Służba, która jeszcze niedawno była synonimem zła i do której rozwiązania wzywał niejeden polityk, dziś rośnie w siłę. Propozycje zmiany ustawy rozszerzają jej kompetencje, a wysokie pensje przyciągają z CBŚ najlepszych fachowców.

Platforma, nie respektując wyroku Trybunału Konstytucyjnego, przyznaje nowe uprawnienia funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego. Eksperci: To zamach na wolności obywatelskie

Po dwóch latach narzekań na Centralne Biuro Antykorupcyjne i bezkarność agentów rząd zmienia CBA w supersłużbę. Daje jej kompetencje, o jakich Mariusz Kamiński za czasów PiS mógł tylko pomarzyć. Biuro ma teraz zbierać bez kontroli dane o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych oraz preferencjach seksualnych obywateli. Nie będzie się ograniczać do korupcji urzędników. Teraz ma ścigać wszystkich i wszystkie rodzaje przestępstw. Czy może zostać wolne od nacisków polityków?

„DGP” dotarł do projektu zmian ustawy o CBA. Nowela jest sprzeczna z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego oraz europejskimi standardami wolności obywatelskiej. Zmiany przyjął właśnie Komitet Stały Rady Ministrów. Nowa ustawa pomija wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2009 r., który domagał się doprecyzowania definicji korupcji. Stwierdzał też, że gromadzenie wrażliwych danych zbędnych do prowadzenia śledztwa jest sprzeczne z konstytucją. TK nakazał korektę tych rozwiązań w nowej ustawie. Ta jednak nie tylko nie usuwa błędów, ale jeszcze bardziej zwiększa pole do nadużyć.

Z nowelizacji w ogóle zniknęła definicja korupcji. Za to pojawiła się możliwość gromadzenia bez zgody sądu tzw. danych wrażliwych.

– Pomysły są niebezpieczne i szkodliwe. To zamach na wolność obywatelską – mówi prof. Piotr Kruszyński, ekspert od prawa karnego oraz konsultant sejmowy. – Jeśli taki projekt dotrze do Sejmu, na pewno wydam mu negatywną opinię.

Rozwiązaniem zaniepokojony jest prof. Antoni Kamiński, ekspert od walki z korupcją i założyciel Transparency International Polska. – Każda służba gromadzi dane wrażliwe. Ale to musi się dziać pod kontrolą, a obywatele muszą mieć gwarancję, że informacje zostaną zniszczone, jeśli nie będą potrzebne do prowadzenia śledztwa – twierdzi prof. Kamiński.

Nowa ustawa idzie jeszcze dalej. Pozwala CBA ścigać wszystkie przestępstwa „związane z korupcją lub godzące w interesy ekonomiczne państwa”. Zapis ten jest tak nieprecyzyjny, że biuro będzie mogło ścigać niemal wszystkie rodzaje przestępstw.

– Takie rozszerzanie kompetencji jest zrozumiałe w państwie totalitarnym, ale jest nie do przyjęcia w kraju demokratycznym – przyznaje prof. Kruszyński.

Funkcjonariusze będą mogli gromadzić dane nawet o tych przedsiębiorcach, którzy nie wykonują zleceń na rzecz podmiotów państwowych. Tymczasem już w marcu organizacje pracodawców apelowały do ministra sprawiedliwości o takie zmiany w prawie, by biznesmeni przestali być traktowani jak potencjalni przestępcy. W odpowiedzi otrzymali zapewnienie, że resort sprawiedliwości pracuje właśnie nad ustawą o areszcie domowym.



Komitet Stały Rady Ministrów przyjął kolejne poprawki w rządowym projekcie ustawy o CBA. Najbardziej kontrowersyjne zmiany dotyczą możliwości pozyskiwania i gromadzenia przez CBA bez zgody sądu tzw. danych wrażliwych. Informacje dotyczą pochodzenia rasowego lub etnicznego, poglądów politycznych, przekonań religijnych i filozoficznych, przynależności wyznaniowej, partyjnej lub związkowej, stanu zdrowia, kodu genetycznego, nałogów, życia seksualnego, skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatach, a także innych orzeczeniach wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym.
Artur Pietryka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka twierdzi, że CBA to służba specjalna, dysponująca wyjątkowo skutecznymi środkami pozyskiwania informacji. – Brak niezależnego organu kontrolnego, jakim mógłby być sąd, pozwala na dowolne gromadzenie danych wrażliwych i wykorzystanie ich także w celach niezwiązanych z kompetencjami CBA, np. politycznych.

Zgoda sądu niepotrzebna

W pierwotnej wersji przepisów funkcjonariusze musieli mieć zgodę sądu, ale ten wymóg usunięto z projektu. W zamian przewiduje się powołanie przez szefa CBA pełnomocnika do spraw przetwarzania danych. Według szefa CBA Pawła Wojtunika to rewolucyjna zmiana, niespotykana w innych specsłużbach za granicą.
– Stworzenie wewnętrznego stanowiska odpowiedzialnego za kontrolę legalności przetwarzania danych to trafny, lecz niewystarczający zabieg. Kontrola sądu jako niezależnego organu gwarantowałaby lepszą ochronę danych wrażliwych – mówi Anna Wojciechowska-Nowak z Fundacji im. Stefana Batorego. Jednak takiej zgody nie potrzebują też inne służby, np. ABW i AW.
Z ustawy zniknęła też definicja korupcji. Zniknęła w ogóle, chociaż TK nakazał poprawić jej pierwotną wersję, uznawszy, że jest niezgodna z konstytucją. Brak takiej definicji może spowodować dowolne poszerzanie uprawnień CBA. I nie będzie tu hamulcem katalog przestępstw, których ściganiem zajmuje się CBA (to przestępstwa korupcyjne oraz inne, jeżeli „pozostają w związku z korupcją lub działalnością godzącą w interesy ekonomiczne państwa”, np. rozliczanie dotacji, finansowanie partii politycznych).



– Dziś zakres kompetencji CBA ograniczony jest i katalogiem przestępstw, i definicją korupcji. Eliminacja definicji sprawi, że funkcjonariusze bez oparcia na zapisach ustawowych sami będą oceniać, co jest korupcją. Dopuszczenie takiej uznaniowości może prowadzić do rozszerzenia kompetencji CBA na przestępstwa niezwiązane z korupcją – mówi Anna Wojciechowska-Nowak.
Nowe brzmienie projektu ustawy o CBA niepokoi Antykorupcyjną Koalicję Organizacji Pozarządowych. Nowela to krok wstecz w stosunku do projektu z marca tego roku, nowe prawo wyposaży CBA w środki niejawnej inwigilacji, stosowane w zwalczaniu przestępstw pospolitych, obniżając jednocześnie skuteczność walki z korupcją – twierdzą w swoim oświadczeniu przedstawiciele koalicji. Ponadto brak precyzyjnej definicji korupcji może sprawić, że kompetencje CBA będą się przenikać z uprawnieniami innych instytucji.

CBA atrakcyjne finansowo

Wzmocnienie prawne supersłużby idzie w parze ze zmianami kadrowymi. Biuro ściąga najlepszych z CBŚ. Jak się dowiedzieliśmy, Dariusz Rudy zmienia posadę wiceszefa policyjnego CBŚ na fotel dyrektora delegatury CBA w Szczecinie. Rudy kierował specgrupą, która odkrywa tajemnice uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika. To bardzo wartościowy transfer dla CBA, a wielka strata dla policji – jak ocenia przewodniczący sejmowej komisji śledczej Marek Biernacki (PO).
Czemu wiceszef CBŚ wybiera firmę, w której będzie miał niższe stanowisko? Dotychczas odpowiadał za pracę 2 tysięcy policjantów, teraz będzie kierował 20 agentami. Ale pensję będzie miał wyższą o 30 procent.
– Średnia płaca w CBA brutto to 6100 zł, policjanta – 3700 zł. – uśmiecha się jeden z rozmówców.
Część policjantów odrzuciła oferty b. szefa Mariusza Kamińskiego, obawiając się upolitycznienia. Dziś, gdy agentem 01. CBA jest Paweł Wojtunik, były szef CBŚ, znikają takie opory. Również gdańskie CBA jest obsadzane przez oficera CBŚ. – To kosztem CBŚ wzmacnia się CBA – uważa nasz rozmówca.