Ośmiu milionów złotych odszkodowania domaga się od Izby Celnej w Olsztynie firma Fortuna – jeden z liderów branży automatów o niskich wygranych. To pierwszy z zapowiadanej lawiny wniosków całej branży.
Teraz Fortuna domaga się rekompensaty za to, że celnicy nie przedłużyli koncesji na prowadzenie działalności w jednym z punktów należących do firmy. Ich wniosek otrzymał pozytywną opinię izby skarbowej. Jednak na początku listopada 2009 roku to izba celna przejęła kompetencje w wydawaniu takich zezwoleń. – Po słynnej wypowiedzi premiera o tym, że automaty znikną z rynku, celnicy wstrzymali wydanie koncesji i przez kolejne tygodnie nas zwodzili. A w styczniu zmieniły się przepisy i koncesji już się nie wydaje – mówi Jarosław Zieliński, prezes spółki Fortuna. Wyliczył on, że brak koncesji uszczuplił wpływy firmy do kwietnia 2010 roku o 8 mln zł. Ale na tym nie koniec – Fortuna będzie dochodzić odszkodowania za utracone zyski do 2015 roku.

Będą kolejne pozwy

Ten wniosek to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Z naszych informacji wynika, że prawnicy tej firmy pracują już nad kolejnymi. Tym razem będą one dotyczyć niezgodnie z prawem zarekwirowanych automatów. Identyczne wnioski złożą też inne duże firmy działające w branży automatów o niskich wygranych. W grudniu 2009 roku wiceminister finansów i szef służby celnej Jacek Kapica uruchomił proces zmasowanej kontroli lokali, które mają zezwolenia na użytkowanie automatów o niskich wygranych. Było to konsekwencją wojny, jaką automatom wydał rząd Donalda Tuska po wybuchu tzw. afery hazardowej. Wystarczyło kilkadziesiąt dni, a celnicy zatrzymali ponad tysiąc maszyn. Wszyscy właściciele zatrzymanych automatów zaskarżali te decyzje do sądów administracyjnych. Powoływali się na brak przepisu, który służbie celnej dawałby taką możliwość bez decyzji prokuratora lub sądu.



Pół miliarda odszkodowań?

Sądy dla celników były bezwzględne. Uznawały, że nie mogą ani rekwirować, ani prowadzić przeszukań, ani tym bardziej podważać decyzji certyfikującej, że automat działa zgodnie z prawem. W jednym z postanowień sąd w Żarach pytał, jak to możliwe, że celnicy z Zielonej Góry kwestionują legalność automatów, skoro zostały one dopuszczone do użytku przez ten sam organ, czyli resort finansów. Ponieważ nie było dowodu na naruszenie liczby, wzoru i miejsca nałożenia plomb homologacyjnych, automaty mają być oddane. I mogą funkcjonować na rynku tak długo, jak właścicielowi nie wygaśnie zezwolenie. – Jeżeli sąd zakwestionował decyzję administracyjną, to przyznanie odszkodowania jest tylko formalnością – twierdzi prof. Piotr Kruszyński z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Uważa, że firmy mają duże szanse na wygranie takich spraw. Teraz ich właściciele przystępują więc do upominania się o zadośćuczynienie.
O jakich kwotach mowa? Sam Jacek Kapica w jednym z wywiadów wyliczał, że jeden automat przynosi właścicielowi 4 tys. zł zysku dziennie, więc będziemy się trzymać tej kwoty. Przedstawiciele branży hazardowej wyliczyli więc, że tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy zarekwirowane automaty mogły dać przychód na poziomie pół miliarda złotych.
Firmy chcą także skarżyć państwo za niezgodne z prawem rekwirowanie automatów