Osoby bez odpowiednich kwalifikacji, a nawet wiedzy prawniczej na podstawie fikcyjnych zleceń próbują reprezentować strony na przykład w sprawach o rozwód. Skuteczną reprezentację ułatwiają im nieprecyzyjne przepisy procedury cywilnej, które nie dają sędziom możliwości podważenia wiarygodności coraz sprytniej skonstruowanych kontraktów zatytułowanych umowy stałego zlecenia.
– To niedopuszczalne, żeby w sprawie o rozwód, gdzie potrzebne jest pełnomocnictwo szczególne, strona reprezentowana była przez osobę, z która łączy ją stały stosunek zlecenia – uważa sędzia Ewa Waszkiewicz, przewodnicząca Stowarzyszenia Sędziów Sądów Rodzinnych.
Co więcej, fałszywi pełnomocnicy często sugerują swoim klientom, że posiadają kwalifikacje adwokatów lub radców prawnych. Do podpisania zleceń zachęca niska cena. Ale eksperci alarmują – w ten sposób można nie tylko przegrać sprawę, ale także zamknąć sobie drogę do uzyskania odszkodowania za błędy osoby, która nie ma obowiązku ubezpieczenia.
– Tacy pełnomocnicy nie są też zobowiązani w żaden sposób do postępowania zgodnie z etyką zawodową, tak jak adwokaci, radcowie prawni czy doradcy podatkowi – mówi Katarzyna Zachorowska, prawnik z kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór.

Trudne zadanie sądu

Zgodnie z art. 87 k.p.c. oprócz adwokatów i radców prawnych pełnomocnikiem w procesie może być osoba pozostająca ze stroną w stałym stosunku zlecenia, o ile przedmiot sprawy wchodzi w zakres tego zlecenia.
– Przepisy regulujące dopuszczalność zastępstwa procesowego przez zleceniobiorcę nie są jasne. Ustawodawca nie sprecyzował np., jak należy rozumieć cechę stałości zlecenia – mówi adwokat Urszula Nowaczyk z kancelarii P.J. Sowisło & Tobolewski. Żaden przepis ustawy nie nakłada na pełnomocnika obowiązku ani też nie wskazuje sposobu wykazania pozostawania ze stroną w stałym stosunku zlecenia. Sędziowie starają się zbadać, czy w sprawie rzeczywiście występuje stały stosunek zlecenia. Jeżeli stwierdzią, że przedmiot postępowania nie mieści się w zakresie zlecenia, odmawiają dopuszczenia pełnomocnika do postępowania.
– W praktyce taka weryfikacja może czasem okazać się trudna, gdyż zawsze konieczne są wyraźne podstawy dla zakwestionowania umocowania pełnomocnika – mówi Małgorzata Czarnecka, prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Gabriela Morawska-Stanecka, Marek Stańko w Katowicach.

Nie wszystko zlecisz

Ustawodawca nie przesądził, jakie konkretnie sprawy może prowadzić zleceniobiorca. Przedmiot sporu musi jednak wchodzić w zakres zlecenia, co oznacza, że zakres zlecenia powinien być szerszy niż materia sprawy. Dlatego zdaniem Wojciecha Gajosa ze Stowarzyszenia Doradców Prawnych nie można za przedmiot zlecenia przyjąć reprezentowania przed sądami, gdyż sąd zakwestionuje takie pełnomocnictwo.
– Gdy przedmiotem zlecenia będzie doradztwo przy podpisywaniu umów, w każdym sporze na tle umowy doradca prawny może występować jako pełnomocnik – mówi Wojciech Gajos.
Umowa zlecenia stałego nie może być też podstawą pełnomocnictwa w sprawie o pozbawienie zleceniodawcy prawa prowadzenia działalności gospodarczej oraz pełnienia funkcji (tak orzekł Sąd Najwyższy w uchwale z 27 czerwca 2008 roku, sygn. III CZP 51/08).

Nieważne postępowanie

Największym problemem z pełnomocnikiem działającym na podstawie stałego stosunku zlecenia jest wysokie ryzyko nieważności postępowania. Taki skutek nastąpi, gdy strona nie była należycie umocowana.
– Na nieważność postępowania powołać się może zarówno ten, kto skorzystał z usług nieprofesjonalnego pełnomocnika, jak i jego przeciwnik – wyjaśnia adwokat Anna Czepkowska.
Taka sytuacja będzie miała miejsce m.in. w razie stwierdzenia, iż łączący strony stosunek zlecenia nie ma charakteru stałego.