Ministerstwa muszą konsultować z organizacjami społecznymi nowe ustawy i ich projekty. Organizacje pozarządowe potrzebują więcej czasu na uwagi do proponowanych zmian prawa. Legislatorzy powinni mieć obowiązek ustosunkowania się w ciągu 30 dni do zgłoszonych uwag.
Organizacje społeczne domagają się większego udziału w procesie stanowienia prawa. Według nich opinie partnerów społecznych odgrywają marginalną rolę przy tworzeniu rządowych projektów. Przedstawiciele organizacji pozarządowych, środowisk akademickich i kancelarii prawniczych wystosowali w tej sprawie list do premiera. Podpisali się pod nim reprezentanci m.in. Fundacji im. Stefana Batorego, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Instytutu Spraw Publicznych oraz Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce.
– Władzom powinno zależeć na tym, aby uspołecznić proces stanowienia prawa. Im więcej dyskusji i konsultacji w trakcie tworzenia założeń do aktów prawnych, tym większa szansa na uniknięcie pomyłek i aprobatę obywateli dla istniejącego systemu prawnego i jego przestrzegania – uważa Grażyna Kopińska, dyrektor Programu Przeciw Korupcji Fundacji im. S. Batorego.

Znaczenie konsultacji

Od 1 kwietnia zmieniły się zasady tworzenia rządowych projektów ustaw. Poszczególne resorty tworzą merytoryczne założenia do projektów ustaw. Konsultacje społeczne prowadzone są na etapie tworzenia tych założeń. Następnie, jeśli rząd podejmie decyzję o przygotowaniu projektu, Rządowe Centrum Legislacji przekłada założenia na projekt ustawy. Zdaniem organizacji społecznych tak przygotowany projekt nie jest już ponownie poddawany dyskusji publicznej. To utrudnia prowadzenie rzeczywistych konsultacji społecznych. Zmiany w procesie stanowienia prawa to efekt nowelizacji z 23 stycznia 2009 r. ustawy o Radzie Ministrów (Dz.U. nr 42, poz. 337) oraz zmian w Regulaminie Pracy Rady Ministrów.
– Nie ma jasnej regulacji, wskazującej kto, kiedy może się wypowiedzieć oraz co się z tymi wypowiedziami dzieje – wskazuje Paulina Kieszkowska-Knapik, partner w kancelarii Baker & McKenzie.
– Niewątpliwie korzystne zmiany wprowadzone do rządowego procesu tworzenia prawa w kwietniu tego roku, polegające na zmniejszeniu jego resortowości, dały nadzieję na to, że w ślad za nimi zwiększy się stopień obywatelskiej partycypacji w procesie tworzenia prawa. Wydawało się to naturalne, gdyż największymi i od dawna zidentyfikowanymi wadami tego procesu była nadmierna resortowość i niepełna ocena skutków wprowadzanych zmian prawa. Niestety, tak się nie stało – ocenia dr Tomasz Zalasiński z Kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka.



Obowiązek opiniowania

Rządowe Centrum Legislacji broni obowiązujących rozwiązań.
– Nie można zgodzić się z opinią, że w wyniku ostatnich zmian przepisów ograniczono rolę partnerów społecznych w procesie stanowienia prawa – mówi Piotr Magda, wicedyrektor Departamentu Prawa Społecznego RCL.
Jego zdaniem nowelizacja ustawy o Radzie Ministrów i nowelizacja Regulaminu pracy Rady Ministrów wręcz poszerzyła możliwość konsultacji społecznych, odnosząc je zarówno do projektu założeń projektu ustawy, jak i do projektu ustawy, opracowanego na podstawie tych założeń.
– Konsultowane społecznie powinny być więc zarówno: projekt założeń, jak i projekt ustawy, który został opracowany przez RCL, przy czym obowiązek konsultacji społecznych tych dokumentów ciąży zawsze na organie wnioskującym, czyli – co do zasady – właściwym ministrze – podkreśla Piotr Magda.
Wskazuje także, że wszystkie dokumenty powinny być także dostępne dla organizacji społecznych.
– Projekt założeń musi być udostępniony na stronach Biuletynu Informacji Publicznej już od momentu przekazania go do uzgodnień międzyresortowych – podkreśla Piotr Magda.
– Co więcej, ministerstwo jest obowiązane zamieścić tam także każdy dokument związany z pracami nad projektem założeń, tj. wszelkie uwagi i postulaty zgłaszane przez organy administracji rządowej i inne podmioty, w tym partnerów społecznych – dodaje.



Trudne doświadczenia

W praktyce organizacje społeczne natrafiają jednak na trudności przy konsultowaniu przepisów. Mają za mało czasu na wyrażenie opinii, trudno im odnaleźć projekty. Zdarza się, że przepisy nie są w ogóle poddawane konsultacjom społecznym.
– Pojawiają się rządowe projekty ustaw dotyczące ważnych kwestii, jak np. ubezpieczenia emerytalne, w uzasadnieniach których stwierdza się, że konsultacji społecznych nie przeprowadzono, gdyż nie jest to zasadne – wskazuje dr Tomasz Zalasiński.
Według Grażyny Kopińskiej dziś konsultacje to w większości przypadków proces zbierania i odkładania na półkę uwag zgłaszanych do projektów ustaw wnoszonych przez rząd. Strona rządowa powinna odpowiadać na nadsyłane opinie.
– Postulujemy, aby legislatorzy mieli obowiązek ustosunkowania się do zgłoszonych uwag na piśmie, przynajmniej tych, które są przez nich odrzucane. Powinni to robić w określonym, np. 30-dniowym terminie – podkreśla Grażyna Kopińska.
– Administracja nie dostrzega potrzeby prowadzenia konsultacji. Są one prowadzone tylko w dwóch sytuacjach: albo kiedy jest konflikt społeczny, albo z obowiązku nałożonego przez dyrektywę Unii Europejskiej – uważa Tomasz Szymanek z Akademii Rozwoju Filantropii.
– Wydanie opinii to dla organizacji często 1 lub 2 dni, natomiast czas zamówienia niezależnej ekspertyzy, zwołania zarządu trwa znacznie dłużej. W związku z tym, jeżeli sprawa nie jest kluczowa, organizacje nie zabierają głosu, a w pewnym momencie obojętnieją na pisma przychodzące z ministerstwa – ocenia Adam Sankowski, pełnomocnik Komitetu Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej RAZEM.

Niejasne regulacje

Konsultacje społeczne są uregulowane fragmentarycznie w różnych aktach prawnych. Mówi o nich ustawa o Radzie Ministrów, ustawa o działalności lobbingowej, rozporządzenie o Zasadach Techniki Prawodawczej i Regulamin Pracy Rady Ministrów. Przez to nie jest jasne, jakie podmioty mają prawo zgłaszać uwagi. W praktyce nie ma też jednolitych zasad publikacji projektów założeń i aktów we wszystkich resortach.
Współpraca Agnieszka Bobowska