Co dziesiąty powodzianin nie dostanie zasiłku na remont zniszczonego domu. Według urzędników MSWiA, nie wystarczy być właścicielem nieruchomości. Trzeba mieszkać lub przynajmniej być zameldowanym.
Państwo to nie firma ubezpieczeniowa, a rządowe zasiłki nie są odszkodowaniem za utracony majątek – mówi Wiesława Juda, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu, kiedy pytamy ją, dlaczego samorząd odmawia właścicielom zalanych domów wypłaty świadczenia na remont lub odbudowę domu.
Z takim problemem zadzwonili do nas czytelnicy: ustawa mówi, że zasiłek w wysokości 20 lub 100 tysięcy złotych przysługuje tym, którzy są właścicielami budynku, jego najemcami lub przysługuje im spółdzielcze lokatorskie lub własnościowe prawo do lokalu. Tymczasem urzędnicy decydujący o tym, kto dostanie zasiłek, kierują się danymi meldunkowymi, choć powinni sprawdzić, czy ktoś faktycznie mieszkał w danym domu, czy nie mieszkał. Ale powodzianie skarżą się, że urzędnicy zasypani wnioskami nie wywiązują się z tego obowiązku.
– Do mamy nikt nawet nie zajrzał – opowiada Dorota Wyrzykowska z Tarnobrzegu. W maju fala powodziowa zdewastowała dom jej matki w Sandomierzu. Przez ponad miesiąc budynek stał pośrodku wielkiego rozlewiska. Dziś nadaje się do generalnego remontu. Choć rzeczoznawcy oszacowali straty na 100 tys. zł, matka Wyrzykowskiej nie otrzymała z pomocy społecznej ani złotówki. A to dlatego, że była zameldowana w mieszkaniu córki w Tarnobrzegu.
– Kiedyś zajmowała się naszymi dziećmi, więc zameldowaliśmy ją u siebie i tak zostało – opowiada kobieta. Potem starsza pani wróciła do siebie, ale nie dopełniła obowiązku meldunkowego. Urzędnicy uznali więc dom w Sandomierzu za opuszczony. – To niesprawiedliwe. Nasi sąsiedzi otrzymali zasiłek, a moja rodzina nie może skorzystać z pomocy, choć woda zniszczyła nasze domy w równym stopniu – mówi Wyrzykowska, która decyzję urzędników zaskarżyła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Podobny problem mają właściciele, którzy nie byli zameldowani w swoich domach z tego powodu, że te jeszcze nie były skończone i oddane do użytku.
– Proszę nie podawać mojego nazwiska – prosi na wstępie rozmowy urzędniczka sandomierskiego ośrodka pomocy społecznej. – Osoby, które nie dostały świadczeń, są agresywne. Zaczepiają nas na ulicy i wyzywają. Czujemy się zagrożeni – dodaje. W Sandomierzu pomoc społeczna odrzuciła już 10 wniosków o zasiłek. W sąsiednim Tarnobrzegu zakwestionowano 60. W zniszczonej przez powódź gminie Wilków odrzucono 7 wniosków, realizację stu kolejnych wstrzymano do wyjaśnienia. Skala odmów nie przekracza 10 proc. wszystkich wniosków, ale każda taka decyzja budzi wielkie emocje – chodzi przecież o dorobek całego życia.
Zamieszanie z przyznawaniem zasiłków wywołało pismo wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka rozesłane pod koniec czerwca do ośrodków pomocy społecznej w całym kraju. Dokument mówi jasno: „Jeżeli w zniszczonym budynku lub lokalu mieszkalnym gospodarstwo domowe nie było prowadzone przed powodzią, nie jest możliwe przyznanie zasiłku na remont takiego obiektu”. Oznacza to, że rządowych pieniędzy nie otrzymają osoby, które na stałe nie mieszkały w zalanych nieruchomościach, oraz właściciele domów w trakcie budowy.
– Pomagamy tym, którzy naprawdę stracili dach nad głową. Skala kataklizmu była tak ogromna, że nie stać nas na odbudowywanie domków letniskowych czy nieukończonych budów – tłumaczy Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowa MSWiA.
Wie, że wiele osób mieszka w domach jeszcze przed ich oficjalnym oddaniem do użytku, ale to jest niezgodne z przepisami, dlatego niejako z automatu domy te zostają uznane za niezamieszkałe. Z danych ministerstwa wynika, że powódź spustoszyła 811 gmin, a poszkodowanych zostało 266 tys. osób.
Wielu powodzian obchodzi przepisy. – Żeby dostać zasiłek, przedstawiłem fikcyjne oświadczenie sąsiadów potwierdzające, że mój dom był zamieszkały – mówi Krzysztof, który na sandomierskim osiedlu Papieskim buduje dom. Woda zniszczyła niemal ukończony budynek. – Gdyby nie to, zostałbym bez domu, ale z 200-tysięcznym kredytem na karku – tłumaczy. Miał szczęście – urzędnicy przyznali zasiłek. Ale w przyszłości może mieć kłopoty – i on, i sąsiedzi poświadczyli nieprawdę, czym przyczynili się do wyłudzenia pieniędzy. On będzie musiał je oddać, wszyscy mogą odpowiadać karnie.
Do tej pory w całym kraju wypłacono 7919 zasiłków na remont lub odbudowę zniszczonych powodzią domów i mieszkań. Ich łączna kwota przekroczyła 124 mln zł, czyli jedną trzecią wszystkich środków przewidzianych na ten cel. MSWiA nie liczy, ilu osobom odmówiono zasiłków.