Jeśli instytucja państwowa chce zorganizować koncert gwiazdy muzyki, np. Davida Bowiego, musi rozpisać przetarg na występ... Davida Bowiego. Pytanie do ustawodawcy, który wymyślił taki przepis: kto się zgłosi?
Europejskie Centrum Solidarności organizuje obchody 30-lecia powstania związku zawodowego „Solidarność”. Zaprosiło na otwierający je festiwal „Wszystko o wolności” znanego kanadyjskiego artystę Caribou. Zaproszenie Kanadyjczyka kosztuje więcej niż 14 tys. euro. A więc musi zostać złożone zgodnie z ustawą Prawo zamówień publicznych i odbyć się w drodze przetargu. Dotyczy to zarówno urzędu gminy, który zleca budowę nowej wiaty przystankowej, jak i organizatorów festiwalu, którzy zapraszają słynny zespół hiphopowy na koncert.

Chcesz grać? Bez zaliczki

Z absurdalnej sytuacji jest wyjście. Europejskie Centrum Solidarności może zaprosić Caribou w trybie z wolnej ręki. – Tyle że taki przepis praktycznie wyeliminował możliwość organizowania koncertów przez instytucje kultury koncertów, bo żadna gwiazda nie podpisze kontraktu bez zaliczki, a nawet bez gwarantowanego wynagrodzenia z góry – mówi Aleksandra Kobiela, zastępca dyrektora ds. finansowych ECS.

Albo się zgodzi, albo wycofa

ECS poprosiło agencję, która pośredniczyła w ściągnięciu Caribou, żeby wyłożyła pieniądze. – Zwrócimy im po koncercie – mówi Kobiela. Magdalena Renk-Grabowska, dyrektorka Klubu Żak w Gdańsku i jedna z organizatorek prestiżowego festiwalu Jazz Jantar, ucieka się do innych sposobów. – Negocjuję tak długo, aż artysta się wycofa albo zgodzi na nasze warunki – mówi. Jeśli więc artysta chce wystąpić na tym festiwalu, musi zgodzić się na to, że przyjedzie, nierzadko z daleka, na własny koszt i sam wyłoży pieniądze na muzyków czy koszty transportu sprzętu. – To nas ośmiesza – mówi Renk-Grabowska.
Szefowie instytucji kultury monitują do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, by zmienić te absurdalne przepisy. Jak wyliczyli pracownicy resortu, w ciągu ostatnich miesięcy do ministerstwa wpłynęło już szesnaście takich pism. Między urzędnikami trwa wymiana korespondencji, opinii prawnych i wyliczania wyjątków, w których można odstąpić od zakazu wypłacania zaliczki. A w tym czasie szefowie instytucji kultury piętrzą przed zagranicznymi partnerami formalności w sprawach, do których załatwienia w normalnych warunkach wystarczałaby zwykła umowa cywilnoprawna.