Fakt orzekania w sprawie przed styczniem 2009 r. przez sędziego, który jednocześnie był delegowany do pełnienia czynności administracyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie stanowi powodu do uchylenia wydanego przez niego wyroku - ocenił dziś Sąd Najwyższy, odpowiadając na pytanie prawne jednego z sądów apelacyjnych.

W połowie stycznie bieżącego roku Trybunał Konstytucyjny za niekonstytucyjne uznał przepisy Prawa o ustroju sądów powszechnych, na mocy których sędziowie delegowani do ministerstwa mogą równocześnie orzekać w sądach. Taką praktykę Trybunał uznał za niezgodną z zasadą trójpodziału władzy i orzekł, że powinien powstać mechanizm urlopowania takich sędziów z jednoczesnym niepozbawianiem ich uprawnień, np. do stanu spoczynku. Ponadto TK wskazał wówczas, że łączenie przez sędziego funkcji orzeczniczych z wykonywaniem czynności administracyjnych, na podstawie delegowania do ministerstwa, narusza niezależność sądów, gdyż powoduje zacieranie się różnicy między wykonywaniem wymiaru sprawiedliwości a pracą na rzecz władzy wykonawczej.

We wrześniu Sąd Apelacyjny w Lublinie rozpatrujący odwołanie od zapadłego w grudniu 2008 r. wyroku tamtejszego sądu okręgowego skierował pytanie do SN, czy w związku z orzeczeniem TK nie występuje konieczność uchylenia wyroku I instancji, bo został on wydany przez osobę być może nieuprawnioną, jednocześnie delegowaną do resortu sprawiedliwości. "Zagadnienie jest doniosłe dla wymiaru sprawiedliwości, bo w latach 2001-2008 do ministerstwa było łącznie delegowanych około 300 sędziów" - pytał sąd.

Sąd Najwyższy w sprawie nie podjął formalnej uchwały, ale wskazał w ustnym uzasadnieniu swej decyzji, że "nie budzi wątpliwości, że orzeczenia TK zaczynają obowiązywać od daty ich ogłoszenia, chyba że Trybunał określi inną datę, albo do przodu, albo wstecz". Natomiast w tym przypadku - jak wskazał SN - żadna data przez TK nie została określona.

Ponadto, jak uzasadniał SN, wznowienie procesu jest możliwe jedynie wtedy, gdy uchylony przez TK przepis stanowił podstawę wydanego przez sąd wyroku. Natomiast przepisy, których dotyczyło pytanie SA, takiego wymogu nie spełniają - są normą ustrojową, na podstawie której nie wydaje się orzeczeń.

"Sędzia jest uprawniony do orzekania w granicach, w jakich dopuszcza to Konstytucja RP"

"Wydaje się jednak, choć to wykracza poza pytanie SA, że inaczej trzeba patrzeć na kwestie orzekania przez delegowanego sędziego po dacie orzeczenia TK" - zaznaczył w uzasadnieniu sędzia SN Tomasz Grzegorczyk. Dodał, że po styczniu 2009 r. łączenie funkcji sędziego i urzędnika w ministerstwie jest niekonstytucyjne.

Grzegorczyk powiedział, że sędzia jest uprawniony do orzekania w granicach, w jakich dopuszcza to Konstytucja RP. "Tym samym orzekanie po wyroku TK przez sędziego delegowanego oznaczałoby, że w istocie orzekałby on wbrew zasadzie niezależności sądu i bezstronności sędziego, a trudno byłoby przyjąć, że sędzia zależny może być uznany za uprawnionego do wyrokowania" - uzasadniał SN.

TK w styczniu wydał orzeczenie w sprawie skargi Krajowej Rady Sądownictwa, która zakwestionowała wiele przepisów ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. TK uznał wtedy też m.in., że niekonstytucyjna jest możliwość delegowania przez ministra sędziów do innego sądu bez ich zgody lub bezterminowego powołania przez ministra tymczasowego prezesa sądu. Za zgodny z konstytucją Trybunał uznał zaś nadzór ministra sprawiedliwości nad administracyjną działalnością sądów.