsumentów. Z kolei zmiana tej sytuacji jest bardzo utrudniona ze względu na przesłanki przyjęcia do rozpoznania skargi kasacyjnej. Wszczęcie sprawy cywilnej o ochronę znaków towarowych lub na podstawie przepisów o nieuczciwej konkurencji zakończy się jej oddaleniem w obu instancjach ze względu na wskazany wyrok z 2008 rok. W celu doprowadzenia do przyjęcia skargi kasacyjnej do SN należy wykazać rozbieżności co do stosowania przepisów. Nie jest to jednak możliwe, gdyż sędziowie rozpatrujący skargi powołują się na już wydany wyrok. Wydaje mi się, że bez rozmowy na temat omawianej problematyki pomiędzy sędziami SN, a zainteresowanymi podmiotami, obecna linia orzecznictwa nie ulegnie zmianie. Powołanie takiego forum wydaje się jednak praktycznie niemożliwe.
Zbigniew Ćwiąkalski
Pamiętajmy jednak, że wyrok SN nie jest obowiązującym prawem i nie wiąże innych sądów. Wpływa jedynie na praktykę sądową, i to głównie ze względu na autorytet SN. Nie ma zatem żadnego powodu, aby przeciwne orzeczenie zostało wydane przez inny skład sędziowski. Biorąc pod uwagę stan pożądany, należałoby jednak zmienić obowiązującą linię orzeczniczą.
Wojciech Wąsowicz
Rozwiązaniem w postępowaniu karnym może być wprawdzie wniesienie przez pokrzywdzonego subsydiarnego aktu oskarżenia. Polega to na tym, że zwykle najpierw prokuratura odmawia wszczęcia postępowania, po czym wszczyna je na skutek zażalenia, aby następnie je umorzyć. Trzeba wówczas złożyć ponowne zażalenie, gdyż jest wymóg dwukrotnego wydania identycznej decyzji, a rozróżnia się odmowę wszczęcia postępowania oraz jego umorzenie. Droga jest więc długa, a po jej przejściu stajemy przed sądem I instancji, a zatem daleko jeszcze do SN. Co więcej, mechanizm subsydiarnego aktu oskarżenia powinien mieć charakter wyjątkowy. Mnożenie postępowań karnych nie wydaje się więc dobrym rozwiązaniem. Należałoby przyjąć drogę cywilnoprawną, gdyż uderzałoby to ekonomicznie w naruszycieli i mogłoby doprowadzić do ich wykluczenia z rynku oraz podniesienia standardów pozostałych przedsiębiorców.
Adam Kubiak
Różnorodność orzecznictwa zakłóca stabilność prowadzenia działalności gospodarczej. Ma to przede wszystkim konsekwencje ekonomiczne, zwiększa bowiem koszty użytkowania butli napełnianych przez nieuprawnione podmioty i zmniejsza przychody ze sprzedaży. Niepewność prawa zniechęca ponadto do legalnej działalności, a zachęca do czerpania korzyści z działalności, w którą zainwestowali inni przedsiębiorcy. Od chwili wydania wyroku Sądu Najwyższego w zdecydowanej większości spraw organy ścigania odmawiają wszczęcia postępowania, a wszczęte – na skutek zażalenia pokrzywdzonego – ponownie umarzają. Subsydiarne akty oskarżenia składane przez pokrzywdzonych zwykle nie zyskują biegu w sądach. Cieszy mnie zapowiedź nowego prezesa Sądu Najwyższego, iż jego ambicją podczas najbliższej kadencji jest ujednolicenie orzecznictwa. Musimy pamiętać, że orzecznictwo sądów może mieć bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo konsumenta, jego życie i mienie.
Zbigniew Ćwiąkalski
Należy podkreślić, że tolerancja orzecznicza wpływa na obniżenie poziomu bezpieczeństwa, gdyż nie zmusza do inwestowania. Ponadto brak kontroli nad napełnianiem butli powoduje, że podmioty te nie boją się prowadzenia nielegalnych działań.
Wojciech Wąsowicz
Należy także spojrzeć na problem niejednolitego orzecznictwa z perspektywy ryzyk prawnych podmiotów, które prowadzą obrót gazem. W razie wypadku osoby poszkodowane skierują swoje roszczenia do takich firm, jak Shell, Gaspol czy BP. Mogą bowiem stwierdzić, że duże firmy tolerując fakt, że małe rozlewnie nie są kontrolowane pod względem napełniania ich butli, przyczyniają się do obniżenia standardów bezpieczeństwa. W takiej sytuacji konsument może oprzeć swoje żądania na przepisach deliktowych. Poza tym należy pamiętać, że uprawniony ze znaku towarowego jest zawsze o wiele bardziej wypłacalny niż mała rozlewnia.
Stanisław Machajewski
Warto zatem zastanowić się nad tym, jak rozbudzić ciekawość autorów – profesorów, praktyków, do opracowywania glos do orzeczeń, komentarzy, artykułów publicystycznych, poczynając od historii znaku towarowego, poprzez opisywanie funkcji i znaczenia w praktyce znaku towarowego oraz konsekwencji naruszania prawa wynikającego z treści świadectwa ochronnego dla danego znaku.



Praktyka rynkowa obrotu butlami gazowymi wymaga zmian

Zbigniew Ćwiąkalski
Omawiając kwestię niejednolitości orzecznictwa, należałoby także ustalić źródło występujących problemów, które w dużym stopniu stanowi obecna praktyka branży gazowej. Ścierają się tutaj interesy producentów, firm napełniających butle gazem oraz konsumentów. Są one zgodne tylko w tym zakresie, że producent dąży do zadowolenia klienta, a ten z kolei chce uzyskać produkt dobrej jakości. Nie jest jednak tak, że każdy z operatorów produkuje własny gaz. Jest on często kupowany u konkurencji i napełniany pod własną marką. Niezgodność interesów polega więc na tym, że operator chciałby mieć wyłączność na napełnianie na danym terenie. Konsument natomiast pragnie uzupełniać butlę najbliżej swojego miejsca zamieszkania i możliwie najtaniej. Problemy zniknęłyby, gdyby można było zwracać butle albo napełniać je tylko u tego, czyj znak towarowy widnieje na opakowaniu. W dobrze zorganizowanym systemie dystrybucji, operatorzy powinni się nimi następnie wymieniać. Z orzecznictwa wynika jednak, że praktyka jest zupełnie inna. Niektórzy operatorzy utrudniają sobie wymianę butli.
Ewa Nowińska
Należałoby jeszcze doprowadzić do ujednolicenia orzecznictwa, wówczas bowiem umowy licencyjne byłyby bardziej dostępne dla napełniających butle gazem małych przedsiębiorców. Wątpię jednak, żeby było to takie proste. Należy bowiem pamiętać, że główny znak towarowy, jakim w omawianym przypadku jest napis (i oczywiście kolorystyka butli), stanowi równocześnie, choćby ze względu na wielkość i trwałość, gwarancję jakości napełnienia. Pomimo późniejszego uzupełniania butli gazem w innej firmie pierwotny operator pozostaje nadal w świadomości nabywców – wprowadzającym gaz do obrotu.
Stanisław Machajewski
Jednym z podstawowych zagadnień dotyczących omawianego przez nas problemu jest kwestia identyfikacji podmiotu napełniającego. Obowiązek taki powinien spoczywać na Urzędzie Dozoru Technicznego. Każda firma, podmiot gospodarczy napełniający butle wymaga kontroli stanu technicznego urządzeń napełniających. Oczywiste jest, że mali przedsiębiorcy także chcą prowadzić działalność zarobkową. UDT powinien jednak pełnić dozór nad podmiotami dokonującymi wtórnego napełniania butli. Należy zdawać sobie sprawę, że małe firmy, które zbierają butle z rynku, napełniają je bardzo prymitywnymi urządzeniami. Według mnie podstawową kwestią nie jest więc zmiana przepisów prawa, ale kontrola tych najmniejszych przedsiębiorców. Tylko takie działania mogą bowiem zapewnić właściwe bezpieczeństwo.
Lesław Żarski
Zgadzam się, że bezpieczeństwo powinno być podstawowym kryterium eksploatacji butli gazu płynnego. Należy jednak zwrócić uwagę, że zgodnie z polskim prawem butle gazowe są urządzeniami technicznymi. Z tego względu są one badane co 10 lat. Butla dobrze eksploatowana i prawidłowo przekazywana pomiędzy poszczególnymi operatorami powinna spełniać wymagania bezpieczeństwa co najmniej przez cały ten okres. Problemem więc nie jest sama butla, ale sposób jej napełniania, co nie podlega kontroli UDT. Kompetencje w tym zakresie spoczywają na Państwowej Inspekcji Pracy.
Zbigniew Ćwiąkalski
Uważam, że takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia. Inspekcja Pracy powinna kontrolować, czy pracownicy prawidłowo pracują, a nie sprawność urządzenia.
Lesław Żarski
Należy także pamiętać, że obowiązek sprawdzenia butli spoczywa na każdym podmiocie dokonującym jej napełnienia. Jeżeli zauważy on, że butla nie spełnia wymagań, powinien ją wycofać albo naprawić. Problemem jest więc nieodpowiedzialność części eksploatujących, którzy działają na rynku. Wiąże się to również z tym, że przedsiębiorcy dbający o bezpieczeństwo i dokonujący naprawy ponoszą wyższe koszty. UDT może wycofać butlę z obrotu, jeżeli w trakcie kontroli po 10 latach od wydania decyzji okaże się, że nie nadaje się ona do dalszego używania.
Zbigniew Ćwiąkalski
Zgodzimy się chyba wszyscy co do tego, jak wygląda stan pożądany. Każdy operator powinien napełniać swoją butlę samodzielnie lub udzielić w tym celu licencji. W takim przypadku zawsze kontrolowałby nie tylko stan techniczny urządzenia napełniającego, ale w konsekwencji odpowiadałby także za jakość gazu.
Lesław Żarski
Stan prawny w myśl obowiązujących przepisów prawa tak właśnie wygląda. Napełniać butle może bądź podmiot, który ma swoją własną butlę, bądź taki, który uzyskał od niego pisemną zgodę.
Zbigniew Ćwiąkalski
Drugie rozwiązanie byłoby takie, że wszystkie butle byłyby standaryzowane w jednym kolorze, natomiast napełniający oznaczałby je taśmą ze swoim znakiem towarowym. W tym modelu za każde napełnienie odpowiadałby podmiot, który tego dokonał.
Lesław Żarski
W przypadku wybuchu, ta opaska nie przetrwa. Potrzebna jest więc zmiana prawa w taki sposób, aby rynek był regulowany bez spornej interpretacji dotyczącej ochrony znaków towarowych.
Adam Kubiak
Wchodzimy w sferę standardów, które powinny obowiązywać w obrocie butlami gazowymi. Oczywiście wymagana byłaby sytuacja, gdyby wszyscy postępowali w należyty sposób. W takim przypadku nie byłoby jednak problemu, który polega na odpowiedzialności operatora za wadliwe napełnianie butli opatrzonej jego znakami towarowymi. Obowiązujące przepisy są na wysokim poziomie. Produkcja i obrót gazem stanowią działalność koncesjonowaną. Problem dotyczy egzekucji przepisów przez sądy i organy państwowe.
Podsumowanie
Ewa Nowińska
Każdy ze znanych operatorów powinien chronić swoją dobrą pozycję na polskim rynku. Z punktu widzenia prawa własności przemysłowej przy renomowanych znakach towarowych nienależytą korzyść osiąga zawsze podmiot napełniający, gdyż używa butli z cudzym oznaczeniem. Należałoby także zwiększyć ochronę przed konfuzją dotyczącą pochodzenia, która polega na wywołaniu wrażenia istnienia związków między napełniającym a właścicielem znaku. W przypadku konsumentów należy natomiast wziąć pod uwagę nie tylko ich bezpieczeństwo, ale także ich zaufanie do znaku towarowego. Obecny rynek jest bardzo niejasny w zakresie cyrkulacji znaku towarowego umieszczanego na butlach z gazem oraz opatrzonego nim towaru. Rozwiązaniem mogłoby być rozpowszechnienie praktyki w postaci udzielania licencji dla napełniających. Barierą dla małych rozlewni byłaby wówczas konieczność uiszczania opłaty licencyjnej. Natomiast dla właściciela znaku dodatkowym obciążeniem byłaby kontrola bezpieczeństwa procesu napełniania butli przez licencjobiorcę, co nie zawsze znalazłoby rekompensatę w osiąganych zyskach.
Zbigniew Ćwiąkalski
Zasadniczą kwestią jest określenie, kiedy możemy mówić o wypełnieniu przesłanek art. 305 p.w.p., a więc dokonaniu obrotu towarami oznaczonymi zarejestrowanym znakiem towarowym. Błędna jest linia orzecznicza pozwalająca na obrót butlami gazowymi, których oryginalny znak towarowy został tylko częściowo zasłonięty. Ponadto moim zdaniem w przypadku opakowania zwrotnego wielokrotnego użytku, jakim jest butla gazowa opatrzona zarejestrowanym znakiem towarowym, jego właścicielem pozostaje ten, kto znak pierwotnie naniósł. Obecne orzecznictwo jest bardzo rozbieżne i nacechowane regionalizmem, co nie powinno mieć miejsca. Niewątpliwie wyroki wydawane przez sądy wymagają w tej kwestii ujednolicenia. Należy jednak pamiętać, że prawo karne powinno wkraczać dopiero wówczas, gdy konieczne jest zagwarantowanie wykonywania norm prawnych, czyli w tym przypadku norm cywilnych.
Wojciech Wąsowicz
Obecna linia orzecznictwa oddziałuje na rynek niekorzystnie, obniżając standardy bezpieczeństwa. Zgadzam się, że ochrona prawnokarna powinna być stosowana w ostatniej kolejności. Dlatego też, w celu zmiany sposobu orzekania, uprawnieni ze znaków powinni przede wszystkim wytaczać sprawy cywilne, opierając się zarówno na przepisach prawa własności przemysłowej, jak i dotyczących nieuczciwej konkurencji. Masowość takich spraw mogłaby doprowadzić do zainteresowania sędziów omawianą problematyką, a w konsekwencji odwrócenia orzecznictwa Sądu Najwyższego. Rozwiązaniem byłoby również skierowanie do SN przez uprawnione podmioty, na przykład rzecznika praw obywatelskich albo pierwszego prezesa SN, wniosku o rozstrzygnięcie abstrakcyjnego zagadnienia prawnego w trybie art. 60 ustawy o SN, co mogłoby skutkować podjęciem przez skład sędziowski uchwały w tym zakresie. W mojej opinii interwencja legislacyjna nie jest więc konieczna.
Lesław Żarski
Z punktu widzenia UDT zasadne jest podejmowanie działań, które służą zapewnianiu bezpieczeństwa obrotu butlami. Zarówno użytkownicy, jak i przedsiębiorcy powinni mieć zapewnioną należytą ochronę, nie tylko przez ustanowienie prawidłowych przepisów prawa, lecz także przez ich właściwe stosowanie.
Stanisław Machajewski
Należałoby przede wszystkim ujednolić obecne orzecznictwo. W konkretnych wyrokach kształtują się bowiem praktyczne poglądy, które przekładają się na działalność całego rynku gazowego.
Adam Kubiak
Uważam, że w obecnej sytuacji sprawy karne są jedynym sposobem na ochronę praw właścicieli znaków towarowych. Niestety, od wyroku z 14 marca 2008 roku wszelkie powództwa cywilne są oddalane. Dlatego też nastąpiło ukierunkowanie się prawników na drogę prawnokarną. Ważne jest jednak, aby w postępowaniu dowodowym sąd arbitralnie nie przesądzał, czy ma do czynienia z naruszeniem znaku towarowego oraz jaka jest jego społeczna szkodliwość. Sędziowie powinni słuchać biegłych oraz uwzględniać badania konsumenckie, co doprowadziłoby do lepszych rozstrzygnięć. Najważniejszą kwestią jest jednak ujednolicenie orzecznictwa.
Stanisław Machajewski, adwokat, kancelaria adwokacka z Zakopanego / DGP
DGP
Adam Kubiak, radca prawny, przewodniczący Komisji Prawnej Polskiej Organizacji Gazu Płynnego / DGP
prof. dr hab. Zbigniew Ćwiąkalski, Katedra Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego / DGP
prof. dr hab. Ewa Nowińska, Kierownik Katedry Prawa Mediów i Reklamy w Instytucie Prawa Własności Intelektualnej WZiKS Uniwersytetu Jagiellońskiego / DGP