W ubiegłym roku na własną prośbę z zatrudnienia w sądzie zrezygnowało 58 sędziów. Z wymiaru sprawiedliwości odchodzą także prokuratorzy, liczba odejść co roku się zwiększa. Nadmiar obowiązków i brak jasnych kryteriów awansów są najczęstszą przyczyną rezygnacji.
Co roku rośnie liczba sędziów, którzy nie chcą wydawać wyroków i odchodzą z pracy w wymiarze sprawiedliwości. Tylko w ubiegłym roku na własną prośbę z zawodu odeszło aż 58 sędziów. Podobna liczba zrezygnowała z pracy rok wcześniej. Ubiegłoroczna liczba odejść z zawodu sędziego była jednak wyższa niż przed dwoma i trzema laty (w 2007 roku na własną prośbę odeszło 40 sędziów, a w 2006 roku – 24). Do sędziów, którzy odchodzą z zawodu na własną prośbę, należy także doliczyć te osoby, które przechodzą w stan spoczynku z powodu wieku lub stanu zdrowia, albo też na skutek kar dyscyplinarnych.

Niższa jakość orzeczeń

Ministerstwo Sprawiedliwości nie widzi żadnego problemu w tym, że sędziowie rezygnują ze swojej pracy.
– Nie widzę żadnych powodów do niepokoju. Obraz jest bardzo optymistyczny. Jest to normalny ruch w zawodach prawniczych – komentuje odejścia Jacek Czaja, wiceminister sprawiedliwości.
Zupełnie inaczej problem ten widzą sami sędziowie. Ich zdaniem odejścia z zawodu przyczyniają się do spadku poziomu merytorycznego orzekania, a w konsekwencji spadku zaufania obywateli do wymiaru sprawiedliwości.
– Na odejścia najczęściej decydują się sędziowie doświadczeni z dużym dorobkiem pracy orzeczniczej, którzy mają świadomość swojej wartości i są w stanie odnaleźć się na rynku usług prawniczych. Na ich miejsce przychodzą osoby młode, niedoświadczone, często te, które słabo zdały egzamin sędziowski, które na osiągnięcie podobnego poziomu orzecznictwa potrzebują kilka czy kilkanaście lat – uważa Arkadiusz Nikiel, były sędzia i członek zarządu Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, który przeszedł do notariatu.
Bardziej niepokojące od dość dużej liczby odchodzących z zawodu sędziów są jednak przyczyny rezygnacji z pracy. Wbrew powszechnej opinii nie jest to już pogoń za pieniędzmi do wolnych zawodów jak adwokatura, notariat czy radcostwo. W przeważającej większości sędziowie odchodzą z powodu bałaganu, jaki panuje w wymiarze sprawiedliwości.



Sędziowie są przepracowani

– Gabinety zajmowane są często przez kilku sędziów, którzy w tych warunkach nie są w stanie skupić się na pracy i analizie akt postępowania. Czy widział ktoś, aby minister, wojewoda czy wójt nie miał do dyspozycji osobnego pokoju do pracy – pyta retorycznie Arkadiusz Nikiel.
Brak organizacji pracy powoduje, że sędziowie są nadmiernie obciążeni liczbą zadań.
– Niewiele osób jest w stanie pracować codziennie przez 12 godzin i dodatkowo spędzać wieczory na pisaniu uzasadnień wyroków za niższe w porównaniu do innych zawodów prawniczych wynagrodzenie – mówi Jarosław Sielecki, prezes Sądu Rejonowego we Wschowie, który na początku tego roku złożył rezygnację.
– W kierowanym przez mnie sądzie zaległości sięgają 14 miesięcy, a w normalnym sądzie takie sprawy zajmują sędziom od 15 minut do godziny. Wszystko przez to, że orzekamy tylko we dwóch i od sześciu lat, czyli od początku powstania sądu, bezskutecznie dopominamy się w Ministerstwie Sprawiedliwości dodatkowych etatów – wyjaśnia przyczyny swojego odejścia sędzia Sielecki.
O nadmiernym obciążeniu sędziów pracą mówi się od dawna. Problem nadal jednak istnieje. Jak podało Ministerstwo Sprawiedliwości, w ubiegłym roku w sądach powszechnych załatwiono ponad 12 mln 80 tys. spraw. W porównaniu z 2008 r. oznacza to wzrost o 924 tys. spraw, czyli o 8,2 proc. Biorąc pod uwagę, że w tym samym okresie w Polsce było 9911 sędziów, to każdy z nich musiał wydać aż 1219 wyroków w ciągu roku.
Innym powodem odejść z zawodu jest także zły system awansów zawodowych.
– Wielu sędziów odchodzi z zawodu, gdyż czują się rozgoryczeni brakiem jasnych kryteriów awansu. Często awansują młodsi i niekoniecznie lepsi merytorycznie kandydaci, co do których nieznane są powody awansu – wyjaśnia sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.



Problemy prokuratury

Sądy to niejedyny problem polskiego wymiaru sprawiedliwości. Z pracy w tym sektorze zadowoleni nie są także prokuratorzy. W ubiegłym roku aż 93 śledczych zrezygnowało z pracy na własną prośbę.
– Co roku liczba odejść z zawodu się zwiększa. Świadczy to o tym, że z roku na rok zawód prokuratora jest coraz cięższy, a nie jest wynagradzany finansowo tak, jak być powinien – mówi prokurator Cezary Kiszka, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów RP. – Sytuacja ta powinna niepokoić głównie rządzących i przyszłego prokuratora generalnego, który już 31 marca rozpocznie swoją pracę – dodaje.
Niskie wynagrodzenia to niejedyny powód, dla którego prokuratorzy przechodzą najczęściej do wolnych zawodów prawniczych. Zdaniem prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem Małgorzaty Bednarek z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, gdzie w ubiegłym roku z zawodu odeszło aż 20 śledczych – najwięcej w kraju – głównym problemem jest obecnie panująca atmosfera w prokuraturze.
9911 sędziów było w Polsce w 2009 roku