Wszystkie kluby opowiedziały się w środę w Sejmie za skierowaniem do dalszych prac w komisjach projektu zmiany Kodeksu postępowania karnego, przewidującego zwiększenie kontroli nad podsłuchami.

Projekt przewiduje wymóg przedstawiania przez prokuratora generalnego parlamentowi jawnej informacji o liczbie zastosowanych podsłuchów oraz zakaz korzystania z nich w postępowaniach innych niż karne. Chodzi np. o postępowania przed sądami cywilnymi czy pracy.

"Działalność operacyjna policji i innych służb specjalnych, realizowana w warunkach niejawności, w naturalny sposób powoduje pewien konflikt z niektórymi zasadniczymi prawami jednostki, w szczególności dotyczy to prawa do prywatności" - mówił w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona, uzasadniając projekt. "Ściganie karne to nieustanny konflikt interesów. Z jednej strony interesu społecznego reprezentowanego przez organy ścigania, z drugiej interesów osób, które znalazły się w orbicie zainteresowania tych organów" - tłumaczył.

Przekonywał, że chociaż bezpieczeństwo publiczne, co do zasady, usprawiedliwia ograniczanie przez ustawodawcę korzystania z wolności obywatelskich, ale wymaga w tym "proporcjonalności dopuszczalnego wkroczenia w sferę dóbr osobistych jednostki".

Jak mówił, fakt, że działania operacyjne mogą być niejawne, czyni je "podatnymi na nadużycia".

O takich nadużyciach mówił Marek Ast (PiS). Jak przypomniał, kilka miesięcy temu media "opisywały sprawę wysokiego rangą funkcjonariusza jednego z organów ścigania, który dostał zgodę prokuratury na wykorzystanie w prywatnym procesie przeciwko dziennikarzowi jednego z ogólnopolskich tytułów materiałów operacyjnych w formie podsłuchów". Jak mówił, stało się tak w państwie, w którym rządząca partia "próbuje wykazać, że to jej poprzednicy wykorzystywali służby państwowe dla realizacji swoich celów politycznych". Ast przekonywał, że rozwiązania, które wprowadza projekt, dadzą się wyprowadzić z konstytucji, ale uznał za słuszne wzmocnienie w tym zakresie Kpk. Zgodził się z nim Józef Zych (PSL).



Marek Biernacki (PO) tłumaczył, że projekt jest bardzo wyważony, bo "z jednej strony kładzie nacisk na ochronę praw obywatela i chroni jego sferę prywatności, z drugiej przepisy nie ograniczają skuteczności działania służb, co jest bardzo istotne".

Jarosław Matwiejuk (Lewica) zgodził się, że projekt jest dobry, ale jednocześnie uznał, iż źle się stało, że nie uwzględniono w nim projektu Jana Widackiego.

Widacki (DKP-SD) przekonywał, że "ewidentnym brakiem" projektu jest brak zapisów o zmianie prawa o ustroju sądów powszechnych. "To powoduje, że nadzór w rzeczywistości będzie - tak jak do tej pory - tylko iluzoryczny" - mówił.

Zgodnie z projektem, prokurator generalny będzie przedstawiał Sejmowi i Senatowi coroczną, jawną informację o liczbie wnioskowanych i zastosowanych technik operacyjnych. Informacja ta będzie także zawierać dane o efektach sądowego i prokuratorskiego nadzoru nad tymi czynnościami.

Zaostrzeniu mają ulec kryteria pozwalające na wydanie zgody na stosowanie podsłuchów. Wprowadzony zostanie też obowiązek dołączenia do wniosku o zgodę na zastosowanie podsłuchu materiałów operacyjnych uzasadniających ten wniosek. Obecnie składany jest tylko wniosek bez materiałów uzasadniających. Zmiana, w ocenie autorów projektu, ma zapewnić możliwość nie tylko formalnej, ale i merytorycznej oceny wnioskowanych czynności operacyjnych.

Jak mówił Zbigniew Wrona, instytucja wnioskująca o podsłuch będzie musiała udowodnić, że dotychczasowe metody okazały się nieskuteczne, a zebrane dowody są nieprzydatne.

Materiały z podsłuchów, które w ocenie służb są istotne dla bezpieczeństwa państwa, będą mogły być przechowywane dopiero po zatwierdzeniu przez warszawski sąd okręgowy, na pisemny wniosek szefa służby, po uzyskaniu zgody prokuratora generalnego. Uznano zatem konieczność sprawowania nadzoru przez organy zewnętrzne nad podejmowaniem decyzji o zachowaniu materiałów pochodzących z kontroli operacyjnej.

W projekcie zobowiązano też organa ścigania do powiadomienia prokuratora o wydaniu i wykonaniu zarządzenia dotyczącego zniszczenia materiałów z kontroli operacyjnej, które nie potwierdziły informacji o popełnieniu przestępstwa.

"W wypadkach niecierpiących zwłoki, kontrolę i utrwalanie rozmów telefonicznych może zarządzić prokurator, który obowiązany jest zwrócić się w terminie trzech dni do sądu z wnioskiem o zatwierdzenie postanowienia. Sąd wydaje postanowienie w przedmiocie wniosku w terminie pięciu dni na posiedzeniu bez udziału stron. Sąd zarządza zniszczenie utrwalonych zapisów, gdy nie zatwierdził postanowienia prokuratora. Zaskarżenie postanowienia wstrzymuje jego wykonanie" - tak ma brzmieć przepis pozwalający stosować podsłuch jeszcze przed zgodą sądu, ale wymagający uzyskania potem jego "zgody następczej". Wniosek prokuratora o wyrażenie zgody przez sąd na wykorzystanie w postępowaniu dowodów utrwalonych w toku kontroli będzie mógł dotyczyć jedynie najpoważniejszych przestępstw.

Jak argumentował resort sprawiedliwości w uzasadnieniu nowelizacji, "potrzeba zmian podyktowana jest zwłaszcza tym, że procedury kontrolne muszą odpowiadać zasadom praworządności. (...) Zasada rządów prawa zakłada m.in., że ingerencja ze strony organów władzy wykonawczej w prawa jednostki powinna być przedmiotem skutecznej kontroli, która powinna być przeprowadzona przez organy sądowe, które zapewniają najlepszą gwarancję niezależności, bezstronności oraz stosowania właściwej procedury".

Zmiana wynika też m.in. z wyroku Trybunału Konstytucyjnego na temat podsłuchów z grudnia 2005 r. Trybunał podkreślił wtedy, że niejawna działalność operacyjna organów ścigania, pozostaje w naturalnym konflikcie m.in. z prawem jednostki do prywatności, wolnością komunikowania się oraz konstytucyjną gwarancją sądowej ochrony praw jednostki. Taka sytuacja, jak wskazał TK, nakazuje zapewnienie efektywnego nadzoru nad czynnościami operacyjnymi, który będzie sprawowany przez sąd lub inny organ zewnętrzny.