Firma będzie mogła odstąpić od robót budowlanych, gdy w ciągu 30 dni nie otrzyma gwarancji zapłaty. Inwestor publiczny nie powinien ponosić dodatkowych kosztów zabezpieczenia roszczeń. Prawnicy krytykują nieuregulowanie w ustawie sytuacji inwestora – osoby fizycznej.
Senat chce przywrócić do życia instytucję gwarancji zapłaty za roboty budowlane. Uchwalona 6 lat temu ustawa, która miała ją upowszechnić na rynku budownictwa, stała się martwa, zanim dostrzegli ją inwestorzy i przedsiębiorcy budowlani. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował w 2006 roku kilka jej przepisów. Straciły one moc 30 czerwca 2007 r. Oznacza to, że ustawa o gwarancji zapłaty za roboty budowlane od ponad dwóch lat była praktycznie martwa.
Na trwającym posiedzeniu Sejmu, w Komisji Infrastruktury odbyło się pierwsze czytanie projektu jej nowelizacji.

Bez dotychczasowych ograniczeń

– Uchylony przez Trybunał Konstytucyjny art. 4 ust. 4 ustawy ograniczał zwrot kosztów gwarancji do 2 proc. gwarantowanej kwoty. Tymczasem realne koszty udzielonych gwarancji oscylują w granicach 4–6 proc. Przygotowana przez Senat nowelizacja nie zawiera już żadnych ograniczeń wysokości kosztów, jakich zwrotu może żądać inwestor – tłumaczy Anna Prigan, radca prawny z TGC Corporate Lawyers.
Propozycja Senatu przewiduje nadto, że koszty udzielenia gwarancji powinny być ponoszone w równych częściach przez inwestora i wykonawcę robót budowlanych. Taki zapis jest zgodny z wytycznymi Trybunału, który stwierdził w wyroku, że ryzyko związane z kosztem gwarancji powinno być równomiernie rozłożone na obie strony umowy o wykonanie robót budowlanych, uzupełnia Anna Prigan.
Drugi zakwestionowany przez TK przepis ustawy (art. 5 ust. 1–2) przyznawał wykonawcy możliwość odstąpienia od umowy z winy inwestora w przypadku, gdyby inwestor w odpowiednim terminie nie przedstawił wystarczającej gwarancji.
Prawniczka tłumaczy, że zadaniem gwarancji zapłaty za roboty budowlane jest zabezpieczenie roszczeń firm budowlanych o zapłatę należnego im wynagrodzenia, eliminowanie nieuczciwych praktyk polegających na zwlekaniu z zapłatą oraz przede wszystkim ochrona przedsiębiorców przed utratą płynności finansowej, do jakiej może dojść w przypadkach nieotrzymywania na czas pieniędzy za prace w budownictwie. Gwarancji akredytywy może udzielić bank lub ubezpieczyciel.

Terminy do wymiany

– Trybunał uznał pojęcia „wystarczająca gwarancja” i „odpowiedni termin” za pojęcia niejasne – podkreśla Paweł Helta, prawnik z kancelarii Barylski, Olszewski, Brzozowski.
Teraz ma być tak, że wykonawca, który nie uzyska gwarancji zapłaty w terminie nie krótszym niż 30 dnia, albo zostanie ona udzielona w wysokości niższej niż żąda tego wykonawca, będzie uprawniony do wstrzymania się od wykonywania robót i nawet oddania obiektu inwestorowi, wyjaśnia prawnik. Po wyznaczeniu dodatkowego, nie krótszego niż siedem dni, terminu do udzielenia gwarancji i bezskutecznym jego upływie, przedsiębiorca ma być upoważniony do odstąpienia od umowy z winy inwestora.
Senacki projekt ujednolica też terminologię ustawy, dostosowując ją do kodeksu cywilnego.
Zamiast terminów wykonawca robót budowlanych oraz zamawiający wprowadza odpowiednio „wykonawca” i „inwestor”.



Ustawa ma braki

Paweł Helta zwraca uwagę na braki w projekcie, które mogą niekiedy utrudnić stosowanie proponowanych przepisów i jednocześnie ułatwiać życie nieuczciwym przedsiębiorcom.
– Ustawa ma odnosić się do wykonywanych robót budowlanych. Oznacza to, że można ją stosować nie tylko do wielkich robót budowlanych, ale także np. remontu lub rozbiórki obiektów małej architektury, takich jak kapliczka, posąg, wodotrysk, przydrożny krzyż – wskazuje prawnik. Dodaje, że nieuwzględnienie w przepisach małych robót budowlanych pozwoli nieuczciwym wykonawcom na możliwość żądania gwarancji zapłaty także wówczas, gdy z ekonomicznego punktu widzenia jest to zupełnie nieopłacalne.
Prawnicy uważają też, że w projekcie zabrakło określenia wyjątków, które pozwoliłyby na zróżnicowanie inwestorów w zależności od ich kondycji finansowej.

Ryzyko konsumentów

– W przypadku budowli finansowanych przez Skarb Państwa czy jednostki samorządu terytorialnego ryzyko, że wykonawca nie otrzyma pieniędzy, jest znikome. Przecież te jednostki nie mogą upaść – wyjaśnia Paweł Helta. Obowiązek udzielenia przez nie gwarancji zapłaty może ujemnie wpływać na ich aktywność inwestycyjną, dodaje prawnik.
Wątpliwości rodzi też nieuwzględnienie przez autorów projektu specyficznej sytuacji konsumentów, którzy w polskich warunkach często bywają inwestorami. Ich pozycja jest inna niż dużych firm inwestorskich.
Nie jest uzasadnione wzmacnianie statusu wykonawcy robót budowlanych, którym z zasady jest przedsiębiorca, kosztem osoby fizycznej będącej okazjonalnie inwestorem. Ustawa nakłada na inwestorów – konsumentów zbyt wiele obowiązków – podkreślają eksperci.
Ich przedsięwzięcia budowlane nastawione są przede wszystkim na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych i nie ma powodu do obciążania ich dodatkowymi obowiązkami.

Solidni inwestorzy

Proponowane przepisy pomijają też kwestię tzw. solidnych inwestorów budowlanych. Prawnicy uważają, że powinno dojść do zróżnicowania sytuacji dobrych płatników, którzy regulują swoje zobowiązania za prace budowlane na czas i tych mało wiarygodnych lub niewypłacalnych. Nie ma żadnych powodów, aby solidni inwestorzy musieli ponosić dodatkowe koszty inwestycji w postaci kosztów udzielenia gwarancji zapłaty.
Senacki projekt ma wejść w życie 14 dni od chwili ogłoszenia ustawy w Dzienniku Ustaw.