Przetargi w euro zachęcają do udziału firmy zagraniczne oraz niektórych wykonawców polskich. Przy zamówieniu publicznym w euro ryzyko kursowe bierze na siebie zamawiający. Ceny oferowane w euro są niższe niż ceny w tradycyjnych przetargach o ok. 20–30 proc..
Zamawiający mogą już bez przeszkód organizować przetargi w euro. Mimo to niewielu się na to decyduje ze względu na ryzyko walutowe.
– Ustalenie ceny w euro wiąże się zawsze z ryzykiem kursowym dla zamawiającego, jeśli zgromadzone na wynagrodzenie środki ma w złotych. Bez wątpienia natomiast taki krok zachęca do udziału w postępowaniu wykonawców zagranicznych. Wykonawcy polscy korzystają na cenie ustalonej w euro tylko wówczas, gdy przedmiot zamówienia wymaga najpierw zakupu komponentów w tej walucie – wskazuje Włodzimierz Dzierżanowski, prezes zarządu Grupy Doradczej Sienna.
Organizacja przetargu w euro jest szczególnie korzystna przy unijnym dofinansowaniu zamówienia.
– W przypadku kiedy zamawiający otrzymuje wsparcie z UE w określonej kwocie euro, to ryzyko kursowe się zmniejsza i warto korzystać z tego rozwiązania – podkreśla Włodzimierz Dzierżanowski.
– Kryzys finansowy wymusza na wykonawcach zagranicznych, a także na wykonawcach polskich, którzy w dużym stopniu korzystają z poddostawców i podwykonawców w strefie euro, uwzględnienie wysokiego ryzyka różnic kursowych w cenie oferowanych usług, dostaw i robót budowlanych – uważa Aldona Kowalczyk, radca prawny, szef działu zamówień publicznych w kancelarii Salans. Jej zdaniem możliwość wyrażenia ceny w euro oznacza dla tych wykonawców minimalizację ryzyka walutowego, a tym samym korzystnie wpływa na wysokość ich ceny ofertowej.

Przetarg tylko w euro

Przetarg w euro ogłosiło województwo mazowieckie. Przedmiotem zamówienia jest dostawa 20 pociągów elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT). Pierwsza dostawa ma być nie wcześniej niż w styczniu 2011 r., a ostatnie dwie w grudniu 2011 r. Zamawiający wymaga wniesienia wadium w wysokości 450 tys. euro.
– Prawo pozwala na przeprowadzanie postępowań, w których oferty składane są tylko w euro. W takim wypadku to zamawiający bierze na siebie ryzyko kursowe. Naszym zdaniem ryzyko kursowe jest jednak tak małe, że warto je teraz ponieść. Taki krok jest szczególnie uzasadniony, gdy przedmiot dostawy jest produkowany w strefie euro. A jeśli chodzi o pociągi i pojazdy szynowe, grono producentów jest ograniczone i są to głównie firmy zagraniczne – mówi Marek Miesztalski, skarbnik województwa mazowieckiego.
W tym przetargu większość komponentów do pociągu będzie produkowanych na Zachodzie.
– Przeciętnie cena proponowana przez wykonawców w przetargach przeprowadzanych w złotych jest o ok. 20–30 proc. wyższa, niż gdyby przetarg był w euro. To dlatego że wykonawcy przeliczają sobie koszt wytworzenia pociągu oraz zysk w euro po kursie złotego, uwzględniając jeszcze narzuty na ryzyko kursowe – podkreśla Marek Miesztalski.



Zyski dla budżetu

– Jesteśmy optymistami i uważamy, że szczyt załamania złotego mamy już za sobą. Przewidujemy, że złoty raczej będzie się umacniał. Okres dostawy jest rozłożony na kilka lat, więc sądzimy, że w tym czasie gospodarcze załamanie będzie za nami. Przewidujemy, że nie tylko cena oferty złożonej w euro będzie niższa, liczymy także, że ten krok będzie korzystny podczas dokonywania płatności rozłożonej w czasie. Zakładając, że w tym czasie złoty powróci do swej faktycznej siły, uważam, że ten krok przyniesie dla budżetu województwa same zyski – dodaje Marek Miesztalski.

Koniec z zasadą walutowości

Swobodne przeprowadzenie przetargów w euro umożliwiła niedawna nowelizacja kodeksu cywilnego z 23 października 2008 r. (Dz.U. nr 228, poz. 1506). Zniosła ona od stycznia tego roku zasadę walutowości, zgodnie z którą zobowiązania pieniężne na terenie Polski mogły być – z zastrzeżeniem wyjątków – wyrażone jedynie w pieniądzu polskim. Oznaczało to, że tylko w niektórych przypadkach zobowiązania mogły być wyrażane w walucie obcej, ale tylko na podstawie zezwoleń przewidzianych przez prawo dewizowe. Przy transakcjach w zamówieniach publicznych między polskim zamawiającym a zagranicznym wykonawcą prawo dewizowe dopuszczało rozliczenia w walutach obcych bez zezwolenia dewizowego, natomiast przy rozliczeniach między zamawiającym a polskim wykonawcą potrzebne było zezwolenie dewizowe. Po zniesieniu zasady walutowości zniknęło także to ograniczenie.
– Od stycznia 2009 r. zasada walutowości wynikająca z art. 358 k.c. może być czynnością prawną uznaną za niewiążącą. Można więc ustalać cenę w euro oraz żądać, aby w tej walucie wykonawcy ją podawali – wskazuje Włodzimierz Dzierżanowski.
– W związku ze zniesieniem zasady walutowości zobowiązania pieniężne mogą być od 24 stycznia wyrażone w walucie polskiej, jak i obcej. Należy jednak pamiętać, iż zgodnie z art. 358 k.c. nawet w przypadku ustalenia wynagrodzenia wykonawcy w walucie obcej zamawiający będzie mógł ją wypłacić wykonawcy w złotych według średniego kursu NBP z dnia wymagalności roszczenia albo też innego kursu wskazanego w umowie. Zamawiający będzie miał do tego prawo, jeżeli umowa w sprawie zamówienia publicznego nie będzie zawierała zastrzeżenia o obowiązku wypłaty wynagrodzenia w walucie obcej – uważa Aldona Kowalczyk. Jej zdaniem przetargi w euro powinny zainteresować zamawiających, którzy nie należą do sektora finansów publicznych, jak na przykład spółki prawa handlowego.
Zamawiających z sektora finansów publicznych obowiązują natomiast ograniczenia wynikające z ustawy o finansach publicznych.
450 tys. euro
wadium zażądał zamawiający w przetargu na dostawę 20 pociągów dla woj. mazowieckiego