Zakaz wnoszenia płynów na pokład samolotu, obowiązujący w UE od 4 lat, pozostanie w mocy do kwietnia 2013, gdyż na razie nie ma alternatywy dla tego środka bezpieczeństwa - powiedziała w piątek PAP rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. transportu Helen Kearns.

Dodała, że eksperci ds. lotnictwa cywilnego z krajów członkowskich już zatwierdzili przedłużenie restrykcji, które miały wygasnąć w kwietniu br., o trzy lata. Swoją zgodę musi jeszcze dać w marcu Parlament Europejski, ale KE uważa, że nie będzie z tym problemów.

"Wszyscy eksperci są zgodni, że wciąż realne jest zagrożenie ciekłymi materiałami wybuchowymi i z tego powodu zniesienie restrykcji, bez zastąpienia ich odpowiednią technologią prześwietlenia płynów w bagażu podręcznym, byłoby po prostu nie do zaakceptowania" - powiedziała rzeczniczka.

Uciążliwy dla pasażerów zakaz przewożenia w bagażu podręcznym płynów, w tym części kosmetyków i żywności, pozostanie, by dać czas na wyposażenie lotnisk w nowoczesne urządzenia, które potrafią wykryć niebezpieczny płyn w butelce. Jeszcze jesienią zeszłego roku KE zapowiadała, że da na to lotniskom dwa dodatkowe lata. Przedstawiciele branży zaprotestowali jednak, proponując datę 2014-15. Rok 2013 to kompromisowa propozycja.

"Powodem jest to, że postęp technologii jest powolny i wyposażenie lotnisk w odpowiednie urządzenia potrwa jeszcze rok, dwa, trzy. Więc kwiecień 2013 roku jest najwcześniejszym i mamy nadzieję realistycznym terminem zniesienia restrykcji" - wytłumaczyła Kearns.

Na brak wystarczająco zaawansowanej technologii wykrywania ciekłych substancji wybuchowych wskazują doświadczenia Stanów Zjednoczonych, gdzie na 78 lotniskach zainstalowano 875 skanerów nowej generacji zdolnych do analizy prześwietlanych płynów. Okazuje się jednak, że zbyt często alarmują one obsługę w przypadku nieszkodliwych substancji.

Eksperci oceniają, że trzeba jeszcze roku-półtora na opracowanie lepszego oprogramowania, a kilku lat, by możliwa była szybka, niezawodna i tania analiza zawartości butelek bez ich wyjmowania z toreb.

Unijny zakaz wnoszenia płynów na pokład samolotu wprowadzono w listopadzie 2006 roku w reakcji na udaremnione w Wielkiej Brytanii plany zamachów bombowych na samoloty pasażerskie obsługujące trasy transatlantyckie. Miały w nich zostać użyte ciekłe substancje chemiczne wniesione w butelkach. Dlatego, zgodnie z przepisami, ilość płynów i substancji podobnych (wody do picia, zup, serów typu camembert, pasty do zębów, dezodorantów, tuszu do rzęs itd.) w pojedynczym pojemniku nie może przekroczyć 100 mililitrów.

By wyjść naprzeciw oczekiwaniom pasażerów, od kwietnia 2011 ma być za to dopuszczone - pod warunkiem odpowiedniego opakowania - wnoszenie na pokład perfum czy alkoholu kupionego w sklepach wolnocłowych na lotniskach poza UE w przypadku przesiadki na lotnisku unijnym; obecnie takie zakupy mogą być konfiskowane.