Czwartkowe orzeczenie Federalnego Sądu Najwyższego Niemiec dotyczące nazistowskich haseł wynika z bardzo precyzyjnych niemieckich przepisów - ocenia Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Nie sądzę, aby otwierało ono skrajnie prawicowym organizacjom drogę do tłumaczenia nazistowskich haseł na języki obce. Niemcy są bardzo wrażliwi na te kwestie - powiedział PAP Bodnar.

W czwartek niemiecki sąd orzekł, że eksponowanie nazistowskich haseł z zasady nie będzie w przyszłości karalne w Niemczech, jeśli będą to hasła przełożone na inny język. Jednocześnie sąd zwrócił jednak uwagę na kontekst ich użycia - np. wciąż karane mają być hasła pisane gotycką czcionką. SN uznał, że w przypadku haseł nazistowskich o ich charakterze decyduje nie tylko treść, lecz także język niemiecki. Zdaniem sądu przełożenie na inny język oznacza więc "zasadniczą alienację" (niem. grundlegende Verfremdung), nieobjętą przepisem o karalności - podała agencja dpa.

Orzeczenie dotyczy nazwy zakazanej w Niemczech, skrajnie prawicowej organizacji "Blood & Honour". Jest to przetłumaczona na angielski nazwa "Blut und Ehre" (krew i honor) - hasło Hitlerjugend. Uchylony został wyrok sądu niższej instancji, skazujący na karę grzywny neonazistę, który przewoził koszulki z tym hasłem. Sprawa trafi do ponownego rozpatrzenia i nie jest wykluczone, że oskarżony ponownie zostanie uznany za winnego, ponieważ na koszulkach, oprócz anglojęzycznego hasła, były również zakazane symbole nazistowskie. SN zwrócił też uwagę na możliwość innego zakwalifikowania czynu.

"Niemieckie prawo karne jest bardziej precyzyjne niż obowiązujące w Polsce. Zakazuje wprost używania konkretnych symboli nazistowskich, takich jak flagi, insygnia, uniformy, slogany i pozdrowienia organizacji i partii, które zostały zakazane w Niemczech. W tej konkretnej sprawie sąd raczej starał się nie traktować w sposób rozszerzający przepisów, na podstawie których ten człowiek został oskarżony. Sąd zwrócił też uwagę, że w tym wypadku można zastosować różne inne przepisy prawa, w tym zakazujące propagandy nazistowskiej, bądź dotyczące zakazanych organizacji" - powiedział Bodnar.

Zaznaczył, że gdyby do podobnej sytuacji doszło w Polsce, to prokuratura i sąd musiałyby ocenić, czy produkcja i dystrybucja koszulek z nazistowskimi hasłami może być w konkretnej sytuacji uznana za propagowanie faszystowskiego ustroju państwa.

"W polskim prawie istnieje ogólna klauzula zakazująca publicznego propagowania faszystowskiego czy innego totalitarnego ustroju. W świetle powszechnej znajomości języka angielskiego, sąd raczej uznałby, że kolportaż takich koszulek jest sprzeczny z przepisami" - powiedział Bodnar.

W ocenie Bodnara, problemem w Polsce jest niewystarczająca świadomość policji i prokuratorów, którzy nie znają symboliki faszystowskiej, m.in. znaczenia krzyży celtyckich, czy znaków runicznych. "Od lat zwraca na to uwagę Stowarzyszenie +Nigdy Więcej+, które prowadzi szkolenia w tym zakresie" - dodał.