Wszystkie kluby opowiedziały się w środowej debacie za projektem zmian m.in. w ordynacji wyborczej do parlamentu, mówiącym o zakazie kandydowania osób skazanych prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.

Projekt, który zmienia także m.in. ustawę o wyborze prezydenta, trafi ponownie do komisji nadzwyczajnej zajmującej się prawem wyborczym ponieważ podczas środowego drugiego czytania w Sejmie zostały do niego zgłoszone poprawki.

Projekt jest związany z ubiegłoroczną zmianą konstytucji, do której wprowadzono zapis mówiący o tym, że osoby skazane prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego nie mogą kandydować do Sejmu i Senatu. Projekt ma na celu umożliwienie praktycznego zastosowania tego konstytucyjnego zapisu.

Według projektu osoba, która chciałaby kandydować do Sejmu lub Senatu już na etapie rejestracji musiałaby złożyć oświadczenie o tym, że nie była skazana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, czyli tzw. oświadczenie o posiadaniu "prawa do wybieralności".

Następnie Okręgowa Komisja Wyborcza występowałaby o informacje z Krajowego Rejestru Karnego o tym, czy takie oświadczenie jest prawdziwe. Jeśli okazałoby się, że takie oświadczenie jest nieprawdziwe, komisja odmawiałaby rejestracji kandydata.

W projekcie zapisano, że w terminie 30 dni od ogłoszenia wyników wyborów do parlamentu minister sprawiedliwości informowałby marszałka Sejmu lub Senatu o parlamentarzystach, którzy nie posiadają "prawa wybieralności". Taki poseł lub senator traciłby mandat. Obecnie wygaśnięcie mandatu następuje wskutek utracenia "prawa wybieralności", w nowym projekcie jest mowa o tym, że mandat wygasa także wtedy, jeśli poseł lub senator nie posiadał "prawa wybieralności" w dniu wyborów.

Projekt wprowadza też zmiany w ustawie o wyborze prezydenta mówiące o tym, że kandydat na prezydenta również składałby oświadczenie o posiadaniu "prawa do wybieralności", które w Krajowym Rejestrze Karnym weryfikowałaby Państwowa Komisja Wyborcza.

Poseł sprawozdawca Marek Wójcik (PO) podkreślał w środę, że projekt zmian w ordynacji jest pilny z tego względu, że zmienia m.in. właśnie przepisy o wyborze prezydenta. Wybory prezydenckie odbędą się jesienią tego roku.

Posłanka PO Agnieszka Hanajczyk zapowiedziała w imieniu swojego klubu poprawki do projektu, nie określiła jednak czego miałyby one dotyczyć. Hanajczyk chwaliła rozwiązania zawarte w projekcie i zapowiedziała, że jej klub go poprze.

Przedstawiciel PiS Andrzej Dera przypomniał, że projekt powstał z powodu wprowadzenia do konstytucji zapisu mówiącego o zakazie kandydowania do parlamentu osób skazanych prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.



"Te przepisy, które dzisiaj rozpatrujemy, są prostym przełożeniem na język ustawowy normy konstytucyjnej, projekt nie budzi kontrowersji, jest zrozumiały, logiczny" - mówił Dera. Zapowiedział, że jego klub poprze ten projekt.

Poseł Lewicy Witold Gintowt-Dziewałtowski również zapowiedział poparcie swojego klubu dla projektu, jednak - jak mówił - w projekcie pominięto kwestię udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego obywateli UE niebędących obywatelami polskimi. Jak tłumaczył, w projekcie nie przewidziano trybu uzyskiwania informacji, czy osoby te były, bądź nie były, karane poza granicami Polski.

Gintowt-Dziewałtowski pytał również w jaki sposób organy wyborcze będą sprawdzać, czy wyborcy będący obywatelami polskimi nie zostali skazani prawomocnie poza granicami Polski. "Jest to wada zbyt szybko stanowionego prawa" - powiedział poseł.

Wątpliwości posła Lewicy podzielił przedstawiciel PSL Eugeniusz Kłopotek, który jednak również zadeklarował poparcie swojego klubu dla projektu. Poseł, jak mówił, chciałby zwrócić uwagę na "ułomność i słabość" zaproponowanych rozwiązań i pytał, w jaki sposób sprawdzić czy obywatel UE, niebędący polskim obywatelem, który kandyduje w wyborach samorządowych, był bądź nie był, karany poza granicami Polski.

Poseł sprawozdawca, odpowiadając na zastrzeżenia posłów Lewicy i PSL, podkreślał, że projekt "jedynie pośrednio" dotyczy ordynacji wyborczej do PE, a ordynacji samorządowej nie obejmuje. Wyraził nadzieję, że w czasie następnych wyborów do Parlamentu Europejskiego będzie obowiązywał już Kodeks wyborczy, nad którym pracuje komisja nadzwyczajna, który będzie regulował kwestię weryfikowania tego, czy kandydujący do PE obcokrajowiec był, bądź nie był karany poza Polską.

A - jak podkreślił Wójcik - "do Sejmu i Senatu mogą kandydować tylko obywatele polscy, w związku z czym nie ma tu problemu z obcokrajowcami".

Debatę skwitował prowadzący obrady wicemarszałek Jerzy Szmajdziński (Lewica), który zwrócił się do sprawozdawcy: "Zamiast pracować nad Kodeksem wyborczym, przedstawiać go dzisiaj w drugim czytaniu, wyjmuje się poszczególne fragmenty i tworzy złe prawo. Wszyscy jesteśmy świadkami tworzenia złego prawa i właściwie w tym momencie powinno się przerwać te prace i nie zawracać opinii publicznej głowy" - argumentował.

Wójcik odparł, że uczestniczy w pracach nad Kodeksem wyborczym, ale regulacje przewidziane w projekcie ws. osób skazanych nie są w nim zawarte, ponieważ - jak mówił - zmiana konstytucji w tej sprawie weszła w życie ponad rok po tym, jak klub Lewicy skierował projekt Kodeksu do Sejmu.

Głos zabrał jeszcze Gintowt-Dziewałtowski, który stwierdził, że poseł PO "jest w błędzie". "W projekcie Kodeksu wyborczego, niejako antycypując przyszłe zmiany w konstytucji, znalazł się przepis mówiący o tym, że kandydaci na funkcje wybieralne muszą być osobami niekaralnymi. Ten przepis został w projekcie Kodeksu dwa lata temu wpisany" - powiedział Gintowt-Dziewałtowski.