Procedura wyboru sędziego Trybunału Konstytucyjnego rusza od nowa; w czwartek kandydatura zgłoszonej przez PiS prof. Krystyny Pawłowicz nie uzyskała większości w Sejmie. Jej kontrkandydat, zgłoszony przez PO Kazimierz Barczyk wycofał się w poniedziałek.

Za kandydaturą Pawłowicz głosowało 157 posłów, przeciw było 264, pięciu wstrzymało się od głosu. Od 2 marca sędziów w Trybunale jest czternaścioro, bo dobiegła końca 9-letnia kadencja sędziego Janusza Niemcewicza.

Na jego miejsce klub PO zgłosił Barczyka, a PiS - prof. Pawłowicz. Obie kandydatury zostały zatwierdzone przez sejmową komisję sprawiedliwości, jako spełniające kryteria formalne. Głosowanie nad wyborem sędziego, które miało się odbyć dwa tygodnie temu przełożono na obecną sesję Sejmu, aby koalicja organizacji pozarządowych mogła przebadać kandydatury. Sejm zgodził się na to na wniosek szefa komisji sprawiedliwości Ryszarda Kalisza (Lewica). Ostatecznie głosowano tylko nad kandydaturą Pawłowicz, bo Barczyk wycofał się w poniedziałek.

Prof. Pawłowicz jest sędzią Trybunału Stanu. Zasiada tam od 2007 r. z rekomendacji PiS. 58-letnia kandydatka jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji UW. W 1979 r. odbyła aplikację sędziowską. W 1989 r. uczestniczyła w rozmowach Okrągłego Stołu po stronie solidarnościowej. Jest współautorką ustawy o zgromadzeniach z 1990 r. Gdy premierem był Jan Olszewski, Pawłowicz pracowała w Biurze Prasowym Rządu. W 2005 r. uzyskała habilitację, od 2007 r. jest profesorem UW. Dwa lata temu pisała, że TK powinien wypowiedzieć się w sprawie Traktatu Lizbońskiego i opowiadała się za pierwszeństwem nad nim polskiej konstytucji.

"Zrównanie w biogramie asesury z sędziowaniem to niedopuszczalne nadużycie"

Barczyk uzasadniał swą rezygnację "zmanipulowanymi" atakami "Gazety Wyborczej", która przywołała ustalenia Obywatelskiego Monitoringu Kandydatów na Sędziów. W korespondencji z resortem sprawiedliwości prowadzące monitoring organizacje pozarządowe ustaliły, że Barczyk nie był sędzią przez 8 lat - jak podawał w biogramie, lecz dwa (w latach 1980-82). Wcześniej był asesorem - i jak wynika z jego akt osobowych - w 1977 r. odmówiono mu nominacji sędziowskiej, bo prezes sądu uznał, że nie opanował w dostatecznym stopniu procedury cywilnej. Ponadto Barczyk nie ujawniał we wcześniejszym biogramie, że w latach 1979-82 należał do PZPR.

W odpowiedzi do "GW" Barczyk napisał, że w latach 70. i 80. asesor miał takie same uprawnienia jak sędzia - ten argument jego zdaniem przesądza, że miał prawo napisać w nocie biograficznej o orzekaniu w sądach jako sędzia. "Zrównanie w biogramie asesury z sędziowaniem to niedopuszczalne nadużycie. Okres asesury, choć też wiąże się z orzekaniem, to absolutnie nie to samo, co orzekanie jako sędzia" - mówił natomiast Jerzy Stępień, b. prezes TK.



"Nie napisałam nic, co byłoby nieprawdziwe lub zmanipulowane. Myślę, że te zarzuty wynikają z rozgoryczenia"

Autorka tekstów w "GW" Ewa Siedlecka w rozmowie z PAP podkreślała, że publikacje o Barczyku nie były podyktowane niechęcią do jego osoby, lecz "głębokim przekonaniem, że nie nadaje się na sędziego Trybunału". "Nie napisałam nic, co byłoby nieprawdziwe lub zmanipulowane. Myślę, że te zarzuty wynikają z rozgoryczenia" - oceniła.

W oświadczeniu dla PAP Barczyk uznał, że ataki na niego wpisały się w publiczną dyskusję nt. wyroku TK w sprawie uchylenia tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Podkreślił, że opowiadał się za rozwiązaniami przyjętymi w tej ustawie, dlatego nie dziwią go specjalnie ataki jej wrogów.

"Jako koalicja, która monitoruje wybory sędziów Trybunału Konstytucyjnego między innymi pod kątem rzetelności, mamy obowiązek oświadczyć, że w znanych nam materiałach prasowych nie znajdujemy potwierdzenia zarzutu mecenasa Kazimierza Barczyka" - napisały organizacje monitorujące wybór sędziów TK, komentując zarzuty Barczyka wobec mediów.

"Rzetelne wybory sędziów wymagają aktywności wszystkich najważniejszych mediów w kraju"

Zdaniem prowadzących monitoring, procedury wyłaniania sędziów TK wymagają zmiany, co najmniej w zakresie zwyczajów politycznych. "Dotychczasowa procedura wyborów charakteryzuje się pośpiechem, brakiem informacji oraz rzetelnej dyskusji nad kandydaturami. Politycy oraz urzędnicy odpowiedzialni za proces wyborów wykazują zbyt małe zainteresowanie osobami kandydatów oraz weryfikacją ich kompetencji zawodowych.

Takie podejście może być uznane za lekceważące wobec osób, które w swoich ważnych sprawach szukają sprawiedliwości przed Trybunałem Konstytucyjnym. Przykładem nieudolności instytucji powołanych do weryfikacji kandydatów jest przeoczenie, na które zwrócił uwagę dopiero OMKS, że mecenas Kazimierz Barczyk przez istotny okres był asesorem sądowym, a nie sędzią" - podkreślili w oświadczeniu.

"Rzetelne wybory sędziów wymagają aktywności wszystkich najważniejszych mediów w kraju. Z powyższych względów z zaniepokojeniem należy przyjąć brak zainteresowania wyborami ze strony niektórych istotnych tytułów prasowych czy mediów elektronicznych" - zauważyli prowadzący monitoring.