Umowy na wyłączność negatywnie wpłyną na konkurencję w branży przewozowej. Ministerstwo Infrastruktury uważa, że nowe rozwiązania zlikwidują szarą strefę wśród przewoźników. Wprowadzenie zasady konkurencji regulowanej zmonopolizuje lokalne rynki przewozu osób.
Publiczny transport zbiorowy ma odbywać się na zasadach konkurencji regulowanej, która określi dostęp przedsiębiorców do rynku przewozu osób. Nowe reguły wykonywania usług przewozowych mają też pozwolić na wyeliminowanie z rynku nieuczciwej konkurencji, w tym firm z szarej strefy. Cele te chce osiągnąć Ministerstwo Infrastruktury, które przygotowało projekt ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. Został on właśnie przekazany do KERM. To będzie strategiczny dokument dla przewoźników, zwłaszcza autobusowych, twierdzą autorzy projektu.

Tylko dla jednej firmy

Zgodnie z nim przedsiębiorca zajmujący się publicznym transportem będzie mógł otrzymać wyłączność prowadzenia usług przewozowych na określonym terenie. Rozwiązanie takie ma służyć zapewnieniu rentowności przewozów lub zapobieżeniu zwiększenia strat w działalności operatora. Prawo wyłączne przyznane operatorowi dotyczyć ma wykonywania przewozów na jednej konkretnej linii komunikacyjnej, wielu z nich, w całej sieci lub jej części, a nawet dnia tygodnia lub jego pory.
– Autorzy projektu powołują się na rozporządzenie (WE) nr 1370/2007 Parlamentu Europejskiego i Rady z 23 października 2007 r. dotyczące usług publicznych w zakresie kolejowego i drogowego transportu pasażerskiego. Przyjęli, że akt ten nakazuje wprowadzenie do polskiego prawa ograniczenia konkurencji na rynku transportu publicznego, czego najjaskrawszym przykładem jest przyznanie wyłącznego prawa świadczenia usług przewozowych – wyjaśnia Piotr Ładoń, prawnik z kancelarii Nowakowski i Wspólnicy.
Powoływanie się na regulowaną konkurencję, które to pojęcie w rozporządzeniu nie jest zdefiniowane, a pojawia się wyłącznie w pkt 7 preambuły, jest nadużyciem, jeśli zapomni się o art. 1 wskazującym, że celem regulacji ma być zwiększenie masowego charakteru, bezpieczeństwa oraz jakości przewozów, dodaje prawnik.
Umowa o świadczenie usług w zakresie transportu przyznająca prawo wyłączne będzie mogła zostać zawarta na okres nie dłuższy niż pięć lat i gdy linie komunikacyjne lub ich sieć znajdą się w planie transportowym obowiązującym na obszarze właściwości konkretnego organizatora.

Błędny schemat

– Ograniczenie konkurencji może nastąpić w ostateczności, gdy określone cele nie mogą być realizowane na zasadzie swobodnej gry sił rynkowych. Projekt powiela często stosowany przy implementacji prawa wspólnotowego błędny schemat myślenia. Wprowadza się szczegółowe uregulowania, zapominając o podstawowych zasadach, w tym wypadku regułach konkurencji – kontynuuje Piotr Ładoń.
Organizator transportu (wójt, burmistrz, prezydent) dokonywać będzie wyboru operatora w trybie ustawy – Prawo zamówień publicznych albo ustawy o koncesji na roboty budowlane lub usługi. W przypadkach, gdy np. średnia wartość roczna przedmiotu umowy będzie mniejsza niż 1 mln euro lub gdy umowa ma dotyczyć przewozu do 300 tys. kilometrów rocznie, możliwe stanie się bezpośrednie zawarcie umowy organizatora z operatorem bez konieczności organizowania przetargu lub udzielania koncesji.
Zasadzie konkurencji regulowanej w myśl projektu ma służyć też odmowa wydania potwierdzenia zgłoszenia przewozu, gdy na terenie właściwości organizatora świadczone są już usługi operatora i wprowadzenie dodatkowego przewoźnika zagroziłoby rentowności lub mogłoby wpłynąć na zwiększenie strat działającego już przedsiębiorcy.
– Projekt wpłynie na rynek pracy poprzez zmianę zasad dostępu do wykonywania usług przewozowych, zwłaszcza w transporcie drogowym. Przewoźnik będzie miał zapewnioną rentowność usług oraz pewność ich wykonywania przez okres umowy. Takie warunki pozwolą przewoźnikom na stabilizację zatrudnienia, czego nie gwarantuje funkcjonujący system przewozów – wyjaśnia Michał Karpiński, rzecznik prasowy resortu infrastruktury. Dodaje, że świadczenie usług transportu na zasadach konkurencji regulowanej doprowadzi do zapewnienia przejrzystych i porównywalnych warunków świadczenia usług przez wszystkie firmy.



Zapłaci podróżny

– Proponowane rozwiązania spowodują ograniczenie możliwości świadczenia usług przez małe i średnie firmy, a w konsekwencji obciążenie obywateli nieuzasadnionymi kosztami monopoli. Drastyczne ograniczenie konkurencji oznacza, że obywatele zapłacą podwójnie – za bilety i finansując poprzez dopłaty działalność nieefektywnego przewoźnika – uważa Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKiK. Tłumaczy, że także warunki przyznawania prawa wyłącznego budzą sprzeciw.
Zagwarantowanie kontraktu jednemu przewoźnikowi na określony czas oznacza, że monopolista zachowa swoją pozycję, nawet gdy zwiększy się rentowność połączenia.
W praktyce wszystko zależy od finansowej sytuacji przewoźników: wielkości firmy, taboru, lokalnych uwarunkowań i pozycji na rynku. Zasada regulowanej konkurencji może służyć mniejszym przedsiębiorcom.
– Małe firmy liczą na to, że umowy wyłączne pozwolą im na trwałe funkcjonowanie w przewozach. Regulowana konkurencja ogranicza swobodę działalności gospodarczej – uważa Leszek Podżorski, wiceprezes Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Spedycji.
Duże i zrestrukturyzowane firmy boją się raczej niekompetentnych urzędników, którzy zadecydują o zawarciu umowy wyłącznej. To jest niebezpieczeństwo, które może patologizować życie gospodarcze.
Przewozy osób są rentowne i nie ma potrzeby wprowadzania drastycznych rozwiązań. Dziś często samorządy preferują zakłady komunalne świadczące przewozy i naruszają reguły konkurencji przez nierówne traktowanie firm prywatnych bądź niedopuszczanie ich do infrastruktury.
– Wyeliminowanie konkurencji to obniżenie standardu usług. W przewozach koleją podróżni muszą być zadowoleni, że pociąg w ogóle dojechał do celu. Nie liczy się opóźnienie ani brak komfortu. Taka sytuacja nie wpływa mobilizująco na przedsiębiorcę i nie zmusza go do inwestycji – konkluduje Piotr Ładoń.