Projekt nowelizacji ustawy o prawach pacjentów nie przewiduje możliwości zaskarżania rozstrzygnięć wojewódzkich komisji do spraw orzekania o błędach medycznych, lecz jedynie ponowne rozpatrzenie sprawy przez inną komisję.
W „Dzienniku Gazecie Prawnej” 7 września 2010 r. ukazał się artykuł: „Odszkodowanie za błąd lekarza już po 7 miesiącach”. Publikacja dotyczy projektu nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, wprowadzającego rozwiązania, które mają umożliwić pacjentom szybsze dochodzenie roszczeń odszkodowawczych z tytułu tzw. błędów medycznych.
Zdaniem Ministerstwa Zdrowia będzie to prawdziwa rewolucja w szybkości realizacji uzasadnionych roszczeń poszkodowanych pacjentów. Czy tak stanie się w istocie?

Czy komisje wyręczą sądy?

Projekt przewiduje między innymi utworzenie wojewódzkich komisji do spraw orzekania o błędach medycznych, powoływanych przez wojewodę (10 członków) oraz wyznaczanych przez ministra zdrowia lub rzecznika praw pacjenta (2 członków).
Czy tak powoływane komisje rzeczywiście są w stanie zastąpić skutecznie działający sąd?
Czy w istocie nie przywracamy do polskiego systemu prawnego kolegium do spraw wykroczeń, tyle że w sprawach medycznych?
W uzasadnieniu projektu ustawy pojawia się dość śmiała teza, iż przed sądami powszechnymi występuje przewlekłość postępowania w sprawach medycznych, która jest źródłem skarg obywateli polskich do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Tak postawiona teza nie została w żaden sposób udokumentowana. Autorzy uzasadnienia, bez sięgnięcia do danych statystycznych, założyli, że to właśnie przewlekłość w sprawach medycznych jest głównym powodem skarg. Wprawdzie w kolejnych zdaniach uzasadnienia powołują się na ogólne dane o skargach, jednak nie wynika z nich, jaka liczba spraw objętych skargą do ETPC to sprawy medyczne. Jedynie na marginesie należy zasygnalizować, że zdecydowana większość spraw przeciwko Polsce rozpatrywanych przez trybunał dotyczy spraw z zakresu prawa i postępowania karnego, w szczególności instytucji tymczasowego aresztowania.
Kolejne wątpliwe założenie, które znalazło się w uzasadnieniu, dotyczy czasu rozpatrywania spraw przez komisję. Projektodawcy zakładają, że uzyskanie odszkodowania przed komisją zajmie maksymalnie 7 miesięcy. Założenie to nie jest poparte żadnymi badaniami czasu rozpatrywania spraw medycznych przez sądy.

Dowód z opinii biegłych

Spośród wielu instrumentów, którymi ma dysponować komisja, jest między innymi dowód z opinii biegłego. Czy rzeczywiście ci sami biegli, którzy z różnych, często obiektywnych powodów, sporządzają opinie dla sądu po wielu miesiącach, na rzecz komisji takie same opinie mieliby sporządzać w znacznie krótszym czasie? Pytanie to pozostawiamy bez odpowiedzi.
Następnym nieuprawnionym twierdzeniem jest założenie autorów projektu, że wysokie koszty dochodzenia roszczeń odszkodowawczych przed sądem powodują, że poszkodowani rezygnują z wnoszenia pozwów. Z utrwalonej praktyki w tego typu sprawach wynika, że w przeważającej części poszkodowani zwalniani są przez sądy z obowiązku ponoszenia kosztów, a sądy ustanawiają dla poszkodowanych, na ich wniosek, pełnomocników z urzędu, którymi są adwokaci i radcowie prawni. Nawet w przypadku przegrania sprawy sądy, korzystając z art.102 k.p.c., nie obciążają powodów kosztami postępowania. Podkreślmy, że projekt zakłada w tym przypadku bardzo niekorzystne dla poszkodowanych pacjentów rozwiązanie, gdyż każdorazowo pacjent, który uzyskał orzeczenie o braku błędu medycznego, ponosi koszty postępowania przed wojewódzką komisją. Taka sama sytuacja ma mieć miejsce w przypadku nieprzyjęcia przez niego propozycji dość arbitralnie ustalanego przez ubezpieczyciela odszkodowania.
W specyficzny sposób projektodawcy powołują się również na badania CBOS odnośnie do zaufania do lekarzy i oceny samych pacjentów co do częstotliwości błędów medycznych.
Czy rzeczywiście wzrost liczby wypłacanych odszkodowań, jak przewidują projektodawcy, pozostaje w związku przyczynowym z zaufaniem do lekarzy? Teza ta z pewnością wymagałaby pogłębionych analiz.

Ustalanie odpowiedzialności

Jeszcze większe wątpliwości budzi założenie projektodawców, że komisja ustali jedynie błąd, nie badając ani rozmiaru szkody, ani nawet adekwatnego związku przyczynowego. Jest to prawdziwy wyłom w zakresie cywilistycznej konstrukcji odpowiedzialności, która uwarunkowana jest trzema przesłankami: szkodą jako uszczerbkiem w dobrach osoby poszkodowanej (gdy nie ma szkody, nie może być mowy o odpowiedzialności), zdarzeniem bądź działaniem ludzkim (w tym przypadku błędem medycznym) oraz związkiem przyczynowym między szkodą a zdarzeniem. Brak któregokolwiek z tych elementów wyłącza odpowiedzialność. Jak więc komisja będzie przyznawała prawo do odszkodowania za błąd medyczny bez badania związku przyczynowego, pozostaje tajemną wiedzą projektodawców.

Bez kontroli sądowej

Zaskakujące jest również wyłączenie kontroli sądowej nad działalnością komisji. Wyeksponujmy, że komisja posługiwać się będzie środkami prawnymi, typowymi dla organu orzekającego. Projekt nie zakłada możliwości zaskarżenia rozstrzygnięcia komisji do sądu, lecz jedynie ponowne rozpatrzenie sprawy przez inną komisję. W takim wypadku pojawia się pytanie o charakter prawno-ustrojowy komisji. Czy miałby być to organ całkowicie wyłączony z jakiejkolwiek kontroli jego orzecznictwa? Naszym zdaniem budzi to wątpliwości natury konstytucyjnej.