Zdający najczęściej narzekali na niewystarczający dostęp do systemu informacji prawnej Lex, ręczne pisanie pracy i zbyt mało czasu.
Egzaminy adwokackie i radcowskie dobiegły końca. Po raz pierwszy były to egzaminy państwowe – organizowane nie przez korporacje prawnicze, ale Ministerstwo Sprawiedliwości. Zdaniem zdających resort nie do końca wywiązał się z nowego obowiązku. Najwięcej zastrzeżeń budziła sama forma pisania prac. Zdający nie mieli dostępu do komputera – pisali ręcznie.

Bez komputerów

– W dzisiejszym świecie ręczne pisanie egzaminu jest nie do pomyślenia. Dla sprawdzających to horror. Ten element egzaminu nie odpowiada wymogom współczesności – komentuje Ziemisław Gintowt, dziekan Izby Adwokackiej w Warszawie.
Na taką formę narzekają również zdający.
– Napisałem aż osiemnaście stron. Pod koniec egzaminu bardzo bolała mnie ręka – skarży się aplikant radcowski.
– Do takiej pracy nie można nic dopisać. Dlatego oddawane przez zdających kartki były bardzo pokreślone i nieczytelne – mówi jedna ze zdających.
Po raz pierwszy brakowało także części ustnej egzaminu.
– Egzamin pisemny uniemożliwia nie tylko poznanie możliwości wypowiadania się egzaminowanego, ale też stawia pod znakiem zapytania sens nauczania w dotychczasowej formie. Po co prowadzić zajęcia z technik przemawiania bądź konstrukcji wypowiedzi, skoro ta wiedza nie jest weryfikowana – pyta retorycznie Bartosz Grohman, członek Naczelnej Rady Adwokackiej, przewodniczący Komisji Kształcenia Aplikantów Adwokackich.



Brak czasu

Oba egzaminy – radcowski i adwokacki – składały się z pięciu części. We wtorek aplikanci pisali test. Mieli na to 100 minut. W środę odbył się egzamin z prawa karnego, w czwartek – z prawa cywilnego. Na te części egzaminu poświęcono po 360 minut. W piątek odbył się egzamin z prawa gospodarczego i administracyjnego. Na dwie ostatnie części poświęcono w sumie 360 minut.
– Było zbyt mało czasu. Na dodatek musieliśmy czekać w kolejce do komputera z Leksem. Ja czekałam prawie 50 minut – mówi zdająca.

Przyszli z torbami

Ograniczony dostęp do systemu informacji prawnej spowodował, że zdający musieli przyjść na egzamin z walizami wypchanymi aktami prawnymi, kodeksami i komentarzami.
Dużo czasu pochłaniało zapoznanie się ze stanem faktycznym. Przyszli radcowie prawni na egzaminie z prawa karnego otrzymali prawie 50 stron akt. Stan faktyczny dotyczył pobicia. Radca prawny miał być pełnomocnikiem oskarżyciela posiłkowego.
– Kazus był niejasny i podchwytliwy. Poziom trudności był nieporównywalnie wyższy niż na egzaminie w grudniu – skarży się aplikant radcowski.
Na trudność nie narzekali zdający egzamin adwokacki.
– Egzamin nie zaskoczył nas merytorycznie. Stany faktyczne dotyczyły sytuacji, z którymi stykamy się w codziennej pracy – mówi aplikantka adwokacka.
Nie wiadomo, kiedy zostaną ogłoszone wyniki.
– Egzamin był przeprowadzany przed 40 komisjami. Czas sprawdzania prac jest uzależniony od liczby zdających w danej komisji – mówi Iwona Kujawa z Ministerstwa Sprawiedliwości.
790 osób przystąpiło do egzaminu adwokackiego
1333 osoby przystąpiły do egzaminu radcowskiego