Konstytucja precyzyjnie określa, jak powinien współpracować prezydent z premierem, więc nie trzeba jej zmieniać - powiedział podczas wykładu wygłoszonego w łódzkiej Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.

"Zła konstytucja w rękach ludzi dobrej woli będzie działała, a najlepsza konstytucja w rękach ludzi złej woli nie zadziała" - podkreślił Kwaśniewski. Jak dodał, obowiązująca w Polsce konstytucja precyzyjnie określa, jak powinien współpracować prezydent z premierem, więc nie trzeba jej zmieniać.

"Należy jednak pamiętać, że konstytucja nie jest podręcznikiem savoir-vivre, więc nie rozstrzyga, kto ma wejść pierwszy do samolotu i po której stronie ma usiąść" - zaznaczył.

Według Kwaśniewskiego, współpraca prezydenta i premiera jest obowiązkiem i należy od nich "żądać i oczekiwać przyzwoitych zachowań".

"To nie jest małżeństwo, konkubinat czy związek dwóch przyjaciół. Obaj są wybrani w demokratycznych wyborach i muszą znaleźć płaszczyznę porozumienia" - zaznaczył b. prezydent.

Jego zdaniem, spory pomiędzy premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Lechem Kaczyńskim są walką pomiędzy PO i PiS, które przygotowują się już do kampanii prezydenckiej. Kwaśniewski podkreślił, że taka walka szkodzi nie tylko wizerunkowi Polski.

"Ta walka jest wyniszczająca dla obu stron i otwiera drogę dla kogoś trzeciego" - powiedział b. prezydent.

W czasie wykładu Kwaśniewski podkreślił też, że w Polsce nie powinno się przeprowadzać referendum w sprawie wejścia do strefy euro. Jego zdaniem byłoby to powtórzenie referendum z 2003 roku, w którym Polacy decydowali o wejściu do Unii Europejskiej.



Były prezydent podkreślił, że wejście do strefy euro "jest ostatnim elementem zakotwiczenia Polski w UE".

Na spotkaniu w SWSPiZ Kwaśniewski odniósł się też do problemu polskich stoczni

Jego zdaniem w aktualnych warunkach ekonomicznych trzeba się pogodzić z tym, że przemysł stoczniowy w naszej gospodarce będzie przechodził do przeszłości.

"Problem stoczni jest w Polsce skomplikowany, bo to nie tylko kwestia gospodarcza i ekonomiczna, ale też polityczna" - powiedział Kwaśniewski.

"Siła polskiego przemysłu stoczniowego polegała na tym, że w dawnej, nienormalnej sytuacji gospodarczej mieliśmy zapewniony zbyt na wszystkie statki za naszą wschodnią granicą. Po zmianach ustrojowych ten rynek został utracony, a nasze stocznie ze względu na zbyt wysokie koszty pracy stały się niekonkurencyjne dla stoczni w Chinach czy Wietnamie" - wyjaśnił Kwaśniewski.

Dodał, że aktualnie Polska może utrzymać przemysł stoczniowy w niszowych segmentach, np. stocznie remontowe i jachtowe.