Nową wersję przepisów wprowadzających Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych opublikowano na stronach Ministerstwa Finansów. Według niej o wpisie do rejestru ma decydować sąd, ale sam rejestr będzie, więc operatorzy poniosą koszty jego funkcjonowania. W uzasadnieniu do nowego projektu nie ma słowa o konsultacjach z przedstawicielami telekomów i nie uzasadniono wielu ciekawych zmian.

W drugiej połowie grudnia wiele mediów poinformowało, że Komitet Stały Rady Ministrów zrezygnował z przepisów pozwalających na inwigilację internautów. Wiadomo było wtedy, że projekt nowej ustawy zostanie zmieniony tak, aby sąd decydował o wpisie do mającego powstać Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych.

Teraz można dokładnie zapoznać się nową wersją projektu. Została ona opublikowana na stronie BIP Ministerstwa Finansów. Znajdziemy tam projekt, uzasadnienie, oraz dokument zawierający prośbę o przedłożenie projektu pod obrady Rady Ministrów w dniu 19 stycznia br.

Faszyzm sobie odpuścimy

W projekcie nie ma już mowy o blokowaniu stron propagujących faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa. Nie ma też mowy o blokowaniu "treści, których prezentowanie umożliwia podstępne wprowadzenie w błąd, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych". Teraz przepisy wydają się bardziej celować w phishing, ale jednocześnie ustawodawca rezygnuje z przeciwdziałania oszustwom innego rodzaju.

O dokonaniu wpisu do rejestru będzie decydował Sąd Okręgowy w Warszawie, w drodze postanowienia wydanego na wniosek Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wywiadu skarbowego lub Służby Celnej. Wniosek ten będzie można złożyć, jeśli inne środki okazały się nieskuteczne albo "zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że będą nieskuteczne lub nieprzydatne".

Blokowanie niedozwolonych stron na podstawie decyzji sądu jest niewątpliwie mniej kontrowersyjne niż blokowanie bez sądu. Co więcej, projekt przewiduje, aby operatorzy udostępniali użytkownikom komunikat o blokowaniu z podaniem jego podstawy prawnej i z informacją o organie prowadzącym Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. Więcej szczegółów dotyczących Rejestru znajdziemy w projekcie, od strony 16.

Powyższe nie zmienia jednak faktu, że samo blokowanie na poziomie operatorów telekomunikacyjnych jest kontrowersyjne. Wiąże się m.in. z kosztami. Ustawodawca w uzasadnieniu do starego projektu zbagatelizował ten fakt, stwierdzając, że "koszty nie powinny być wysokie". W uzasadnieniu do nowego projektu konsultacje z operatorami też zostały zbagatelizowane.

Czytaj więcej: Dziennik Internautów

Marcin Maj