Kruczki prawne zagranicznych dilerów pozbawiają nabywców używanych aut odszkodowania, a niezrozumiałe dla Polaków klauzule często wyłączają możliwość reklamowania auta. Dodatkowo, spór polskiego kupca z niemieckim komisem najczęściej rozstrzyga zagraniczny sąd.
Atrakcyjne zapewnienia zagranicznych sprzedawców aut nie są potwierdzane w umowach.
Od początku roku zarejestrowano ponad 357 tys. sztuk importowanych samochodów osobowych. Najchętniej sprowadzanymi autami używanymi są niemiecki Volkswagen i Opel. Niestety wiele takich aut ma duży przebieg, a po wypadkach jest naprawianych najtańszym kosztem. Bardzo często niemieckie umowy znacząco odbiegają też od ustnych uzgodnień.
– Jeśli wcześniejsze ustalenia nie znajdą odzwierciedlenia w umowie sprzedaży – diler może się uchylać od wypełnienia ustnych zobowiązań – mówi Alicja Tatarczuk-Nowik z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.

Wyłączenie odpowiedzialności

– Zgodnie z niemieckim prawem sprzedawca może dokonać wyłączenia odpowiedzialności wynikającej z niezgodności towaru z umową tylko w dwóch sytuacjach: gdy sprzedaż nie odbywa się w ramach działalności gospodarczej sprzedawcy lub gdy obie strony są przedsiębiorcami – wyjaśnia adwokat Markus G. Matuschczyk z Polsko-Niemieckiej Kancelarii Adwokackiej.
W sporządzonych w języku niemieckim umowach często spotykamy zapis, który oznacza, że kupujący i sprzedający są konsumentami, a więc zawierają transakcję jako osoby prywatne.
– Jeśli taka fraza znajduje się w umowie, istnieje znaczące prawdopodobieństwo, że w dokumencie pojawi się także dodatkowy zapis, który oznacza: bez prawa do reklamacji – ostrzega Alicja Tatarczuk-Nowik.



Auto bez wad

Dilerzy używanych aut mają także inne sposoby, aby uwolnić się od odpowiedzialności wynikającej z niezgodności towaru z umową.
– Niekiedy w umowach umieszczany jest zapis informujący, że samochód w momencie sprzedaży nie posiadał żadnych wad czy uszkodzeń albo – co gorsza – istniejące wady były znane kupującemu – mówi Alicja Tatarczuk-Nowik.
Odpowiedzialności nie ma, jeśli kupujący swoim podpisem pod umową potwierdzi, że sprzedaż została poprzedzona oględzinami lub że został poinformowany o wadach i je akceptuje. Jeśli w umowie z niemieckim komisem znajdzie się zapis niezgodny z prawdą, który na dodatek wyłącza możliwość reklamacji auta, kupujący może dochodzić sprawiedliwości w sądzie.
– Jeżeli Polak zdecyduje się na wytoczenie powództwa przeciw komisowi z Niemiec, postępowanie będzie się toczyć przed niemieckim sądem – mówi adwokat Michał Tomczak z kancelarii Tomczak i Partnerzy Spółka Adwokacka.

Internetowy zakup

– Najgorszą rzeczą, którą można zrobić, jest kupienie auta za pośrednictwem internetu bez wcześniejszego obejrzenia samochodu – powiedział „DGP” rzeczoznawca z Polskiego Związku Motorowego.
Taki zakup, choć ryzykowny, może się jednak okazać korzystny w razie sądowego sporu.
– Zgodnie z unijnym rozporządzeniem Rady nr 44/2001, jeśli przedmiotem postępowania jest umowa zawarta między konsumentem a przedsiębiorcą przez internet, spór może rozstrzygać sąd państwa członkowskiego właściwy dla miejsca zamieszkania konsumenta – wyjaśnia Markus G. Matuschczyk.
Jednak ostrzega, że przepis ten jest sporny. Niemieckie sądy uznają, że zasada ta ma zastosowanie, jeśli umowa została zawarta stricte przez internet.