Na pracę sekretariatu sądowego można poskarżyć się prezesowi sądu. Jednak doprowadzić do zwolnienia nierzetelnego urzędnika jest bardzo trudno.

W poznańskim sądzie pracownicy sekretariatów odbierają faksy tylko wtedy, gdy zgromadzi się ich więcej. Dlatego informacja o nieobecności adwokata przyszła po rozprawie, a klient Jan Widacki sprawę przegrał.

Skargi na pracę urzędników sądowych pojawiają się coraz częściej. Powstaje więc pytanie, czy obsługa sądów w Polsce jest w pełni profesjonalna.

- Nie wyobrażam sobie, aby taka sytuacja jak w Poznaniu wydarzyła się w moim sądzie – mówi Wojciech Łukowski, z sądu rejonowego we Wrocławiu. - Odbieram telefony i faksy nawet w trakcie rozprawy.

Wyniki badań

Z badań ankietowych przeprowadzonych w tym roku przez Fundację Helsińską wynika, że osobisty lub telefoniczny kontakt klientów z sądami w 69 procentach jest zadowalający. To znaczy, że urzędnicy potraktowali petentów uprzejmie i okazali się pomocni w danej sprawie.

Wyjątkiem jest podanie nieprawdziwej informacji lub aroganckie zachowanie.

- Z obserwacji ankieterów wynika , że często zamiast udzielać informacji osobie kontaktującej się z sądem, pracownicy radzą zasięgnąć poszukiwanych informacji w inny sposób – mówi koordynatorka badań Joanna Lora. – Niekiedy każą przyjść osobiście albo zajrzeć na stronę internetową sądu.

Jeden z ankieterów tak relacjonuje kontakt z urzędnikiem:

Początkowo nie wiedziano dokąd mnie przełączyć, włączono muzyczkę, następnie postanowiono, że jednak zostanie mi udzielona informacja. Ponownie włączono muzyczkę, ostatecznie polecono mi zasięgnąć informacji poza sądem, a dane znaleźć w książce telefonicznej. Zasugerowano, że może lepiej zadzwonić do sądu w miejscowości X, ale nikt nie znał numeru telefon.

W niektórych sądach Biuro Obsługi Interesantów odsyłało pod numery głuche, czyli nie odbierane przez nikogo. W jednym z nich ankieter usłyszał: - proszę iść do prawnika.

- Urzędniczki są na ogół uprzejme dla adwokatów – mówi Stanisław Mikke, redaktor naczelny Palestry. – Jednak te sekretariaty wydziałów, które były 20 lat temu aroganckie, są i dzisiaj niechętne petentom. Tak jakby stosunek do klienta był kwestią dziedziczną. Kultura bycia lub jej brak wśród urzędników jest przekazywana następnym pokoleniom – dodaje mec. Mikke. - Największym problemem są długie kolejki do sekretariatów.



Kwalifikacje i wynagrodzenia

Personel pomocniczy sądów powinien mieć przynajmniej średnie wykształcenie. Nowelizacja ustawy z 2005 roku o pracownikach administracyjnych sądów i prokuratur zobowiązała wszystkich urzędników tych instytucji do uzupełnienia wykształcenia w ciągu pięciu lat. Teoretycznie więc do 2010 roku wszyscy urzędnicy sądowi powinni mieć uzupełnione wykształcenie wyższe i staż, inaczej mogą być zwolnieni z pracy.

W praktyce urzędnik sądu, a zwłaszcza szef sekretariatu jest nie do ruszenia. Niemal wszystkie wypowiedzenia kończą się sporem w sądzie pracy. Nawet jeśli zdarzało się, że wypowiedzenie umowy było podyktowane poważnym naruszeniem obowiązków pracowniczych, takich jak zagubienie akt, czy oddanie ich pomyłkowo na przemiał.

Zgodnie z ustawą urzędnikiem sądu może być tylko osoba, która dobrze zna język polski, odbyła staż urzędniczy w sadzie i ciszy się nieposzlakowana opinią. Ponadto – nie była karana za przestępstwo popełnione umyślnie.

- Osoby z wyższym wykształceniem nie prawniczym mają podobne kwalifikacje, jak pracownicy tylko z maturą – twierdzi sędzia Łukowski. – W sądach na ogół już nie pracują osoby ze średnim wykształceniem.

Ich wynagrodzenie nie są rażąco niskie w stosunku do zarobków sędziów, których obsługują. Najniższa płaca wynosi 1700 brutto dla personelu pomocniczego. Najwyższa nawet siedem tysięcy. Tymczasem zarobki sędziego sądu okręgowego wahają się w granicach czterech tysięcy złotych miesięcznie plus dodatki. Po pięciu latach pracy dodatek wynosi – pięć procent miesięcznego wynagrodzenia, który może wzrosnąć do 20 proc., co roku o jeden procent.

A zatem nie można mówić o frustracji osób gorzej sytuowanych materialnie. Zwłaszcza, że urzędnikom sądowym przysługuje nagroda jubileuszowa po 20 latach pracy, która wynosi 76 proc. wynagrodzenia zasadniczego, a po 25 latach – 100 proc. wynagrodzenia miesięcznego. Dochodzi nawet do 400 proc., jeśli mamy do czynienia z mężczyzną pracującym od 18 roku życia w sądzie.

Skargi

Skargi na niegrzecznych lub niekompetentnych urzędników klienci mogą składać do ich pracodawców, którymi są formalnie prezesi sądów. Jak informuje Maciej Kujawski z Ministerstwa Sprawiedliwości urzędnicy na co dzień podlegają przewodniczącym wydziałów, ale zatrudnia ich prezes sądu.

- Najlepszą receptą na poprawienie jakości obsługi w sekretariatach i większą dyscyplinę byłoby wprowadzenie kadencyjności szefów sekretariatów sądowych – mówi sędzia Łukowski – Kadencyjność pracowników wymusi ich okresowe oceny i uświadomi, że pracę w sądzie można stracić – dodaje sędzia.