Czynności w postępowaniu upadłościowym będą mogły wykonywać tylko osoby z licencją. Przez dwa lata funkcjonowania nowych przepisów uprawnienia uzyskało zaledwie 115 osób. Zmiany przepisów i zwolnienia z obowiązkowej licencji domaga się środowisko syndyków.
Jeszcze tylko przez 12 miesięcy funkcje syndyka w postępowaniu upadłościowym i naprawczym mogą wykonywać osoby wpisane na listy prowadzone przez prezesów sądów okręgowych. Po 10 października 2010 r. czynność syndyka będą mogli sprawować fachowcy po zdanym egzaminie państwowym i uzyskaniu licencji syndyka. Tymczasem do chwili obecnej Ministerstwo Sprawiedliwości przeprowadziło cztery egzaminy dla osób ubiegających się o licencję syndyka. Dwa w roku 2008 i dwa z trzech zaplanowanych na rok 2009.

Wyniki egzaminów

– Wynik pozytywny uzyskało 115 osób, z czego 48 osób w toku egzaminu przeprowadzonego we wrześniu 2009 r. – informuje Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości. Kolejny termin egzaminu wyznaczono na 20 listopada. Zdaniem ekspertów egzaminów jest zdecydowanie za mało, a w konsekwencji nowe uprawnienia uzyskało niewiele osób.
W opinii Witolda Missali z Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Syndyków i Likwidatorów za rok wymiar sprawiedliwości stanie przed problemem, gdyż liczba osób z licencją syndyka będzie za mała w stosunku do potrzeb.
– Jeżeli nawet ta nowa tendencja zdawalności egzaminów się utrzyma, to osób z licencjami będzie może około 200 – mówi Witold Missala.



Potrzeba więcej syndyków

Z wyliczeń resortu sprawiedliwości wynika, że jedna osoba w sposób rzetelny jest w stanie prowadzić jako syndyk równocześnie cztery sprawy.
Często syndyk już prowadzący postępowanie upadłościowe równocześnie jest powoływany na tymczasowego nadzorcę sądowego w nowej sprawie. W konsekwencji dla zapewnienia sprawności postępowań sądowych powinno działać przynajmniej 500 osób posiadających licencję syndyka.
W ocenie Piotra Zimmermana, radcy prawnego z kancelarii Wardyński i Wspólnicy, w Polsce potrzebne jest około 300 syndyków z licencją.
– Jest to absolutne minimum. Poniżej tej liczby będzie naprawdę ciężko, zwłaszcza że liczba upadłości rośnie – wyjaśnia Piotr Zimmerman.
Zgadza się z tym Andrzej Król, radca prawny z Warszawy. Jego zdaniem sąd upadłościowy, wyznaczając syndyka, kieruje się przede wszystkim jego doświadczeniem oraz sprawnością dotychczas prowadzonych postępowań.
– Większa liczba syndyków umożliwi sądom upadłościowym odpowiedni wybór i skierowanie specjalisty syndyka do poprowadzenia upadłości z dużą liczbą drobnych ruchomości do sprzedania, a innego do prowadzenia upadłości z dużą liczbą postępowań sądowych i egzekucyjnych – tłumaczy Andrzej Król.



Konieczna zmiana przepisów

Syndycy przyznają, że bierność ministerstwa i brak zmian przepisów może doprowadzić do paraliżu postępowań upadłościowych.
– Nie będzie odpowiedniej liczby osób z licencją w następnym roku – alarmują. Aby temu zapobiec, możliwe są dwa rozwiązania. Pierwsze z nich to nowelizacja ustawy o licencji syndyka, która wydłuży termin na otrzymanie licencji syndyka o kolejny okres. W takim przypadku na rynku tak jak dotychczas będą funkcjonować zarówno syndycy z licencją, jak i bez niej.
Z kolei drugie rozwiązanie preferowane przez środowisko syndyków oznacza zwolnienie pewnej grupy dotychczasowych syndyków od obowiązku ubiegania się o licencję. Dotyczy to przede wszystkim osób, które mają odpowiedni staż i doświadczenie w zakresie prowadzenia upadłości oraz pozytywna ocena prezesa sądu upadłościowego.
Nie zgadza się z tym Piotr Zimmerman. Jego zdaniem syndyk jest zawodem o takim stopniu odpowiedzialności publicznej, że musi należeć do zawodów regulowanych. To umożliwia egzamin państwowy i odpowiednia licencja.
OPINIA
Prof. Feliks Zedler
Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu
Rozwiązanie, zgodnie z którym syndyk musi mieć licencję, jest konieczne i sprawdza się. Podobne rozwiązania funkcjonują w Anglii i zdały tam egzamin. Dzięki temu eliminuje się osoby przypadkowe, a postępowania upadłościowe są sprawniejsze. W modelu, do którego zmierzamy, syndyk powinien być menedżerem przedsiębiorstwa w kryzysie. My dopiero tworzymy korpus syndyków. To musi potrwać trochę czasu. Aby zmienić tę sytuację, proponowałbym częstsze egzaminy. Nie możemy jednak dopuścić do sytuacji, w której w Polsce przykładowo będzie 200 syndyków i 5000 spraw upadłościowych.
Zarządzanie majątkiem firmy w czasie upadłości / DGP