Resort sprawiedliwości planuje wprowadzenie przepisów precyzujących wykorzystanie materiałów zebranych w ramach podsłuchu telefonicznego. Materiały te mogłyby być wykorzystywane tylko w postępowaniu karnym, do którego je zebrano.

O zamiarach ministerstwa poinformował w czwartek wiceprokurator generalny Jerzy Szymański posłów sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

"Proponujemy ustanowienie zakazu wydawania tego rodzaju materiału dowodowego do innych postępowań, które mogą toczyć się równolegle" - powiedział Szymański. Chodzi na przykład o postępowania przed sądami cywilnymi.

Posiedzenie sejmowej komisji zwołano na wniosek posłów PiS w związku ze sprawą wykorzystania w procesie cywilnym wytoczonym "Rzeczpospolitej" przez wiceszefa ABW Jacka Mąkę stenogramów z podsłuchów dziennikarzy.

W październiku dziennik napisał, że ABW badając sprawę domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI, nagrała rozmowę Cezarego Gmyza, reportera śledczego "Rz", i Bogdana Rymanowskiego, dziennikarza TVN. Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu dziennikarza Wojciecha S., któremu założono podsłuch w związku z podejrzeniem nielegalnego handlu aneksem.

"ABW wykonywała w sprawie wyłącznie czynności usługowe"

"Rz" podkreśliła, że służby nie zniszczyły stenogramów z podsłuchu, choć powinny to zrobić w przypadku rozmów niezwiązanych ze sprawą. Gazeta zakwestionowała też dopuszczalność udostępnienia materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW w związku z procesem cywilnym, jaki Mąka wytoczył "Rzeczpospolitej" o ochronę dóbr osobistych.

Jak wyjaśniał Szymański, stenogramy z podsłuchu nie zostały sporządzone w drodze kontroli operacyjnej, dlatego organem uprawnionym do ujawnienia tego materiału był jego dysponent, czyli prokurator. "ABW wykonywała w sprawie wyłącznie czynności usługowe" - mówił.

Zastępca prokuratora generalnego przyznał jednak, że choć w sprawie przekazania podsłuchów nie złamano prawa, to są "pewne zastrzeżenia" odnośnie trybu podjęcia tej decyzji. Wątpliwości dotyczą wydania materiałów bezpośrednio pełnomocnikowi jednej ze stron. "Jeśli mamy mówić o absolutnej czystości prawa (...) uznajemy, że tu prokurator powinien poczekać na decyzję sądu w sprawie cywilnej; pełnomocnik mógł zażądać od tego sądu zwrócenia się o materiały, sąd wydałby zarządzenie i prokurator byłby związany decyzją sądu" - mówił.

Zaznaczył, że Prokuratura Krajowa wydała już wytyczne dla prokuratorów, aby w takich sytuacjach prokurator nie wydawał materiałów do innych postępowań bezpośrednio pełnomocnikom stron.

Informacja wiceprokuratora generalnego wywołała burzliwą dyskusję wśród posłów

Szymański odniósł się też do kwestii niezniszczenia stenogramów podsłuchów. Powiedział, że materiały te zostały ocenione przez prokuratorów jako mające znaczenie dla prowadzonego postępowania karnego. "Protokoły te obrazowały planowaną przez podejrzanego próbę samobójczą" - zaznaczył.

Informacja wiceprokuratora generalnego wywołała burzliwą dyskusję wśród posłów. Arkadiusz Mularczyk (PiS) pytał, skąd Mąka wiedział, że w postępowaniu znajdują się informacje, które można wykorzystać w sprawie cywilnej.

Posłowie PiS zaproponowali komisji uchwalenie dezyderatu głoszącego m.in., że "komisja postuluje, aby minister sprawiedliwości spowodował wszczęcie postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów" w tej sprawie.

Wojciech Wilk (PO) powiedział natomiast, że do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia w związku z prowadzoną w Poznaniu sprawą dotyczącą tych podsłuchów (z zawiadomienia Gmyza), komisja nie powinna przyjmować żadnego stanowiska. "Będziemy wnioskować do prokuratora o przedstawienie nam wyników tego postępowania" - mówił Wilk. W połowie listopada Prokuratura Okręgowa w Poznaniu odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie podsłuchiwania Gmyza i mec. Romana Giertycha. Uznano, że nie doszło do żadnego z przestępstw, o których pisali oni w swych doniesieniach. Na decyzję prokuratury złożono jednak zażalenie, które czeka na rozstrzygnięcie przez sąd.



Służby byłyby zobowiązane do załączania do wniosku o zgodę na kontrolę operacyjną materiałów uzasadniających taki wniosek

Ostatecznie sześcioma głosami za przy ośmiu przeciw komisja odrzuciła projekt dezyderatu.

Jak informowała wcześniej prokuratura, pełnomocnik Mąki Piotr Siłakiewicz 17 sierpnia 2009 r. wniósł o zezwolenie na zapoznanie się z aktami śledztwa i na ewentualnie sporządzenie odpisów bądź kopii dokumentów. "Ze znajdującego się w aktach wniosku wynika, że Piotr Siłakiewicz nie domagał się zapoznania z konkretnymi dokumentami w szczególności stenogramami z zarejestrowanych rozmów telefonicznych" - podawała prokuratura. Po miesiącu, 15 września 2009 r. mec. Siłakiewicz został poinformowany przez prokuratora prowadzącego sprawę, że jego wniosek został uwzględniony i akta sprawy w zakresie wskazanym we wniosku zostaną mu udostępnione.

Na przełomie października i listopada ministerstwo sprawiedliwości informowało o propozycjach zmian dotyczących przepisów o "kontroli operacyjnej", czyli podsłuchów, tajnej obserwacji, "prowokacji policyjnej" itp. Plany przewidują m.in., że przedłużając podsłuch założony przez służby specjalne, sąd miałby obowiązek zapoznania się z wiedzą już zgromadzoną (dziś sąd może to poznać, ale nie musi).

Ponadto służby byłyby zobowiązane do załączania do wniosku o zgodę na kontrolę operacyjną materiałów uzasadniających taki wniosek. Dziś tylko część tajnych służb ma taki obowiązek.

Sprawą wykorzystania przez Mąkę w procesie cywilnym stenogramów z podsłuchów dziennikarzy zajmowała się też w październiku i listopadzie sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych.