Zmiany w ustawie o podpisie elektronicznym wprowadzają cztery rodzaje e-podpisu. Podpis kwalifikowany będzie stosowany wyłącznie do podpisywania oświadczeń wiedzy i woli. Firm nie odstrasza cena podpisu elektronicznego, a ograniczone możliwości jego stosowania.
Podpis elektroniczny, który funkcjonuje w Polsce od ośmiu lat, nie sprawdził się, twierdzą urzędnicy resortu gospodarki. Konieczna jest zmiana przepisów ułatwiająca stosowanie wielu rodzajów e-podpisu o zróżnicowanych formach bezpiecznego uwierzytelniania dokumentów i niskiej cenie, dodają. Chodzi przede wszystkim o dostosowanie e-narzędzi do potrzeb przedsiębiorców, administracji publicznej i osób fizycznych. Takie też cele chcą osiągnąć autorzy projektu ustawy o podpisie elektronicznym z Ministerstwa Gospodarki.

Brakuje woli

– Same podpisy elektroniczne i certyfikaty są wykorzystywane i spełniają swoją rolę – tłumaczy Elżbieta Włodarczyk z Krajowej Izby Rozliczeniowej. Na przykład system elektronicznych rozliczeń Eliksir korzysta z certyfikatu i podpisu elektronicznego już od kilkunastu lat. Każdy bank, przesyłając dowody transakcji, podpisuje je elektronicznie i to zapewnia im wysoki poziom bezpieczeństwa.
– E-podpis można wykorzystać w każdym systemie elektronicznym, nie tylko bankowym – uzupełnia.
Innego zdania jest prof. Wojciech Kocot, wspólnik kancelarii Barylski Olszewski Brzozowski.
– Obowiązująca ustawa oparta jest na braku zaufania. Wprowadziła wysokie wymagania bezpieczeństwa podpisu. Nawet przy wymianie dokumentów między instytucjami wywiadowczymi nie stosuje się takich zabezpieczeń i rygorów, jak przy wydawaniu podpisu elektronicznego. Z tego wynikają konsekwencje praktyczne. Ustawa wprawdzie obowiązuje już od lat, ale nie znaczy to, że funkcjonuje w życiu.
Dziś nie ma poważnego zapotrzebowania na podpisy elektroniczne.
– Przepisy są zbyt sformalizowane i rygorystyczne. Dlatego potrzebna jest ich liberalizacja, która zlikwiduje zbędne i rygorystyczne zabezpieczenia. Dla mnie jako cywilisty jest tragiczne, że podpis elektroniczny w ogóle nie działa w obrocie prywatnoprawnym – uzupełnia profesor.
Wśród osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej, podpis elektroniczny nie upowszechnił się w oczekiwanym stopniu. Konieczne jest wprowadzenie rozwiązań, które ułatwią zapewnienie funkcjonalności e-podpisu np. w dowodach osobistych, uważają z kolei eksperci z resortu gospodarki.
Obecne przepisy pozwalają na używanie bezpiecznego podpisu elektronicznego wraz z certyfikatem kwalifikowanym. Prawo akceptuje też używanie tzw. zwykłego podpisu elektronicznego. Nie jest on równoważny z ręcznym podpisem, ale daje możliwość stosowania w niektórych systemach informatycznych.

Bezpieczny dokument

Projektowane przepisy zakładają wprowadzenie czterech rodzajów podpisu elektronicznego: zaawansowanego, urzędowego, bezpiecznego podpisu elektronicznego oraz zwykłego.
Zaawansowany podpis elektroniczny wywoła skutek prawny, jeżeli został złożony w okresie ważności certyfikatu.
Dane w postaci elektronicznej opatrzone zaawansowanym podpisem będą traktowane tak, jakby zostały podpisane własnoręcznie. Możliwa będzie wówczas precyzyjna identyfikacja tożsamości podpisującego, co ma szczególne znaczenie przy ocenie ważności czynności prawnej. Zaawansowany podpis tworzony będzie za pomocą środków, które podpisujący ma pod kontrolą, i powiązany musi być z danymi, do których się odnosi w taki sposób, że każda późniejsza ich zmiana jest wykrywalna.
– Prawdziwa przyczyna niepopularności e-podpisu ma charakter mentalny. Dziś nie ma wielu miejsc, gdzie można je stosować – uważa Elżbieta Włodarczyk.



To tylko narzędzie

Dziś przedsiębiorca może korzystać z e-podpisu głównie w kontaktach z ZUS, urzędami skarbowymi i Krajowym Rejestrem Sądowym. Dzięki niemu ma też możliwość podpisywania umów na odległość, zapewnia sobie gwarancję otrzymania dokumentu od konkretnej osoby, uzyskuje dowód nadania oraz otrzymania dokumentu.
Inne wymagania ma użytkownik indywidualny. Po to, by wykorzystać e-podpis raz w roku, nikt nie będzie sobie zawracał nim głowy.
– Wprowadzenie zaawansowanych podpisów elektronicznych weryfikowanych za pomocą certyfikatu kwalifikowanego bez wymogu wykorzystania bezpiecznego urządzenia z pewnością obniży koszt ich stosowania. Natomiast wprowadzenie podpisów elektronicznych osób prawnych oraz pieczęci elektronicznej pozwoli na odciążenie przedsiębiorców od stosowania podpisów określonej osoby fizycznej w firmie, która może w okresie ważności certyfikatu utracić upoważnienie, zmienić pracę lub być na urlopie – tłumaczą eksperci Departamentu Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Gospodarki.

Mały rynek

Firmy certyfikacyjne twierdzą, że przedsiębiorców nie odstrasza nawet cena e-podpisu. Najtańszy z rocznym certyfikatem kosztuje tylko 245 zł. Są też po 200 zł.
– Jeżeli zapotrzebowanie na usługi certyfikacyjne jest małe, czyli jest spora podaż, a mały popyt na e-podpisy, to koszt ich generowania jest duży. I to jest przeszkodą w upowszechnieniu podpisów. Trzeba je co roku odnawiać, a to kosztuje – wyjaśnia Wojciech Kocot.
Dopóki administracja publiczna nie będzie chciała korzystać z e-podpisu, dopóty się on nie upowszechni.
Certyfikaty kwalifikowane są powszechnie dostępne dla wszystkich zainteresowanych. Każdy z podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne ma rozbudowaną sieć dystrybucji, która w ubiegłym roku obsłużyła ponad 200 tys. użytkowników.
– Pomagamy użytkownikom zapoznać się z technologią, wskazujemy, gdzie jeszcze można wykorzystać podpis elektroniczny, po to, aby ograniczyć koszty prowadzenia działalności gospodarczej, oszczędzić czas i usprawnić obsługę klientów, np. wystawiając faktury elektroniczne – konkluduje Elżbieta Włodarczyk.
Po wprowadzeniu rozporządzenia dotyczącego e-faktur pojawiały się głosy, że urzędy skarbowe będą wnikliwie kontrolowały firmy stosujące e-faktury. To na pewno nie zachęca do stosowania faktur elektronicznych.