Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak powiedział w piątek, że decyzja Lecha Kaczyńskiego w sprawie ustawy rozdzielającej funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego jest na "nie". Decyzja prezydenta zostanie ogłoszona w piątek - dodał minister.

Odnosząc się do pomysłu rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Stasiak powiedział w TVP1, że "z punktu widzenia przeciętnego Polaka jest to wyraźny krok wstecz, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo Polaków".

"Radykalna większość, tysiące przestępstw, które dotykają Polaków to są bójki, rozboje, pobicia, włamania, kradzieże i jakiż to ma związek z polityką" - pytał. Jak dodał, nie ma adresata, któremu można się poskarżyć.

Jego zdaniem, można wprowadzić instytucję sędziego śledczego. "Zamiast o tym rozmawiać, mówi się - rozdzielmy te funkcje (ministra i prokuratora generalnego) i wtedy rząd mówi: to nie moja sprawa" - powiedział Stasiak.

Prezydent może ustawę podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego

Podkreślił, że negatywna decyzja prezydenta nie jest podjęta przeciwko rządowi, ale - jak zaznaczył - "prezydent musi bronić bezpieczeństwa Polaków". "Ta decyzja jest w interesie bezpieczeństwa Polaków" - dodał.

Prezydent może ustawę podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.

Nowelizacja ustawy o prokuraturze rozdziela funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, które były połączone od 1989 r. Od dawna wiadomo, że Lech Kaczyński jest przeciwnikiem tego rozwiązania.

Kandydatem mógłby być prokurator lub sędzia z co najmniej 10-letnim stażem pracy

Nowelizacja miałaby wejść w życie od 31 marca przyszłego roku. Jest ona spełnieniem obietnic wyborczych PO. Na mocy ustawy prokurator generalny byłby od 2010 r. powoływany przez prezydenta na jedną sześcioletnią kadencję, spośród dwóch kandydatów. Mają ich wskazywać Krajowa Rada Sądownictwa i nowe ciało - Krajowa Rada Prokuratorów.

Kandydatem mógłby być prokurator lub sędzia z co najmniej 10-letnim stażem pracy. W głosowaniu przepadła poprawka Senatu, by Prokuratorem generalnym mógł zostać doświadczony adwokat, radca prawny albo notariusz.

Nowela zakłada, że prezydent może odwołać prokuratora generalnego przed końcem kadencji, m.in. gdyby został on skazany lub złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne.



Nowelizacja przewiduje likwidację Prokuratury Krajowej i wprowadzenie w jej miejsce Prokuratury Generalnej

Prokuratora generalnego może również odwołać Sejm na wniosek premiera, większością 2/3 głosów - gdyby premier odrzucił jego roczne sprawozdanie lub gdyby "sprzeniewierzył się on złożonemu ślubowaniu".

Nowelizacja przewiduje też likwidację Prokuratury Krajowej i wprowadzenie w jej miejsce Prokuratury Generalnej.

Funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego zostały połączone po obradach Okrągłego Stołu - wcześniej były one rozdzielone. Strona solidarnościowa widziała w tym szansę na parlamentarną kontrolę prokuratury, która pozostawała wtedy jeszcze w kształcie z czasów PRL. Kolejne lata i kolejni ministrowie przyniosły różne doświadczenia w połączeniu tej instytucji - co jest europejskim ewenementem.

"Kończą się czasy, gdy polityczne czy partyjne wiatry wiały w stronę prokuratur różnego szczebla - mamy na to dowody"

Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma mówił po uchwaleniu nowelizacji, że jej celem jest zorganizowanie sprawnej i apolitycznej służby prokuratorskiej. "Kończą się czasy, gdy polityczne czy partyjne wiatry wiały w stronę prokuratur różnego szczebla - mamy na to dowody" - powiedział.

Także Prokurator Krajowy Edward Zalewski uznał uchwalenie nowelizacji za "radosną wiadomość dla prokuratorów, na którą czekali od wielu lat". "Oczywiście ustawa to jedno, a charaktery i kręgosłupy prokuratorów to druga, bardzo ważna sprawa" - podkreślał pod koniec sierpnia.

Zalewski zauważył ponadto, że ustawa o prokuraturze po raz pierwszy określa tę instytucję jako "organ ochrony prawnej", o czym wszyscy prokuratorzy powinni pamiętać prowadząc śledztwa. "Nie organ śledczy, ani organ bezpieczeństwa, tylko właśnie ochrony prawnej" - zaznaczył Zalewski.