Od podstaw znam prokuraturę, środowisko i ludzi. Wiem, kto zachował się w latach minionych niezłomnie, a kto wykazał się nadmierną uległością wobec przełożonych - tak swoje wystąpienie przed Krajową Radą Sądownictwa rozpoczął w środę Kazimierz Olejnik, kandydat na Prokuratora Generalnego.

Dodał, że rozdzielenie funkcji ministra i prokuratora to początek, a nie koniec zmian.

"Nigdy podległych sobie prokuratorów nie pytałem o ich sympatie osobiste czy polityczne. Zawsze wymagałem, aby te sympatie nie rzutowały na decyzje prokuratorów" - mówił Olejnik i dodał, że to za czasów, gdy stał na czele prokuratury, wdrożono i zakończono śledztwo w sprawie afery starachowickiej, dotyczącej środowiska SLD, które wówczas sprawowało władzę.

"Chcę być tarczą i parasolem dla podległych mi prokuratorów, by stworzyć im warunki do właściwego działania. Reagować tylko wtedy, gdy nie działają właściwie lub w ogóle nie działają" - zadeklarował opowiadając się za samodzielnością prokuratorów, a zarazem odpowiedzialnością za własne decyzje. Jednocześnie oświadczył, że zamierza interesować się każdą bulwersującą sprawą, żądać o nich informacji i zlecać ich kontrole. Chce on zachowania sądownictwa dyscyplinarnego w prokuraturze i nie przenoszenia go do sądów, ale wprowadzenia jawności tych postępowań.

Według Olejnika, Prokurator Generalny musi mieć inicjatywę ustawodawczą, której dziś mu nie przyznano, bo bez tego funkcja prokuratora jako strażnika praworządności może się okazać fikcją. "Mam świadomość, że minister sprawiedliwości siłą rzeczy jest z politycznego nadania i nie zawsze współpraca z nim będzie mogła być właściwa" - dodał.

53-letni dziś Olejnik był w latach 90. jednym z twórców pionu ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej w łódzkiej prokuraturze. Jako szef tamtejszych prokuratur: okręgowej i apelacyjnej był opisywany jako "pogromca mafii", w kontekście rozbicia gangu "łódzkiej ośmiornicy". W latach 2003-05 był zastępcą prokuratora generalnego ds. nadzoru nad pionami zwalczania przestępczości zorganizowanej. Po wypadku samochodowym był na długotrwałym zwolnieniu lekarskim. Powrócił do służby w listopadzie 2009 r. decyzją ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. W życiorysie wskazał, że na studiach na Uniwersytecie Łódzkim był członkiem Socjalistycznego Zrzeszenia Studentów Polskich, a w latach 1980-90, członkiem PZPR.