Obecnie rośnie znaczenie współpracy pomiędzy politykami i urzędnikami działającymi w kraju oraz na arenie europejskiej. Niestety, w czasie dobiegającej kadencji Parlamentu Europejskiego współpraca polskich europarlamentarzystów z administracją rządową oraz krajowymi parlamentarzystami nie funkcjonowała idealnie.
Kontakty z polskimi posłami w PE nie były priorytetem w strategii europejskiej kolejnych rządów, w związku z czym współpraca pomiędzy posłami a poszczególnymi resortami układała się dobrze jedynie tam, gdzie krajowi urzędnicy i politycy dostrzegali znaczenie Parlamentu Europejskiego i byli gotowi wyjść poza zakres podstawowych obowiązków. Często zdarzało się, że prośby europosłów o poparte argumentami stanowisko rządu trafiały w próżnię. Proces kooperacji i wymiany informacji mogą ułatwić konkretne reformy instytucjonalne. W ramach Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej można stworzyć jednostkę, która stymulowałaby współpracę, przypominając, że prawo europejskie kształtowane jest nie tylko na forum Rady UE, gdzie negocjacje prowadzą przedstawiciele administracji rządowej, ale także na forum Parlamentu Europejskiego. W ministerstwach należałoby natomiast stworzyć stanowiska urzędników współpracujących z PE, co umożliwiłoby poszczególnym resortom śledzenie porządku obrad PE i ułatwiło przepływ informacji między nimi a posłami. Takie rozwiązanie umożliwiłoby szybkie reagowanie na wyłaniające się problemy. Bardzo pomocne byłyby regularne spotkania posłów do PE i najwyższych przedstawicieli administracji rządowej (premier, ministrowie). Byłyby one okazją do przedstawienia priorytetów strategii europejskiej rządu i zrobienia bilansu podjętych działań. W związku z ograniczonymi kompetencjami, jakie posiadają Sejm i Senat w zakresie polityki europejskiej, kontakty między parlamentarzystami narodowymi a posłami do PE nie były szczególnie rozwinięte. Byłoby dobrze, gdyby relacje między tymi dwoma grupami nabrały cech większej konkretności i systematyczności. Traktat lizboński oferuje nowe możliwości zaangażowania się parlamentów narodowych w politykę europejską. Jeśli wejdzie on w życie, to posłowie do PE mogą dostarczyć parlamentarzystom krajowym cennych informacji. Pracę posłów do Parlamentu Europejskiego utrudnia brak jednoznacznych uregulowań w zakresie ich statusu prawnego - nie wiadomo do końca, jakie działania posłowie do PE mogą podejmować na arenie krajowej. Moim zdaniem status posła europejskiego powinien być uregulowany w odrębnym akcie prawnym. Przekazanie europarlamentarzystom kompetencji posłów i senatorów - np. prawa do podejmowania interwencji w organie administracji rządowej lub samorządu terytorialnego czy też prawa do wnoszenia interpelacji i zapytań równorzędnych z poselskimi - kłóciłoby się z zasadą niepołączalności mandatów. Jednak posłowie do PE powinni mieć prawo do uzyskiwania informacji od administracji rządowej i samorządowej. Można rozważyć umożliwienie posłom do PE darmowego podróżowania po Polsce, a także zorganizowania biur, z których mogliby korzystać podczas pobytu w Warszawie.